Po pierwszym spotkaniu tegorocznej Ligi Narodów w Polsce, w którym jego zespół przegrał 2:3 z Iranem, Nikola Grbić mówił nie tylko o samym spotkaniu. Odniósł się też w mocny sposób do przepisu, który postanowiły wprowadzić siatkarskie władze już podczas zbliżającego się turnieju finałowego Ligi Narodów we włoskiej Bolonii. Selekcjoner Polaków nie gryzł się w język, a nawet w rozmowie z dziennikarzami…. pokazał środkowy palec.
Władze FIVB (Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej) w dokumencie z 29 czerwca poinformowały, że w Bolonii w czasie przerwy między drugim a trzecim setem widzowie obejrzą wywiady na żywo z trenerami obu drużyn. „Liczymy, że zostanie to w pełni docenione przez kibiców, którzy poczują się, jakby byli jeszcze bliżej wydarzeń” — czytamy w piśmie.
Co na to Grbić? Gdy spytaliśmy go to, jak ocenia ten pomysł, pokazał środkowy palec i nie był on bynajmniej skierowany do dziennikarzy, tylko do ludzi, którzy wpadli na tak absurdalny jego zdaniem pomysł.
— Między setami mam pięć minut na rozmowę z zawodnikami. Weźmy ten mecz z Iranem. Było 1:1 w setach, mieliśmy problemy. To czas, by pewne rzeczy przeanalizować i poprawić, a teraz będą prosić mnie na wywiad do telewizji. I co ja mam powiedzieć?! To nie ma żadnego związku z siatkówką, naszym sportem. Robimy to, bo tak robi UEFA, bo takie rozmowy są w NBA, więc ktoś stwierdził, że dorzuci sobie do tego jeszcze jeden sport. Mam tego dość! Mam dość tego, że musimy się wiecznie do czegoś adaptować! — grzmiał po meczu selekcjoner Polaków.
Serb odniósł się też do innych absurdalnych sytuacji, które mają ostatnio miejsce w siatkówce. — Nie mogę teraz swobodnie porozmawiać z asystentem, bo kilka metrów ode mnie stoi sędzia, który teraz znajduje się po tej samej stronie, co ławka trenerska. To wszystko przez telewizję. Decyzje podejmuje osoba, która nigdy nie miała nic wspólnego z siatkówką. Podczas turnieju Ligi Narodów w Kanadzie graliśmy z Francją. Ich zawodnik rzucił się po piłkę. Widziałem, że dotknęła ziemi. Odwróciłem się i chciałem wziąć challenge, ale tam trzeba jeszcze wybrać, co chcemy sprawdzać. Zanim powiedziałem, co i jak, i zanim wcisnęliśmy odpowiedni przycisk, akcja się skończyła. Usłyszałem od sędziego: „Nie możesz. Już jest po akcji”. Mówię: „Ale próbowałem!”. Co ja miałem zrobić? Rzucić coś na boisko, żeby przerwać akcję? — pyta retorycznie wyraźnie zdenerwowany Serb.
Cały materiał Edyty Kowalczyk i Jakuba Radomskiego w serwisie sport.onet.pl
źródło: sport.onet.pl