Już za kilka dni początek nowego sezonu włoskiej Serie A. Jak wyglądają składy drużyn, jakie są oczekiwania klubów, co i gdzie się zmieniło? Przed wami pierwsza (z czterech) część naszej zapowiedzi sezonu w jednej z najsilniejszych lig świata. W tym odcinku sporo o Cucine Lube Civitanova, Sir Safety Perugia oraz zespole Itasu Trentino. Kolejny odcinek już w piątek.
Pomimo mistrzostwa Włoch po raz 3 z rzędu wygranego przez Cucine Lube Civitanovę – dyrektor sportowy klubu, Giuseppe Cormio niedługo po zakończeniu ligowego sezonu jak mantrę powtarzał o konieczności przeprowadzenia operacji „odmłodzenia” (it. ringiovanimento) zespołu – zrealizowanej ostatecznie pozyskaniem Barthelemy’ego Chinenyeze’a czy Aleksandara Nikołowa. Wydaje się jednak, że wspomniane „odmłodzenie” dotknęło prawie całą ligę i odzwierciedla trendy ostatnich sezonów w międzynarodowej siatkówce mężczyzn.
Niespodziewane triumfy w Lidze Mistrzów Zaksy Kędzierzyn-Koźle czy zdominowanie mistrzostw Europy oraz mistrzostw świata przez odmłodzoną reprezentację Włoch – wpisują się bowiem w widoczny w ostatnich sezonach schemat funkcjonowania męskiej siatkówki. Dawne gwiazdy, które od dekady wpisywaliśmy w rankingach najlepszych zawodników bez podziału na pozycje, z powodu upływu lat w coraz mniejszym stopniu realnie wpływają na losy kolejnych siatkarskich turniejów. O ile w dalszym ciągu weterani, np. reprezentacja Brazylii, są groźni dla każdego, o czym przekonaliśmy się w półfinale ostatnich mistrzostw świata – to jednak najważniejsze skalpy siatkarskie w ostatnim czasie padły łupem zespołów, nie bojących stawiać się na młod(sz)ych zawodników. Najpierw w sezonie pocovidowym Ligę Mistrzów wygrała ZAKSA, gdzie główne role odgrywali m.in. Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka, potem najcenniejsze trofeum w sporcie, złoto olimpijskie – wygrała odmłodzona m.in. Chinenyezem, Patrym, Clevenotem czy Brizardem – reprezentacja Francji. Potem przyszedł czas na młodych Włochów – z bodaj najmłodszymi składami w historii (średnia wieku – odpowiednio 23.7 i 24.4 lata) – wygrali bez porażki dublet ME-MŚ, przedzielony kolejnym zwycięstwem zespołu z Kędzierzyna-Koźla w Lidze Mistrzów.
Częściowo z przymusu, a częściowo – z chłodnej kalkulacji – do Włoch trafili: wspomniany Nikołow, Lorenzo Pope, Noumory Keita, Kamil Semeniuk, Fernando Cachopa, Agustin Loser, Osniel Mergarejo, Mathijs Desmet czy Efe Bayram, a z rozgrywkami pożegnała się grupa doświadczonych siatkarzy, z Mattem Andersonem czy Osmanym Juantoreną na czele. Najbardziej dobitnym z przykładów jest Juantorena, który po 11 sezonach we włoskiej lidze, zwieńczonych dwunastoma triumfami w lidze i Pucharze Włoch, jako jeden z najlepszych graczy w historii całych rozgrywek, przenosi się na ostatniej prostej kariery do Chin. Czy oznacza to, że włoska liga będzie słabsza? Skoro ostatnie sezony uczą, że w teorii słabsze na papierze, ale młodsze i świeższe drużyny wygrywają z faworyzowanymi przeciwnikami – to i tytułowe odmłodzenie rozgrywek we włoskiej lidze przynieść może, paradoksalnie, poprawę poziomu, który w poprzednim sezonie był co najmniej nierówny. Jest to dla Włochów o tyle istotne, że wprawdzie włoska liga, przynajmniej w narracji kibiców i obserwatorów, raczej powróciła na wielu płaszczyznach do reputacji najbardziej interesujących rozgrywek w Europie i na świecie po paru latach dominacji rosyjskiej Superligi, to występy w pucharach włoskich zespołów w ostatnich sezonach nie należały do najlepszych. Dwa puchary (Puchar Challenge Mediolanu w 2021 roku i Puchar CEV Monzy rok później), i to w momencie wykluczenia rosyjskich zespołów z rozgrywek, to wynik mocno poniżej oczekiwań, jakie stawiane są na Półwyspie Apenińskim.
