Polacy w pierwszym secie wielkiego finału mistrzostw świata wlali nadzieje w serca kibiców, że po raz trzeci z rzędu wzniosą puchar i założą złote medale. Niestety, od drugiego seta Włosi rozkręcili się do niebotycznej prędkości i jakości. Wychodziło im wszystko, a przede wszystkim wyszło im wygranie trzech kolejnych partii, co oznaczało, że mistrzami globu zostali siatkarze z Italii.
Przedłużona wymiana otworzyła walkę o złoto, świetna obrona Włochów dała o sobie znać, skutecznie grał między innymi Daniele Lavia (4:2). Do remisu doprowadziła kontra Kamila Semeniuka (7:7), a sytuacyjne zagranie Mateusza Bieńka dało biało-czerwonym minimalną zaliczkę, powiększyła ją akcja Aleksandra Śliwki (13:11). Włosi rewelacyjnie bronili i po odważnym ataku Simone Giannellego byli o oczko lepsi (15:14). Polacy wyraźnie stracili skuteczność (15:18), a asa serwisowego dołożył Alessandro Michieletto (21:17). Nie było to żadnym argumentem dla Bieńka, który dwukrotnie upolował zagrywką Fabio Balaso (21:21). W końcówce Polacy kończyli co trudniejsze piłki, Śliwka doprowadził do piłki setowej, a blok na Romano zakończył pierwszą partię finału.
Druga rozpoczęła się po myśli ekipy Nikoli Grbicia (3:0), ale młoda włoska kadra się nie bała. As Lavii dał Italii kontakt punktowy, pojedynczy blok na Kurku remis (7:7). Rozgorzała walka punkt za punkt, nikt nie zamierzał odpuszczać w takim pojedynku (12:12). Niezbyt skuteczny na tym etapie seta był Kurek, zmienił go Łukasz Kaczmarek, który szybko wykorzystał okazję do zapunktowania (15:13). Blok również dołożył swoje, jednak Yuri Romano zaczął szaleć za linią 9. metra i dał wyrównanie (16:16). Za każdym razem, kiedy biało-czerwoni odskakiwali, rywale byli w stanie dogonić wynik (20:20). Przy serwisach Giannelliego na tym nie poprzestali (22:20), polska kadra miała problem ze skończeniem swoich akcji, przełamanie dał dopiero Kamil Semeniuk (21:23). W końcówce nie brakowało emocji, długą akcję zakończył Lavia, dając swojej ekipie piłkę setową, blok na Semeniuku dał remis w całym meczu.
Początek seta numer trzy należał do Polaków, trudną zagrywkę posłał Marcin Janusz, blok uruchomił Śliwka (4:2). Michieletto może i nie błyszczał w ataku, ale swoje robił w polu zagrywki (6:7) i po błędach biało-czerwonych to Italia była minimalnie lepsza (9:8). Gra Polaków szła jak po grudzie (12:14), cały czas nie pozwalali jednak odjechać rywalom (15:16). W końcu jednak rewelacyjnie kontrę rozegrał Giannelli, skończył ja soczystym atakiem Roberto Russo, dokładając do tego blok (19:15). Podopieczni Ferdinando de Giorgiego nie zamierzali się zatrzymywać, do mocnych serwisów dokładali blok (23:16). Szybko mieli piłkę setową (24:17) i po ataku Simone Anzaniego prowadzili w meczu 2:1.
Co prawda znów to Polacy dobrze rozpoczęli seta (2:0), ale ponownie mieli problemy z przyjęciem, co wyraźnie przekładało się na skuteczność w ofensywie (4:5). W szeregach biało-czerwonych nie brakowało nieporozumień, co skrzętnie wykorzystywali rywale (9:6). Nie do zatrzymania, także w ofensywie, był rewelacyjny w tym meczu Giannelli (12:7). Nadzieję w serca kibiców w Spodku wlał jeszcze mocny serwis Bartosza Kurka (10:13), ale Polacy nie wykorzystywali swoich szans, Italia nadal imponowała w obronie (16:11). Zza linii 9. metra zapunktował jeszcze Bieniek (13:16), potem Tomasz Fornal, ale niewiele to zmieniało. Włosi cały czas grali swoje, po polskiej stronie brakowało tego magicznego dotyku (18:23). Błąd w polu zagrywki dał Włochom piłkę meczową, serwis popsuł też Bieniek i mistrzostwo świata po 24 latach powróciło do Włoch.
Polska – Włochy 1:3
(25:22, 21:25, 18:25, 20:25)
Składy zespołów:
Polska: Semeniuk (11), Kurek (9), Kochanowski (6), Bieniek (9), Janusz (1), Śliwka (12), Zatorski (libero) oraz Kaczmarek (7), Łomacz, Kwolek i Fornal (5),
Włochy: Romano (13), Anzani, (7), Michieletto (13), Lavia (20), Galassi, Gianelli (8), Balaso (libero) oraz Sbertoli, Russo (4) i Pinali
Zobacz również:
Wyniki fazy finałowej mistrzostw świata
źródło: inf. własna