Niewykorzystane szanse, tak można podsumować ostatni mecz podopiecznych Stefano Lavariniego rozegrany w ramach tegorocznych rozgrywek Ligi Narodów. Pomimo, że mistrzynie Europy z 2021 roku zajmują wyższe miejsce w tabeli, to spotkanie z pewnością było do ugryzienia. Okazji do zwycięstwa było bowiem dużo, zwłaszcza, że Włoszki popełniały o wiele więcej błędów własnych, w szczególności w polu serwisowym. Niestety to nie wystarczyło. – Był to zespół, z którym mogłyśmy jeszcze więcej powalczyć – podsumowała przegraną środkowa Agnieszka Korneluk, jeszcze niedawno znana jako Kąkolewska.
Na turniej w Sofii Agnieszka Korneluk dotarła jako świeżo upieczona mężatka, co miało pozytywne odbicie w energii i emocjach, jakie wniosła wraz ze swoją grą na boisko. – Starałam się dać taką świeżą energię. Gdzieś na początek starczyło, ale później to jednak Włoszki okazały się mocniejsze – przyznała skromnie.
Środkowa polskiej reprezentacji zasługuje na indywidualne wyróżnienie, w szczególności ze względu na jej grę w bloku, dzięki czemu utrudniała przebicie się przez siatkę włoskiej atakującej Paoli Egonu. Jest to na pewno pozytywny aspekt środowej rywalizacji. – Udało nam się ją zastopować, może nie tak dobrze, jak to planowałyśmy. Jednak trzeba przyznać, że jest to zawodniczka na światowym poziomie, jedna z najlepszych atakujących na świecie, którą zablokować jest bardzo trudno. Było ciężko – powiedziała szczerze Agnieszka Korneluk.
Po rewelacyjnym pierwszym secie gra Polek siadła, podopieczne Stefano Lavariniego nie wykorzystywały swoich szans. Wydawać by się mogło, że upadły również morale zespołu. – Pierwszy i drugi set były absolutnie w naszym zasięgu, ale gdzieś nie potrafiłyśmy w odpowiednim momencie skończyć piłek – skomentowała mecz środkowa.
Przypomnijmy, że polski zespół z dorobkiem zaledwie 11 punktów znajduje się aktualnie na 10. miejscu w klasyfikacji generalnej. Chcąc zakwalifikować się do ścisłego finału, Polki musza zacząć wygrywać. Tylko to da im awans oraz umożliwi wyjazd do tureckiej Ankary, gdzie będą mogły rywalizować z najlepszymi drużynami. – Piłka nadal jest w grze, będziemy walczyły. Zadanie jest coraz trudniejsze, jeśli chcemy lecieć do Ankary, ale tak jak powiedziałam walczymy do końca i nie zwieszamy głów – dodała zawodniczka.
W kolejnym meczu biało-czerwone podejmą Chinki. Nie od dziś wiadomo, że azjatycka siatkówka nie należy do najprzyjemniejszych, trudno się gra i wygrywa mecze z tymi drużynami. – Azjatycka siatkówka jest na pewno zupełnie inna. Dziewczyny tutaj mogły się już z nią zmierzyć, ja nie do końca. Przygotujemy się na Chinki, będziemy chciały postawić się im jak najlepiej – wspomniała środkowa reprezentacji Polski.
źródło: opr. własne, sport.tvp.pl