Reprezentacja Argentyny zmagania w mistrzostwach świata rozpocznie w grupie F. To mocne zestawienie, w którym oprócz brązowych medalistów z Tokio zagrają także Iran, Holandia oraz Egipt. – Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie zrobić coś dobrego. Jedną z rzeczy, które dał nam sukces w igrzyskach olimpijskich to pewność siebie, przekonanie, że wszystko jest możliwe. Będziemy walczyć o każdą piłkę, do ostatniego gwizdka – zapowiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki przyjmujący reprezentacji Argentyny Facundo Conte.
Jak podsumowałby pan występ Argentyny w Memoriale Wagnera?
Facundo Conte: – Myślę, że tak naprawdę to nie ma znaczenia. Mistrzostwa świata rozpoczynają się w piątek, wtedy również przyjdzie presja i wtedy też zaczyna się droga do naszego celu. Memoriał był ważny głównie ze względu na atmosferę, żeby poczuć grę. Ja nie grałem przez kilka miesięcy, ostatni raz brałem udział w meczu o coś, kiedy zakończyliśmy rozgrywki PlusLigi. Dla mnie i wydaje mi się, że także dla całego zespołu, najważniejsze było, żeby ponownie pojawić się razem na boisku, do tego po drugiej stronie były mocne zespoły, które również przygotowują się do mistrzostw świata i na tym się skupiliśmy. Myślę, że jesteśmy w stanie grać zdecydowanie lepiej niż to, co zaprezentowaliśmy w trakcie memoriału. Gdybym musiał oceniać, dałbym nam 6/10. Przed nami jeszcze jeden sparing z reprezentacją Polski i potem już tylko podróż. Memoriał był ważny, żeby poczuć ducha turnieju, mieszkać z innymi drużynami w hotelu, zrobić przedmeczową odprawę i wejść w odpowiedni nastrój przed mistrzostwami.
Nie grał pan w Lidze Narodów. Przerwa potrzebna była do odpoczynku, czy zmagał się pan z jakimś urazem?
– Chciałem odpocząć, potrzebowałem odpocząć. Dla mnie to był bardzo wymagający sezon klubowy zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Istotne więc było dla mnie, aby zadbać o mój umysł i o samego siebie. Ludzie przeważnie zapominają, że nie jesteśmy maszynami, jesteśmy ludźmi, którzy mają swoje uczucia, swoje problemy i ważne jest, żeby o tym pamiętać. Życie toczy się bardzo szybko, a siatkówka nie jest wszystkim. Ważne jest, żeby zadbać o życie poza sportem i ponownie znaleźć motywację i siłę fizyczną oraz mentalną, żeby wrócić do gry. Nie byłem pewny czy wrócę do drużyny narodowej po Tokio i brązowym medalu wywalczonym tam. Wróciłem jednak do domu, spotkałem się ponownie z kolegami z reprezentacji i znów poczułem to wszystko, te emocje. Do tego wiedziałem, że mistrzostwa świata są bardzo blisko. Okazało się, że mam w magazynku jeszcze jeden nabój gotowy do wystrzelenia, ale musiałem najpierw złapać trochę perspektywy.
Myśli pan, że w takim razie to ostatni sezon w reprezentacyjnych barwach?
– Na razie skupiam się na teraźniejszości. Teraz jadę na mistrzostwa świata. Myślałem, że po igrzyskach olimpijskich przestanę grać w kadrze, ale poczułem w środku, że jeszcze nie mogę od tego odejść. Nie powiem teraz, że to mój ostatni sezon w reprezentacji. Może tak być, ale na razie najważniejszym celem jest cieszenie się siatkówką, osiąganie najlepszych wyników jakie mogę, żebym potem mógł spokojnie pamiętać, jak rewelacyjne to było doświadczenie.
Od lat jesteście w gronie zespołów, które są mocne, ale nie były wymieniane w roli faworytów do medali wielkich imprez. Czuje pan, że wywalczenie brązu w igrzyskach olimpijskich może zmienić to postrzeganie reprezentacji Argentyny?
