– Należy doceniać zwycięstwa. Nie ma jednak co popadać ze skrajności w skrajność. To jest proces, a sezon jest bardzo długi. Najlepiej by było, gdybyśmy podtrzymali poziom i w każdym meczu pokazywali się z bardzo dobrej strony – powiedział przyjmujący Projektu Warszawa, Artur Szalpuk.
Na początku sezonu Projekt Warszawa borykał się z kłopotami zdrowotnymi. Odczuwali je zwłaszcza Artur Szalpuk i Kevin Tillie, przez co stołeczna drużyna nie miała za bardzo możliwości rotowania składem na pozycji przyjmującego. – Kontuzje są częścią sportu. Nie można się na nie przygotować, choć można je wziąć pod uwagę. W drużynie mamy trzynastu innych zawodników, w tym Kamila Baranka, który został zakontraktowany jako ostatni, którzy umieją grać w siatkówkę. Nie czułem paniki. Odczuwałem za to opanowanie i chęć dania z siebie wszystkiego, by wykonać najlepszą robotę, jaką się tylko da. Było wiadomo, że kiedyś wrócimy. Nie były to kontuzje, które eliminowały nas z całego sezonu, a takie w lidze się zdarzały – powiedział Artur Szalpuk.
Obaj kontuzjowani przyjmujący są już w grze. – Czuję się lepiej z każdym dniem i tygodniem. Kończę proces rehabilitacyjny i jestem gotów do grania. Wiadomo, że swoje trzeba „odcierpieć” po powrocie, ale mam nadzieję, że już nic więcej mi się nie przytrafi w tym sezonie i kolejnych – podkreślił przyjmujący warszawskiego zespołu.
Kłopoty zdrowotne odbiły się na wynikach podopiecznych Roberto Santilliego, którzy na początku rozgrywek zanotowali na koncie cztery porażki. – Mieliśmy mecze z teoretycznie słabszymi rywalami i liczyliśmy na dużo więcej punktów w tych spotkaniach. Jeśli traci się je z przeciwnikami na podobnym lub trochę niższym poziomie, później trudniej podchodzi się do meczów z „górą” tabeli. Odbyliśmy spotkanie, podczas którego doszliśmy do wniosku, że nie ma co roztrząsać tego, co poszło nie tak. To nic dobrego nie przynosi. Należało wyciągnąć wnioski z przeszłości, a następnie o niej zapomnieć i się nie poddawać – zaznaczył Szalpuk.
Być może przełomowym momentem dla Projektu był mecz z PGE Skrą Bełchatów, który gładko wygrał 3:0. Następnie poszedł za ciosem, pokonując Czarnych Radom. – Potrzebowaliśmy spotkania z teoretycznie mocniejszym rywalem, które gładko wygraliśmy. Pokazało ono, że mamy potencjał w wielu elementach, że potrafimy grać dobrze. To był jednak tylko jeden mecz. Tak samo jak po pierwszych czterech meczach byłem daleki od myślenia, że jesteśmy drużyną, która sobie w rozgrywkach nie poradzi, tak jestem teraz daleki po jednej wygranej z bełchatowianami od mówienia, że jesteśmy dominatorami ligi i wszystkie nasze mecze będą wyglądały jak tamten – stwierdził zawodnik.
Po wygranej z Czarnymi Projekt umocnił się w czołowej ósemce. Mimo że jego dyspozycja idzie w górę, to siatkarze nie popadają w hurraoptymizm. – Należy doceniać zwycięstwa i się z nich cieszyć. Nie ma jednak co popadać ze skrajności w skrajność. To jest proces, a sezon jest bardzo długi. Najlepiej by było, gdybyśmy podtrzymali poziom i w każdym meczu pokazywali się z bardzo dobrej strony – zakończył Artur Szalpuk.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl