Cztery mecze i cztery zwycięstwa – to bilans siatkarzy drugoligowego Sobieskiego Żagań. Tak dobrej inauguracji nie spodziewali się nawet sami zainteresowani. Sobieski gra „jak z nut”, ale na razie nie myśli o awansie. W Żaganiu chcą przyciągnąć kibiców.
Sobieski od kilku lat jest w czołówce drużyn, walczących na drugoligowym froncie. Początek bieżących rozgrywek żagańska ekipa ma jednak piorunujący. Wszystkie cztery dotychczasowe spotkania Sobieski rozstrzygnął na swoją korzyść, wygrywając w identycznym stosunku 3:1 – odpowiednio z Wilkami Wilczyn, Stoczniowcem Politechniką Gdańską, Treflem II Gdańsk i Ikarem Legnica.
„Wojskowi” bardzo pieczołowicie przepracowali okres przygotowawczy do sezonu. Spędzili ponad tydzień nad morzem w Świnoujściu, rozegrali turnieje towarzyskie w Żaganiu i w Bielawie. Efekty tytanicznej pracy są teraz widoczne. – Mamy mieszkankę doświadczonych zawodników i młodzieży. Ci starsi biorą na siebie końcówki setów, młodsi „ciągną wózek” od ich początku. Narodził się fajny zespół, którego najmocniejszą stroną jest gra blokiem – uważa Artur Wróblewski, opiekun Sobieskiego, debiutujący na ławce trenerskiej w dorosłej siatkówce.
Sobieski mógł zaskoczyć kibiców tak udanym początkiem. W klubie zachowują jednak spokój. – Cieszy nas tak udany start. To tylko świadczy o tym, że idziemy w dobrym kierunku. Jako debiutujący trener nie znałem żadnego z przeciwników, poza Lotnikiem Łęczyca, z którymi walczyłem na wojskowych mistrzostwach Polski. Analizuję spotkania tuż po ich zakończeniu, a do tego mam drugiego trenera Miłosza Zasłonkę, z którym się świetnie uzupełniamy – dodaje Wróblewski.
W drużynie wykreował się lider z prawdziwego zdarzenia. To 21-letni atakujący Sebastian Strzałkowski, który wrócił do Żagania z Gubina i na drugoligowych parkietach robi prawdziwą furorę. – Pomyślałem, że dobrze jest stawiać na młodych. Sebastian to młody, skoczny chłopak, na nim opieramy swoją siłę. Zagrał cztery rewelacyjne mecze, w każdym zdobył około 20 punktów, do tego dokłada blok i zagrywkę – mówi trener Sobieskiego. Z młodych siatkarzy o sile rażenia Sobieskiego stanowią także Karol Jurkowski i Kacper Ledwoń. Ci starsi, bardziej doświadczeni to Hubert Mańko czy Maciej Kleinschmidt.
Tak dobra inauguracja być może rozbudziła oczekiwania „Wojskowych” na awans do pierwszej ligi. – Nie mamy takiego założenia, chcemy grać przede wszystkim dobrze w siatkówkę, by zapełnić halę i dać impuls środowisku i władzom miasta, że może za rok, dwa warto pomyśleć o awansie. W tak małym mieście też można grać w wyższej lidze – uważa Wróblewski. Warto dodać, że próba walki o awans wiązałaby się z zupełnie innym podejściem do siatkówki w Żaganiu. Większość zawodników to zawodowi żołnierze, którzy mogą sobie pozwolić na jeden trening w godzinach popołudniowych po pracy. – W pierwszej lidze nie ma szans, by pogodzić pracę w wojsku z treningami, które muszą się odbywać dwa razy dziennie. To już zawodowstwo, my jesteśmy takimi półzawodowcami – kończy swą wypowiedź trener.
źródło: Gazeta Lubuska