– Myślę, że to również nie ma znaczenia, bo jeśli nikt nie spodziewa się po czegoś wielkiego, to jesteś w stanie sprawić niespodziankę, ale z drugiej strony, jeśli się tego spodziewają, to nawet lepiej, bo wtedy rywale się boją. Najważniejsze jest to, żeby w odpowiednim momencie zagrać na wysokim poziomie. Myślę, że przede wszystkim zyskaliśmy szacunek wszystkich zespołów świata. Przez lata graliśmy dobrze, ale czasem uciekały nam kluczowe punkty, kluczowe momenty w ważnych turniejach. Kilka razy przegrywaliśmy w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich i w Tokio było trudno, ale nam się udało. Zasłużyliśmy na ten szacunek i to jedna z najważniejszych rzeczy, oprócz medalu, która jest wynikiem naszego sukcesu w Tokio. Pokazaliśmy trochę inną siatkówkę niż inni, widzę, że niektóre zespoły starają się to naśladować. Są akcje, których wcześniej nie było w ich repertuarze, a teraz grają bardziej z blokiem, więcej kiwają, lepiej grają w obronie. To nasz znak rozpoznawczy, a pokazaliśmy, że chociaż możemy nie być topowym zespołem, to możemy grać na naprawdę wysokim poziomie, dzięki temu, że gramy mądrze. Dla mnie to coś niesamowitego i cieszę się, że mogę być częścią takiej drużyny i pokazać światu nasze mocne strony. Jednocześnie nie chowamy naszych słabości, ale staramy się je poprawiać. Myślę, że to nasza argentyńska filozofia, jako narodu – mamy swoje problemy, ale jesteśmy w stanie je pokonać i rozwiązać. Rozwijamy się próbując poradzić sobie z tymi kłopotami: ekonomicznymi, socjalnymi czy sportowymi. Dla nas to bardzo ważne, bo wspólnie przechodzimy te zmiany.
W mistrzostwach świata macie jedną z bardziej wymagających grup. Odbiera pan to jako coś dobrego, co pozwoli wam rosnąć wraz z rozwojem turnieju?
– Również w igrzyskach olimpijskich mieliśmy najtrudniejszą grupę i wszystkie cztery najlepsze zespoły tego turnieju były właśnie z tej części drabinki. Myślę, że to buduje zarówno pewność siebie, jak i presję. Musisz ją wytrzymać. Mamy wymagającą grupę, ale pozostałe drużyny są na naszym poziomie. Chociaż przegraliśmy w trakcie Memoriału Wagnera z Iranem, który jest z nami w grupie, to nie ma to większego znaczenia, bo żadna z drużyn nie zagrała swoim wyjściowym składem. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie zrobić coś dobrego. Jedną z rzeczy, które dał nam sukces w igrzyskach olimpijskich to pewność siebie, przekonanie, że wszystko jest możliwe. Będziemy walczyć o każdą piłkę, do ostatniego gwizdka. Brązowy medal wygraliśmy w starciu z jednym z najlepszych zespołów w historii siatkówki, nie tylko w tamtym momencie – Brazylią. Przegrywaliśmy 1:2, ale zdominowaliśmy rywali w czwartym i piątym secie. Brazylia długo była wyznacznikiem sufitu w siatkówce, tego najwyższego poziomu. My uczyliśmy się na naszych błędach i jak już wspominałem, robimy to także jako naród, więc bardzo się cieszę, że udało nam się osiągnąć ten sukces i to dało nam dowód na to, że jesteśmy w stanie to zrobić jeszcze raz. Nie przyniosło presji czy ogromnych oczekiwań, ale przekonanie, że to jest możliwe. To również coś, co jest ważne jeśli popatrzysz w przyszłość. Nie tylko dla nas, dla tych którzy aktualnie znajdują się w reprezentacji Argentyny, ale także dla przyszłych kadrowiczów. Mamy wielu młodych zawodników, którzy grają już na wysokim poziomie, potrafią grać zarówno mądrze, jak i użyć siły. Jestem dumny, że mogę być częścią tego ruchu argentyńskiej siatkówki.
źródło: inf. własna