Cucine Lube Civitanova
Rozgrywający: Luciano De Cecco, Daniele Sottile
Atakujący: Gabi Garcia, Ivan Zaytsev
Przyjmujący: Marlon Yant, Mattia Bottolo, Aleksandar Nikołow, Mattia Gottardo
Środkowy: Barthelemy Chinenyeze, Simone Anzani, Isac Santos, Enrico Diamantini
Libero: Fabio Balaso, Francesco D’Amico
Trener: Gianlorenzo Blengini
Prognozowany wyjściowy skład:
De Cecco, Garcia, Yant, Bottolo, Chinenyeze, Anzani, Balaso
Trzecie mistrzostwo z rzędu (pierwszy taki wynik od czasów wielkiego Sisleyu Treviso sprzed blisko 20 lat) sugerowałoby, że to był kolejny świetny sezon dla drużyny z regionu Marche. W rzeczywistości – porażka w Superpucharze Włoch z Vero Volley Monzą, wtopa w ćwierćfinale Pucharu Włoch z Allianzem Milano, porażka w finale w Klubowych Mistrzostwach Świata z Sadą Cruzeiro, czy wyraźna porażka w dwumeczu z Jastrzębskim Węglem w Lidze Mistrzów – jednoznacznie wskazywały na kryzys Civitanovy. Wspomniany Beppe Cormio z kolei jest zbyt doświadczonym działaczem, by dać się zwieść wygranemu scudetto w dramatycznych okolicznościach (Trentino w półfinale prowadziło 2-0 w meczach, a następnie 2-1 w decydującym, 5. spotkaniu). Stąd niedługo po zakończeniu sezonu, wielokrotnie Cormio powtarzał o potrzebie odmłodzenia zespołu. Robertlandy’ego Simona, „wykupionego” przez Gas Sales Piacenzę, zastąpi jeden z najlepszych – obok Jakuba Kochanowskiego i Norberta Hubera – młodych środkowych na świecie, mistrz olimpijski, Barthelemy Chinenyeze. Ricardo Lucarelli idąc logiką „odmłodzenia” nie dostał oferty nowego kontraktu, więc razem z Simonem powędrował do Piacenzy, zaś w jego miejsce 5-letni (!) kontrakt podpisał rezerwowy aktualnego mistrza Europy i świata, 22-letni Mattia Bottolo z Padwy. Korzystając z pozyskania rodzimego gracza, Civitanova mogła podpisać kolejnego obcokrajowca na środek – i zespół zasilił doświadczony Isac Santos z Sady Cruzeiro.
Nie wszystko poszło jednak po myśli Cormio – pomimo zapowiedzi o chęci odejścia do Azji, strażakiem na przyjęciu miał być wracający do formy po straconym sezonie przez kontuzje, posiadający ważny kontrakt Osmany Juantorena, w planach wspierający młody duet Bottolo-Marlon Yant. Z kolei Ivan Zaytsev, który przed rokiem podpisał wieloletni kontrakt, jednak po artroskopii kolana po Igrzyskach w Tokio zanotował rozczarowujący sezon, łączony był z Allianzem Mediolan. Cormio, znany z dyplomatycznych wypowiedzi, mówił w mediach, że pałeczkę na ataku przejmować powinien Portorykańczyk Gabi Garcia Fernandez, który od 2024 roku reprezentować będzie barwy USA, a tak wielkiemu mistrzowi jak Zaytsev nie przystoi stanie w kwadracie dla rezerwowych. Trudno nie odnieść wrażenia, że tak naprawdę Civitanovie na rękę było odejścia Zaytseva, w przypadku którego brak powołania na mistrzostwa świata ze strony Ferdinando De Giorgiego raczej nie zwiastuje (przynajmniej na ten moment) powrotu do dawnej formy. Ostatecznie łączeni z Civitanovą – Adis Lagumdzija i Jean Patry – wylądowali w innych zespołach, bo Zaytsev, pomimo wizji rywalizacji z Garcią, zdecydował się wypełnić kontrakt z klubem. Niespodziankę sprawił za to Juantorena, który po skompletowaniu składu ostatecznie zdecydował się na zapowiadane pierwotnie odejście do Chin, pomimo niezadowolenia najwyższych oficjeli w Civitanovie. W jego miejsce Cucine Lube pozyskało – jak mówi prezydent klubu, Fabio Giulianelli – „najlepszego nastolatka świata”, a mianowicie Aleksandara Nikołowa, najlepszego zawodnika ostatniego sezonu NCAA. Przyjęcie uzupełnił mistrz świata juniorów z 2021 roku, libero-przyjmujący Mattia Gottardo.
Odejście Juantoreny rodzi jednak poważny problem związany z limitem dla obcokrajowców. Z racji faktu, że trójka z kwartetu Zaytsev-Bottolo-Anzani-Balaso, będzie musiała przebywać w wyjściowej „siódemce”, ciężko wskazać jakim wyjściowem składem planuje w ogóle grać Gianlorenzo Blengini. Ba, ciężko nawet w tym momencie stwierdzić, czy Ivan Zaytsev w sparingach grający na przyjęciu to konsekwencja nieobecności i kontuzji paru zawodników (Yant, Nikołow), czy może jednak alternatywa na zagospodarowanie doświadczonego Włocha o rosyjskich korzeniach w składzie, jeśli zapowiedzi dyrektora Cormio są słuszne i to Garcia dostanie szansę jako „jedynka”. Nie ulega wątpliwości, że potencjalny sukces obrońcy tytułu zależeć będzie od progresu młodzieży: Chinenyeze, Garcia, Bottolo, Yant i Nikołow to wiodące talenty na swoich pozycjach na świecie, ale jak zapowiada jeden z włoskich portali – kolejna obrona tytułu i czwarte scudetto z rzędu (ostatni raz takie osiągnięcie w bardzo wyrównanej lidze włoskiej zdobył Panini Modena pod koniec lat 80-tych prowadzony przez Julio Velasco) może okazać się „mission impossible”.
źródło: inf. własna