Do Warty Zawiercie wraz z Michałem Winiarskim przeniósł się Patryk Łaba. – Na pewno osoba trenera miała znaczenie, bo poznałem już Michała Winiarskiego i wiem, jak się z nim pracuje. Jest to dla mnie bardzo ważne – powiedział przyjmujący, który o miejsce w szóstce będzie walczył z Urosem Kovačevicem, Bartoszem Kwolkiem i Marcinem Walińskim.
Co skłoniło cię do dołączenia do Aluronu CMC Warty Zawiercie? Czy była to osoba trenera? Z Michałem Winiarskim przenosisz się tutaj z Gdańska.
Patryk Łaba: – Na pewno osoba trenera miała znaczenie, bo poznałem już Michała Winiarskiego i wiem, jak się z nim pracuje. Jest to dla mnie bardzo ważne. Szczerze mówiąc obserwuję rozwój klubu z Zawiercia od czasów jego występów w drugiej lidze, bo będąc jeszcze zawodnikiem AZS-u AGH Kraków sparowałem z nim wielokrotnie. Widzę, jak duży krok robił z sezonu na sezon. Wydaje mi się, że to dobre miejsce dla siatkarza i fajnie będzie tutaj być w nadchodzącym czasie. Tym bardziej, że przed klubem teraz duże wyzwania: Liga Mistrzów i obrona brązowego medalu. Myślę, że to będzie także dobre wyzwanie dla mnie jako zawodnika i mojego rozwoju.
Osoby, które oglądały I ligę, na pewno dobrze cię znają, ale te, które śledzą tylko PlusLigę, kojarzą cię pewnie głównie ze zmian zadaniowych na zagrywce. To twoja najmocniejsza strona?
– Myślę, że odkryłem to u siebie dopiero w ostatnim sezonie w Gdańsku, bo wcześniej nie dostawałem takich zadań. W I lidze byłem zawodnikiem grającym więcej, więc dla mnie to było nowe wyzwanie. Uznałem, że będzie to dla mnie cel, aby wchodzić na tę zagrywkę i w tym jednym momencie seta dać z siebie tyle, ile mam. Chciałem być zawsze gotowy na tę zmianę. Myślę, że spełniłem swoją rolę, skoro w nowym sezonie idę za trenerem Winiarskim.
Im dłużej trwał sezon, tym szans dostawałeś więcej. Masz wrażenie, że po tym przeskoku z I ligi do PlusLigi rozwijałeś się pod okiem trenera Winiarskiego?
– Na pewno. Rzeczywiście to był duży przeskok, jeśli chodzi o poziom sportowy. Tak samo jakość wykonania oraz powtarzalność musi być dużo wyższa. Trochę mi zajęło zaadaptowanie się do tego poziomu, ale myślę, że poprawiam się, a moja jakość sportowa zwiększyła się. Myślę, że to też miało znaczenie, że dostawałem coraz więcej szans. Cieszę się, że będę mógł dalej się rozwijać, bo wierzę, że dopóki jestem czynnym zawodnikiem, to zawsze mogę się czegoś nauczyć. Jeśli nie siatkarsko, to chociaż na innych płaszczyznach.
Uroš Kovačević, Bartosz Kwolek, Marcin Waliński. To ich będziesz musiał przeskoczyć na treningach, aby dostać szansę gry. Traktujesz to jako wyzwanie czy dodatkowy bonus, że możesz grać z takimi zawodnikami?
– Na pewno będzie „wow” przez pewien czas, ale traktuję to także jako wyzwanie oraz motywację, aby na każdym treningu być gotowym na 100 procent. Moje podejście jest takie, że chcę, aby moja drużyna wygrywała, a czy będę mieć bezpośredni, czy pośredni wkład w to, każdą decyzję trenera w zupełności akceptuję. Najważniejsze, aby drużyna odnosiła zwycięstwa nie tylko na polskich parkietach, ale także zagranicznych, więc jestem bardziej team playerem.
* Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski
źródło: aluroncmc.pl