Michal Mašek przejął stanowisko trenera słowackiej reprezentacji kobiet po Marco Fenoglio w grudniu zeszłego roku, a pierwsze poważne sprawdziany czekały na niego na początku tego lata. W Złotej Lidze Europejskiej nie wyszło mu z odmłodzonym składem, jednak kwalifikacje do przyszłorocznego EuroVolley były czymś innym. Postępy w grze i mentalne nastawienie zespołu sprawiły, że Słowaczki awansowały z grupy E z pierwszego miejsca. Nasze południowe sąsiadki zagrają w mistrzostwach Europy po raz trzeci z rzędu i szósty w historii.
Pracowałeś już jako asystent Marco Fenoglio w reprezentacji Słowacji. Co dał ci pierwszy sezon w kadrze narodowej na stanowisku głównego trenera?
– Moi koledzy i ja weszliśmy w to na początku sezonu, wiedząc, że chcemy wykonać dobrą robotę i pokazać zespołowi naszą filozofię. Po pierwsze, praca dla kadry narodowej musi być wykonana w stu procentach, a przede wszystkim powinna być dla wszystkich pasją i dumą. Różni się od klubu. Tutaj reprezentujemy cały kraj i cieszymy się z pracy z tym zespołem w każdej sekundzie. Osobiście uważam, że nam się udało. Stworzyliśmy świetny zespół szkoleniowy, który pracował razem. Bardzo podobał nam się każdy wspólnie spędzony dzień. Z naszej strony staraliśmy się dać z siebie wszystko zawodniczkom.
Czy trudno było przekonać zawodniczki do swojej filozofii?
– Nie. Nie chcieliśmy nikogo przekonywać. Pokazaliśmy im drogę, którą powinny iść. Oczywiście nic nie działo się automatycznie, ale gdy pojawiły się trudne sytuacje, takie jak w tych kwalifikacjach przed meczem z Hiszpanią, zespół zareagował dobrze. Zespół działał bardzo dobrze na własną rękę. Myślę, że siatkarki czuły się bardzo dobrze, ponieważ zadbano o nie jak najmocniej.
Jakie warunki stworzyłeś?
– Warunki zostały ustawione bardzo dobrze. Komunikacja z federacją działała bardzo dobrze. Jeśli porównuję to z poprzednimi latami, to było bardzo dobrze zorganizowane. Zapewniono wszystko, czego potrzebowaliśmy. Już podczas Złotej Ligi Europy było świetnie, a przed kwalifikacjami poszło jeszcze wyżej. Czy to w Liptowskim Janie, gdzie rozpoczęliśmy drugi blok reprezentacyjny, czy później w Popradzie, gdzie przed kwalifikacjami ukończyliśmy już treningi meczowe. Mieliśmy świetne warunki i federacji je zawdzięczamy. Szkoda, że na Słowacji nie mamy lepszej infrastruktury.
Przedstawiałeś się jako perfekcjonista wynikami swojej pracy, ale także swoimi wypowiedziami do mediów. Zrealizowałeś główny cel jakim był awans, wygrałeś grupę, która była twoim kolejnym celem. Czy jest coś, co mogłeś zrobić lepiej?
– Rzeczy zawsze można zrobić lepiej. Musimy tak myśleć i nie zadowalać się tym, co osiągnęliśmy. Musimy wymagać więcej od siebie i od graczy. Kieruję się jasną filozofią. Jeśli ktoś zatrzymuje się na chwilę, cofa się, ponieważ konkurencja idzie do przodu. Musimy robić rzeczy lepiej i szukać wszystkich sposobów, by iść naprzód. Jestem perfekcjonistką, zawsze chcę dawać z siebie wszystko. Dlatego też żałuję wyjazdu do Hiszpanii, bo nam się nie udało. Od pierwszej chwili wszystko nie działało tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Ponadto Karin Šunderlíková doznała kontuzji i to nas dotknęło. Na szczęście sobie z tym poradziliśmy. Dziewczyny skupiły na swoim celu. Bardzo nam jednak przykro z powodu straty w Hiszpanii. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że możemy być zadowoleni z ogólnego wyniku kwalifikacji.
