Siatkarki reprezentacji Polski przegrały z Serbią 0:3 i zmniejszyły szansę na awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. – Z takim rywalem trzeba od początku grać punkt za punkt, bo potem jak się go goni, to może trochę zabraknąć i tak było – przyznaje środkowa bloku biało-czerwonych.
Początek dwóch pierwszych setów był podobny. Rywalki szybko zdobywały kilkupunktową przewagę. Polki w końcówkach próbowały odrobić straty, ale to im się nie udawało. – Szkoda tego meczu, bo w dwóch pierwszych setach zagraliśmy źle na początku. Dopiero później zaczęliśmy rywali gonić, ale ich przewaga była na tyle duża, że nie byliśmy w stanie odrobić całych strat – przyznaje Klaudia Alagierska-Szczepaniak.
– Nie wiem, skąd taki początek i wygląda na to, że nie dało się przebudzić nas wcześniej. W każdym z tych setów już byłyśmy bardzo blisko odrobienia. Brakowało jednej dobrej akcji, by tracić tylko punkt i złapać wiatr w żagle. Dopiero w trzecim secie było na styku, ale wtedy w połowie partii nam uciekły. Nie wiem, czy zabrakło woli walki, czy może nie potrafiłyśmy wykorzystać okazji – dodaje.
Środkowa reprezentacji Polski przyznaje, że Serbki dość szybko je rozszyfrowały. – Wykorzystywaliśmy szanse gry środkiem, dopóki tylko mogłyśmy. Gdy Serbki zorientowały się, że mamy taki pomysł, zaczęły przesuwać swój blok w naszym kierunku. To nam uniemożliwiło tak częstą grę przez środek siatki – wyjaśnia.
Cały artykuł Andrzeja Klemby w serwisie Interia.pl.
źródło: interia.pl