Reprezentacja Polski w pierwszym meczu drugiej fazy mistrzostw przegrała 0:3 z Serbią. Trener Stefano Lavarini w pomeczowych rozmowach przyznał, że według niego jego zespół nie dał z siebie na boisku tyle, ile powinien był dać.
Niestety praktycznie od samego początku konfrontacji Polski z Serbią było widać, że polskiemu zespołowi brakuje tego „ognia” który widać było na boisku jeszcze w meczu z Turcją. – Zgadzam się ze stwierdzeniem, że mojemu zespołowi w tym meczu brakowało i ognia, i energii na boisku. Trochę czuję po tym spotkaniu smutny i mam uczucie żalu. Abstrahując od wyniku, to nie sądzę, że próbowaliśmy dać z siebie na boisku wszystko, co było możliwe. Fizycznie oczywiście było dobrze, ale brakowało takiej sportowej odwagi i podejścia drużyny, która po prostu chce wygrać – podsumowywał Lavarini.
Gołym okiem dało się zauważyć, oglądając to spotkanie, że jest spora różnica w poziomie przyjęcia zagrywki. – Z pewnością poziom przyjęcia zagrywki nie był najlepszy po naszej stronie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Serbia gra na przyjęciu tak „średnio”. Spośród obu drużyn z pewnością to one lepiej pracowały w polu zagrywki, a to dawało im większa przewagę. Serbia to jednak jest drużyna o lepszych warunkach fizycznych. Co oznacza, że potrzebują mniej precyzyjnego dogrania i znacznie lepiej dzięki warunkom fizycznym radzą sobie na wysokiej piłce. My potrzebujemy znacznie lepszego dogrania i przez to od początku meczu sami sobie zapewniliśmy gorsze wejście w mecz, odbierając sobie przewagę jaką mogliśmy wypracować – żałował trener.
Pomimo niekorzystnego wyniku Polki nie mają czasu na odpoczynek. Następnym przeciwnikiem w turnieju są bowiem reprezentantki USA. – Chcemy szybko skupić się na drużynie USA, musimy wyrzucić mecz z Serbią z głów jak najszybciej to możliwe, bo rozpamiętywanie jego przebiegu i poszczególnych sytuacji w niczym nam nie pomoże. Pomóc może tylko jak najszybsze zrozumienie, że nie daliśmy z siebie wszystkiego i musimy to zrobić w następnym meczu – podkreślił Lavarini.
Druga faza mistrzostw rozgrywa się w Atlas Arenie. Obiekt wypełniony kibicami nie pomógł jednak naszym siatkarkom. – Środowisko tego typu, to znaczy duża hala wypełniona naszymi kibicami sprawia, że czujemy się w domu i wszyscy są po naszej stronie. Polscy kibice dają swoim drużynom odczuć, że po prostu są w domu. Podczas meczu trzeba karmić się tymi emocjami, które płyną z trybun.
– Łatwiej mi się pracuje z Joanną Wołosz przede wszystkim dlatego, że to znakomita rozgrywająca. Jej poziom znajomości włoskiego oczywiście tylko ułatwia pracę. Mając takie siatkarki do dyspozycji, po prostu łatwiej się pracuje. Niezależnie od tego w jakim języku się porozumiewacie – zakończył Lavarini.
Tak jak wszystkie spotkania drugiej fazy, mecz reprezentacji Polski z USA odbędzie się w środę (5.10) o godzinie 20:30.
źródło: inf. własna