Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle co prawda wygrali w Krakowie z Barkomem Każany Lwów, ale zwycięstwo nie przyszło im łatwo i mistrzowie Polski triumfowali dopiero w tie-breaku. – Zespół z Lwowa w PlusLidze zaskakuje na plus. Lwowianie są bardzo groźni, to nie jest ta sama drużyna, z którą graliśmy jeszcze tydzień przed startem ligi i w zasadzie po tym spotkaniu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie jestem zaskoczony tym, jakie ostatnio rezultaty osiąga ten zespół – powiedział Strefie Siatkówki przyjmujący ZAKSY, Wojciech Żaliński.
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla wygrali z Barkomem Każany Lwów, ale ich poziom gry momentami pozostawiał wiele do życzenia. W najważniejszym momencie mistrzowie Polski włączyli jednak wyższy bieg i triumfowali w tie-breaku. – Nie gramy na ten moment najlepszej siatkówki, na jaką nas stać, ale trzeba podkreślić, że zespół z Lwowa w PlusLidze zaskakuje na plus. Lwowianie są bardzo groźni, to nie jest ta sama drużyna, z którą graliśmy jeszcze tydzień przed startem ligi i w zasadzie po tym spotkaniu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie jestem zaskoczony tym, jakie ostatnio rezultaty osiąga ten zespół – przyznał szczerze Wojciech Żaliński.
Jedną z bolączek kędzierzynian było przyjęcie. Na przestrzeni całego spotkania ZAKSA 39% serwisów rywali przyjęła pozytywnie, 20% perfekcyjnie. – Zespół z Lwowa wywarł na nas presję mocną zagrywką i w tym przyjęciu nie szło nam najlepiej. To chyba normalne, że w tej hali o charakterystycznej kubaturze, gospodarze będą dobrze serwować i to na pewno też jest ich siłą – ocenił przyjmujący ZAKSY.
ZAKSA nie ma łatwego kalendarza, rozpoczęła się już bowiem rywalizacja w Lidze Mistrzów. Do tego w szeregach mistrzów Polski nie brakuje kłopotów kadrowych, ostatnio ze składu wypadł środkowy David Smith. Podopieczni Tuomasa Sammlvuo nie grają najlepiej, ale triumfowali zarówno w Lidze Mistrzów, jak i w dwóch ostatnich starciach na krajowym podwórku. – Żyjemy nadzieją, że każdy kolejny mecz będzie lepszy od poprzedniego. Maraton nawet nie jest przed nami, jesteśmy już w jego trakcie. Kalendarz nas nie rozpieszcza, ale po prostu musimy grać. Gramy dużo, często i mało przy tym trenujemy i chyba niestety to po nas widać – skwitował Wojciech Żaliński. Teraz przed jego zespołem walka w 2. kolejce Ligi Mistrzów, w której zmierzy się z belgijskim Descopan Menen.
źródło: inf. własna