Niewiele brakowało, by siatkarze Barkomu-Każany Lwów wygrali pierwszy mecz w PlusLidze. Po dwóch setach prowadzili już z Projektem 2:0, jednak warszawianie wrócili do gry i zdołali doprowadzić do tie-breaka. Decydującą partię stołeczny zespół rozpoczął od mocnego uderzenia i prowadzenia 7:0, potem już nie odpuścił i zgarnął w tym spotkaniu dwa punkty.
W porównaniu do poprzedniego meczu w podstawowym składzie warszawian pojawili się Mateusz Janikowski i Jurii Semeniuk. Po asie serwisowym Murata Yenipazara goście wyszli na pierwsze dwupunktowe prowadzenie, ale dobre zagrania Linusa Webera szybko doprowadziły do wyrównania. Nie najlepiej w to spotkanie wszedł Janikowski, który miał spore problemy w ofensywie. To jego autowy atak oraz wykorzystana kontra przez Jonasa Kvalena sprawiły, że było 12:9. Kiedy Wasyl Tupczij powstrzymał Webera straty te jeszcze wzrosły. Po stronie gospodarzy ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Igor Grobelny, gdyż przy słabym przyjęciu Jan Firlej nie miał jak uruchomić środka. Lwowianie natomiast wykorzystywali wszystkie nadarzające się okazje. Po zagraniach Tupczija było już 23:17. Jak się później okazało Kvalen nie opuścił pola serwisowego do samego końca tej partii. Najpierw posłał punktową zagrywkę, a po wykorzystaniu przechodzącej piłki przez Wladyslawa Szczurowa Ukraińcy mogli się cieszyć z wygrania pierwszego seta w PlusLidze.
Na boisko wszedł Piotr Nowakowski, który szybko pokazał się z dobrej strony trafiając krótką oraz ustawiając dobry blok (5:3). Sytuacja prędko się zmieniła, a po niedokładnym przyjęciu Mateusza Janikowskiego zrobiło się 5:6. Po asie serwisowym Olega Szewczenki przyjezdni objęli dwupunktowe prowadzenie, ale szybko je stracili, gdy Murat Yenipazar przełożył ręce na drugą stronę siatki. W dalszym ciągu zawodził Janikowski, który po tym jak został zablokowany opuścił boisko. Na nim pojawił się także Jakub Kowalczyk, a trener Roberto Santilli próbował rotować składem, gdyż jego zespół grał źle. Po kolejnym dobrym serwisie, tym razem Wasyla Tupczija, było już 17:14. Gracze Barkomu cały czas dominowali nad swoimi rywalami, a przede wszystkim prezentowali lepszą siatkówkę. Choć i im zdarzył się przestój, kiedy dotknęli siatki oraz dali się powstrzymać blokiem (20:19). Jednak stan taki nie utrzymywał się długo, gdyż po ataku Szewczenki Ukraińcy powrócili do trzypunktowej przewagi. Jak się później okazało była ona wystarczająca do wygrania całego seta do 23.
Dwie dobre zagrywki Linusa Webera rozpoczęły trzecią część tego spotkania. To właśnie Niemiec jako pierwszy zaczął grać na wyższym poziomie i poza zagrywką dołożył dobre ataki, dzięki czemu przewaga Projektu wzrosła do pięciu ,,oczek”. Także inni zawodnicy poprawili jakość swojej gry w każdym siatkarskim elemencie. Spowodowało to, że dystans cały czas rósł, ale co najważniejsze dla stołecznego klubu ich gra nareszcie mogła się podobać. Po asie serwisowym Webera oraz zagraniu z szóstej strefy Igora Grobelnego było już 14:6. Inaczej sytuacja wyglądała u lwowian. Teraz to oni mieli problemy w przyjęciu, co przekładało się na inne elementy. Zaczęli popełniać też coraz więcej błędów własnych, więc nie mogli się zbliżyć do swoich rywali. Choć w końcowym fragmencie zapunktowali pięciokrotnie pod rząd to przewaga warszawian wydawała się być niezagrożona. Tym bardziej, że w ważnym momencie goście pomylili się kilkukrotnie i punkty powędrowały na konto miejscowych. Ostatecznie trzeci set zakończył się po atakach Piotra Nowakowskiego i Kamila Baranka wynikiem 25:20.
Za sprawą zagrywki Kamila Baranka oraz bloku Jana Firleja gospodarze prowadzili 5:2. Ich rywale odpowiedzieli tymi samymi elementami. Asa serwisowego posłał Murat Yenipazar, a blok ustawił Wasyl Tupczij i było po 5. Błędy warszawian w przyjęciu oraz autowy ataku Linusa Webera pozwoliły gościom objąć dwupunktowe prowadzenie. Po czasie wziętym przez trenera Santilliego pogłębiała się zapaść jego podopiecznych. Tupczij blokował, atakował, co przynosiło rezultat i na tablicy wyników było już 10:6. Za sprawą Igora Grobelnego siatkarze Projektu zaczynali się powoli odbudowywać i udało im się doprowadzić do wyrównania. Jednak Ukraińcy cały czas próbowali uciekać, ale ich przeciwnicy nie pozwalali im na to. Punkty po obu stronach siatki były zdobywane seriami, a gra mocno falowała. Kiedy z prawego skrzydła trafił Linus Weber to gracze Projektu mieli dwa ,,oczka” więcej, a po pojedynczym bloku Andrzeja Wrony – trzy. Sytuacja ta wyraźnie ich ,,nakręciła” i końcówkę seta zagrali bardzo dobrze. Po bloku Wrony na koniec czwartej partii okazało się, że obie drużyny zdobędą pierwsze punkty w tym sezonie PlusLigi, gdyż zwycięzcę miał wyłonić tie-break.
Ten rozpoczęli lepiej miejscowi, którzy po dobrym bloku na Wladyslawie Szczurowie prowadzili 3:0. Ukraińcy po słabym przyjęciu nie potrafili skończyć swojego ataku, co warszawianie potrafili wykorzystać. Po asie serwisowym Linusa Webera było już 5:0, a po ,,czapie” Jana Firleja – 7:0. Niemoc graczy Barkomu przerwało dopiero dość szczęśliwe uderzenie Illi Dowchyja. Ich gra mocno się załamała i przestali wierzyć, że są w stanie jeszcze cokolwiek ugrać w tym spotkaniu. W całym tie-breaku zdołali zdobyć tylko dwa punkty po swoich zagraniach, a trzeci otrzymali w gratisie od przeciwników. Ostatecznie skończyli go tylko z 3 ,,oczkami” i choć mieli szansę na wygranie 3:1 muszą się cieszyć ze zdobycia punktu w Warszawie. Dwa i pierwsze zwycięstwo pozostaje w stolicy, choć gra stołecznego klubu nadal nie zachwyca i jest bardzo nierówna.
MVP: Igor Grobelny
Projekt Warszawa – Barkom-Każany Lwów 3:2
(17:25, 23:25, 25:20, 25:20, 15:3)
Składy zespołów:
Projekt: Firlej (6), Wrona (5), Semeniuk (1), Grobelny (23), Janikowski (4), Weber (18), Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk (3), Baranek (6), Nowakowski (7), Jaglarski i Pawlun
Barkom: Kvalen (9), Szewczenko (10), Szczurow (11), Tupczij (22), Yenipazar (4), Smoliar (5), Kanajew (libero) oraz Holowen, Dowchyj (2), Kuczer i Firkal (2)
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna