– Chłopaki walczyli do końca i właśnie tego oczekuję od tego zespołu. Mamy walczyć o każdą piłkę i przed nikim nie pękać. Oczywiście, do każdego trzeba podchodzić z szacunkiem, bo to że teraz wygraliśmy z MKS-em Będzin, nie oznacza, że za tydzień wygramy z Visłą Bydgoszcz – powiedział trener Polskiego Cukru Avii Świdnik Witold Chwastyniak.
Od wygranej zmagania w sezonie 2022/2023 zaczęli siatkarze Polskiego Cukru Avii Świdnik. Mimo że przegrywali już u siebie 0:2 z MKS-em Będzin, to zdołali odwrócić losy spotkania i triumfować w tie-breaku.
– Sprawdziło się stare siatkarskie porzekadło, że jak się nie wygrywa 3:0, to się przegrywa 3:2 – powiedział trener świdniczan, Witold Chwastyniak.
Na początku meczu u jego podopiecznych pojawiły się dodatkowe nerwy związane z inauguracją rozgrywek, ale jak już one ustąpiły, to Avia pokazała siatkarski pazur. – Prawda jest taka, że pierwsze dwa sety były nerwowe w naszym wykonaniu. Szczególnie było to widać wśród nowych chłopaków. Oni musieli poczuć tę atmosferę hali. Gry turniejowe tutaj różnią się od gry ligowej. Na początku trochę się wobec tego usztywnili. Po tych przegranych setach udało się wprowadzić spokój. Chłopaki walczyli do końca i właśnie tego oczekuję od tego zespołu. Mamy walczyć o każdą piłkę i przed nikim nie pękać. Oczywiście, do każdego trzeba podchodzić z szacunkiem, bo to że teraz wygraliśmy z MKS-em Będzin, nie oznacza, że za tydzień wygramy z Visłą Bydgoszcz. Nic się w sporcie samo nie wygra. Trzeba jednak wierzyć w swoje umiejętności. Tak było tym razem, zawodnicy wierzyli w siebie, w kolegów, pomagali sobie wzajemnie i tak to powinno wyglądać jak w trzech ostatnich setach – dodał szkoleniowiec gospodarzy.
Nie popada on w hurraoptymizm po wygranej z MKS-em, bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że przed jego podopiecznymi jeszcze mnóstwo pracy. – Mamy jeszcze sporo do poprawy, drużyna będzie się zgrywała z nowym rozgrywającym. Wygrana z takim rywalem, który ma jasno postawiony za cel awans, bardzo cieszy. To był dobry mecz z obu stron. Kawał męskiej, twardej siatkówki – zaznaczył Chwastyniak.
Odmienne nastroje panowały w szeregach przyjezdnych, którzy mimo prowadzenia 2:0 wrócili do Będzina tylko z jednym punktem. – Cieszę się, że na początku sezonu mogliśmy zagrać taki mecz, czyli pięciosetowy bój pod presją. Z tego jestem zadowolony. Niezadowolony jestem z kolei z tego, że przegraliśmy ten mecz. Mieliśmy dużo szans, których nie wykorzystaliśmy. Szczególnie w trzecim secie. Musimy to przeanalizować i wyciągnąć jak najszybciej wnioski. To jest nasza druga inauguracja, bo tydzień temu mieliśmy pierwszą w Białymstoku, teraz w Świdniku. Za tydzień jedziemy do Siedlec, gdzie też zagramy na inaugurację, a potem czeka nas inauguracja domowa w Będzinie. Także mamy w tym sezonie cztery takie mecze i to są właśnie trudne pojedynki, bo wszyscy chcą się dobrze zaprezentować – stwierdził trener MKS-u Wojciech Serafin.
Jego podopieczni są w tym sezonie jednym z pretendentów do wywalczenia awansu do PlusLigi. W efekcie będą grali pod większą presją, a rywale na mecze z nimi będą się dodatkowo mobilizowali. – Każdy też chce przeciwko nam zagrać świetne mecze. Tak to wygląda. Gdy tylko na chwilę stracimy koncentracją, zbytnio się rozluźnimy, tak jak to miało miejsce w trzecim secie spotkania z Avią, to tracimy mecz. Wymyka on się nam z rąk. Musimy wyciągnąć wnioski i poprawić się – dodał.
Odniósł się również do atmosfery panującej w świdnickiej hali. – Jest to najgłośniejsza hala w lidze i doping kibiców niesie swój zespół do zwycięstw. Avia potrafi tutaj grać świetne mecze, co na pewno w tym sezonie udowodni i wielu bardzo dobrym zespołom będzie trudno wywieźć ze Świdnika punkty. My także mamy głośnych kibiców i liczę na to, że w domowych meczach również będziemy mogli cieszyć się głośnym dopingiem naszych fanów – zakończył Serafin.
źródło: avia-swidnik.pl, inf. własna