Wygrałeś awans na początku drugiej połowy kwalifikacji, pokonując Dunki na ich terenie. Czy trudno było utrzymać koncentrację podopiecznych na takim poziomie w związku z tym, że miałeś przed sobą jeszcze jeden cel, którym było wygranie grupy?
– Pomimo przegranej w Hiszpanii mieliśmy jasno wytyczone cele – wygrać grupę. Choć Hiszpanki wyprzedzały nas w tabeli przez trzy mecze, wszyscy wierzyliśmy, że pokonamy u siebie tego rywala 3:0 lub 3:1 i zdetronizujemy go. Dla nas w meczach z Danią i Łotwą chodziło o koncentrację. Gracze w każdych warunkach musieli stosować się do naszych instrukcji i nie wpuszczać ich do gry. Pojedynek w Rydze rozegraliśmy znakomicie, bo gospodarzom nic nie daliśmy i trzymaliśmy się gry. Jeśli nadal będziemy tak grać w przyszłości, będę zadowolony, ponieważ nie możemy patrzeć w lewo ani w prawo, ale robić swoje.
Które zawodniczki z młodszego pokolenia zaskoczyły cię i jednocześnie potwierdziły, że należą do twojej selekcji?
– Młodym zawodniczkom wcale nie jest łatwo przeskoczyć z wieku juniorów do siatkówki dorosłych. Tutaj musiały trzymać się instrukcji taktycznych. Pokazywały więcej w niesprzyjających warunkach. Nigdy nie wyróżniłem zawodniczki. Dla mnie ważna jest cała trzynastka lub czternastka. Młode zawodniczki mają jasne zadanie – doskonalić się, uczyć się od starszych i myśleć tylko o siatkówce. Z niektórymi udało nam się je zaangażować, ale przed nimi jeszcze dużo pracy. W decydujących momentach widoczne było doświadczenie starszych dziewczyn, które połączyły drużynę. Wspomnę o Marii Žernovič, która po klubowym sezonie nie była w najlepszej formie, ale bardzo pomogła jej Złota Liga Europejska, w której czuła się komfortowo. Trenowała inaczej i oddała nam to w kwalifikacjach. Grała naprawdę dobrze i mogliśmy na niej polegać. W przyszłym roku będziemy musieli pracować jeszcze ciężej.
Jak myślisz, jaki procent swojego potencjału wykorzystał ten zespół w kwalifikacjach?
– Na pewno nie wykorzystaliśmy go w pełni. Niektóre zawodniczki straciły tempo, niektóre doznały kontuzji i to wszystko wpłynęło na naszą pracę. Jestem przekonany, że mamy jeszcze więcej do zrobienia i możemy grać lepiej. To dla nas bardzo dobra wiadomość, ponieważ możemy poprawiać się na wszystkich pozycjach. Wierzę, że w przyszłym roku zrobimy to jeszcze lepiej.
Obecnie zajmujemy 15. miejsce w rankingu CEV. Czy uważasz, że zajęcie na przykład 10. miejsca jest realne?
– Wpływa na to wiele czynników. Jesteśmy ograniczeni doborem graczy. Niezależnie od tego, czy poszczególne zawodniczki grają w wysokiej jakości rozgrywkach, klubach i czy w każdym meczu grają pod presją. Mamy potencjał do poprawy. Jeśli pozostaniemy zdrowi i będziemy pracować mądrze, możemy być jeszcze lepsi.
Czy planujesz utrzymać ten zespół razem w przyszłym sezonie?
– Rok to bardzo długo. Przyjrzymy się, jak zawodniczki grają i jak się rozwijają. Teraz lepiej rozumiem rzeczy. Kiedy usiadłem na reprezentacyjnym krześle, obserwowałem trzydzieści zawodniczek. Teraz mój wybór się zawęził. Ale to nie znaczy, że nie będę podążał za wszystkimi zawodniczkami, które będą brane pod uwagę na potrzeby kadry narodowej. Powiedziałem, że zawodniczki, które wygrały awans, powinny być w drużynie również w przyszłym roku.
źródło: opr. własne, svf.sk