– Ja jestem świadoma, że jestem odpowiedzialna za przyszłość tych młodych siatkarek. Mam nadzieję, że ta ich kariera potoczy się jak najlepiej, będą się najlepiej rozwijały i może któraś dostanie się do reprezentacji Polski. W kadrach roczników 2009 i 2010 mam swoje wychowanki. Cieszę się bardzo i mam nadzieję, że kiedyś je zobaczę w seniorskiej reprezentacji – mówiła w specjalnej rozmowie dla Strefy Siatkówki Dorota Świeniewicz, która na turniej finałowy Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving przyjechała ze swoją drużyną UKS Sparta Warszawa w roli trenera.
Trzecie miejsce na ogólnopolskich to olbrzymi sukces. Zgodzi się pani ze mną?
Dorota Świeniewicz: – Zdecydowanie tak, niemniej jednak gdzieś tam jest ta gorycz porażki, niespełnienia, bo będąc zwycięzcą w poprzednim sezonie, wygrywając złoty medal w kategorii trójek dziewczyn, mój zespół liczył na to, że będzie grał w tym głównym finale. Dla mnie to jest ogromna satysfakcja ze względu na to, że po przegranej w półfinale mój zespół się nie poddał i wrócił do grania na wysokim poziomie. Dla mnie jest to ogromną radością, bo pokazało mi, że moje podopieczne są gotowe mentalnie do tego, żeby w następnym sezonie grać dobrze w młodszej młodziczce.
Ten turniej trwa dziesięć miesięcy, a jego zwieńczeniem jest wielki finał w Arenie Gliwice. Czy czuje pani zmęczenie?
– Tak, każdy z uczestników jest zmęczony, ale każdy ma też swoją satysfakcję osobistą – mniejszą lub większą. Myślę, że w tym ogólnopolskim finale najważniejsze jest to, że widzimy tutaj całą masę dzieciaków, które grają w siatkówkę. Widać, że sprawia im to ogromną radość i przyjemność. Wiemy, że wielu reprezentantów zaczynało swoją przygodę z siatkówką, uczestnicząc w tych zawodach i wygrywając w Zabrzu. Tam stawiali swoje pierwsze kroki. Nie wszystkim udawało się zdobyć medale, ale teraz odnoszą sukcesy z reprezentacjami seniorskimi i są dobrym przykładem dla tych dzieci, które awansowały do finału w Gliwicach.
Wyróżniłaby pani kogoś już teraz do przyszłej reprezentacji Polski?
– Wyróżniłabym każdego uczestnika, bo ja, będąc trenerem, jestem świadoma tego, ile wysiłku i trudu kosztuje to wszystkich – trenera, dzieci, rodziców. W Arenie Gliwice widać było pełne trybuny kibiców, głównie jednak rodziców. To znaczy, że rodzice w lepszych lub gorszych momentach okazują im wsparcie. W dzisiejszych czasach w dobie internetu, i tych wszystkich rzeczy okołosportowych ważne jest, by przykład szedł od rodzica, by on był przy tym dziecku, chciał je zaprowadzić do hali w przypadku siatkówki lub do innego obiektu, mając z tyłu głowy inne dyscypliny sportu. Aktywność sportowa, zdrowy styl życia i dieta w życiu każdego młodego człowieka są ważne.
Ile dziewczynki trenują w tygodniu?
– Ja trenuję z dwiema grupami dwudziestoosobowymi w rocznikach 2009 i 2010. Trenujemy trzy-cztery razy w tygodniu. W okresie ferii i wakacji wyjeżdżamy na odpowiednio obozy sportowe i obozy przygotowawcze. To wszystko w młodzieżowym i dziecięcym sporcie wygląda tak, jak w zawodowym sporcie, na profesjonalnym poziomie. Staramy się, żeby te dzieciaki od początku swojej ścieżki, jaką obrały, wiedziały i były świadome, jak to wygląda dalej, będąc zawodowcem.
źródło: inf. własna