Srebrnym medalem reprezentacja Polski zakończyła zmagania w mistrzostwach świata. Choć Polacy nie wygrali finału tego turnieju, to z pewnością wicemistrzostwo świata należy traktować w ramach sukcesu. – Mam jednak nadzieję, że ten ćwierćfinał i półfinał przygotował nas emocjonalnie na ciężkie pojedynki w przyszłości, a sam finał nauczy nas reagować odpowiednio w tych trudnych momentach – powiedział Strefie Siatkówki przyjmujący biało-czerwonych Tomasz Fornal.
Ten finał jeszcze trochę boli czy jednak było co świętować?
Tomasz Fornal: – Nie powiedziałbym, że boli. Ile drużyn chciałoby być na naszym miejscu? Sądzę, że niejedna reprezentacja chciałaby się znaleźć tu, gdzie my – walczyć w finale mistrzostw świata, grać przed własną publicznością i spełniać marzenia z dzieciństwa. Na pewno niejeden z nas za kilka dni doceni to, co osiągnęliśmy. Porażki czasem uczą więcej. Myślę, że ta porażka w finale, a także cały ten turniej, przez te wszystkie emocje w ćwierćfinale i półfinale, da nam bardzo dużo i jako drużyna, a także indywidualnie będziemy w stanie wynieść z tych mistrzostw świata bardzo dużo.
Więcej dadzą wam te wywalczone zwycięstwa czy porażka w finale?
– Teraz na to pytanie nie jestem w stanie ci odpowiedzieć. Mam jednak nadzieję, że ten ćwierćfinał i półfinał przygotował nas emocjonalnie na ciężkie pojedynki w przyszłości, a sam finał nauczy nas reagować odpowiednio w tych trudnych momentach.
Co tobie dały te ostatnie miesiące z kadrą? W poprzednich sezonach obijałeś się o reprezentację, byłeś w składzie meczowym, ale w tym roku stanowiłeś chyba o wiele ważniejsze ogniowo niż wcześniej?
– Tak, obijałem się o tą kadrę, czasem byłem rezerwowym, czasem latałem na turnieje, czasem nie i rzeczywiście teraz jest inaczej. Te kilka miesięcy spędzonych z trenerem Nikolą Grbiciem ja uważam za bardzo udane jeśli chodzi o pracę, o treningi. Również w poprzednim roku sezon kadrowy dał mi bardzo dużo. Gra w reprezentacji, nie tylko mi, ale chyba każdemu z nas, daje wiele i przez cztery miesiące trenujesz na najwyższym poziomie i potem w meczach możesz zaprezentować te umiejętności, potem także w klubie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też zostanę powołany i będę mógł trenować kolejne cztery miesiące.
Trener Grbić cię otwarcie chwalił. Nie byłeś pewniakiem do szóstki, ale czy czułeś to wsparcie od szkoleniowca?
– Coś tam do mnie docierało… Wchodzisz na facebooka czy google i widzisz artykuły pod tytułem „Grbić o Fornalu”, ktoś mi coś wyśle, coś przeczytam, więc wiem, że trener mnie chwalił. Jest to miłe, trener mi powtarzał, że zdaje sobie sprawę z mojej wartości i wie, co potrafię. To fajne uczucie, kiedy taka legenda siatkówki docenia twoje umiejętności i naprawdę dał mi w tym sezonie sporo szans na grę.
Masz już trochę tych medali…
– Trochę ich się już uzbierało, ale mam nadzieję, że to dopiero początek, że to teraz nie będzie tak, że przestanę je zdobywać, tylko cały czas będę o nie walczyć i będą się pojawiać. Teraz nadchodzi sezon klubowy, mamy mocną drużynę, która będzie walczyć o te najwyższe laury.
Z tych reprezentacyjnych krążków, to srebro jest najcenniejsze?
– Myślę, że tak. Można mówić o brązowym medalu mistrzostw Europy z poprzedniego sezonu czy medalach z Ligi Narodów, ale miałem wtedy trochę mniejszy wpływ na grę całego zespołu. Kiedy masz ten wpływ trochę większy, to wydaje mi się, że te medale cieszą bardziej i to wicemistrzostwo świata to dla mnie na ten moment najcenniejszy sukces.
Wspomniałeś o sezonie klubowym, który jest już za rogiem. Pewnie macie tylko kilka dni wolnego i trzeba wracać do przygotowań w Jastrzębskim Węglu?
– Mamy tydzień wolnego, do niedzieli. Mamy jednak jeszcze zobowiązania, poniedziałek oraz wtorek mamy przeznaczony na takie wyjazdy. Potem w niedzielę spotykamy się w Jastrzębiu-Zdroju.
Ciężko będzie się przestawić na tryb klubowy?
– Nie. Ostatnio nawet rozmawiałem z Kubą Popiwczakiem, że teraz graliśmy w Spodku, przy ogromnym dopingu biało-czerwonej publiczności, nie słyszysz swoich myśli, nie możesz zasnąć po meczu. Wydaje mi się jednak, że w klubach też mamy świetnych kibiców. Nie będzie to atmosfera Spodka, kiedy wspiera cię cała Polska, bez względu na przynależność klubową, ale chyba nie trzeba się martwić o atmosferę w halach PlusLigi.
źródło: inf. własna