Reprezentacja Polski w swoim drugim meczu w Lidze Narodów musiała uznać wyższość Włochów. Podopieczni Nikoli Grbicia prowadzili 1:0 i mieli przewagę w drugim secie. Końcówka tej partii padła jednak łupem Włochów, którzy potem poszli za ciosem i wygrali całe spotkanie 3:1. – Trafiliśmy na lepszego przeciwnika i było trochę więcej sytuacji stresowych i nie do końca potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. Stąd też wzięło się trochę chaosu i błędów, inaczej gra się, kiedy wszystko jest pod kontrolą, jak było w starciu z Argentyną, inaczej kiedy rywal narzuca presję, jak zrobili to Włosi – powiedział Strefie Siatkówki libero polskiej kadry Jakub Popiwczak.
Dobrze zaczęliście spotkanie i wydawało się, że będziecie prowadzić 2:0. Jakie znaczenie miała przegrana końcówka drugiego seta na dalsze losy meczu?
Jakub Popiwczak: – Myślę, że właśnie ten drugi set był najbardziej bolesny. Wszystko mieliśmy w swoich rękach, graliśmy dobrze, mieliśmy kilka punktów przewagi i ją wypuściliśmy. Mieliśmy wszystko po swojej stronie siatki, były kontry, żeby powiększać tę przewagę i wszystko potrzebne do tego, żeby zamknąć tę partię na naszą korzyść. Gdyby to się udało, to może wtedy to spotkanie potoczyłoby się całkowicie inaczej. A tak – Włosi złapali wiatr w żagle, zaczęli grać naprawdę bardzo dobrze i trzeba im oddać, że od tamtego momentu byli lepsi na boisku.
Było w składzie kilka zmian w porównaniu do poprzedniego spotkania. To przez to czasem w waszych szeregi wkradał się mały chaos i jednak spora liczba błędów?
– To, że było parę zmian było naturalne, wszyscy się tego spodziewaliśmy. Przyjechaliśmy tutaj szerokim, wyrównanym składem i wiedzieliśmy, że każdy dostanie swoją szansę. Nie ma co zwalać winy na to, że graliśmy w innym zestawieniu niż wczoraj. Po prostu trafiliśmy na lepszego przeciwnika i było trochę więcej sytuacji stresowych i nie do końca potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. Stąd też wzięło się trochę chaosu i błędów, inaczej gra się, kiedy wszystko jest pod kontrolą, jak było w starciu z Argentyną, inaczej kiedy rywal narzuca presję, jak zrobili to Włosi.
Włoska kadra może jest trochę młodsza od was, ale chyba bardziej zgrana. Można się jednak spodziewać, że czas w tym wypadku będzie działał tutaj na waszą korzyść?
– Trzeba patrzeć na to w ten sposób, że styl pracy trenera de Giorgiego jest taki, że on zgrywa tych zawodników. Grają raczej sprawdzonym składem i nie mają takiej głębi jak nasza reprezentacja. My tutaj przyjechaliśmy w takim zestawieniu, które może się już nigdy nie spotkać razem, zarówno patrząc na to jako 14-osoba kadra czy też ta szóstka na boisku. Z drugiej strony myślę, że jesteśmy na to gotowi, ktokolwiek nie wchodzi na boisko stara się dać z siebie maksa i daje tego maksa, zostawia tam serce. Wiadomo, że łatwiej się gra, kiedy ma się za sobą więcej wspólnych treningów czy meczów, są już wtedy pewne automatyzmy. Ciężej jest kiedy tego jeszcze nie ma, ale na pewno da się grać dobrą siatkówkę, co w meczu z Włochami byliśmy w stanie fragmentami pokazać, ale potem włoska siatkówka wzięła górę.
Porażka z Włochami to żaden wstyd, więc chyba nie ma co robić tragedii z tej przegranej?
– Myślę, że to jest bardzo cenna lekcja, że jeżeli ma się swoje szanse, buduję się grę, to trzeba cały czas dusić tego przeciwnika, nie pozwalać mu ani na chwilę włączyć do gry, musi cały czas być po naszej stronie ten instynkt zabójcy, bo to jest najważniejsze, kiedy jest się na prowadzeniu. My tego niestety w spotkaniu z Włochami nie pokazaliśmy, daliśmy rywalom wrócić do gry i kiedy już zaczęli grać swoje, to ciężko ich było powstrzymać.
Przed wami jeden dzień przerwy od gry, a potem czeka was spotkanie z Bułgarią. To kolejny mocno przebudowany zespół, ale chyba nie można go lekceważyć?
– Tak naprawdę tutaj w telewizji nie transmitują tych meczów, nie mamy okazji obejrzeć ich również w hali. Na razie więc nie wiemy, czego można się po Bułgarii spodziewać. Z tych europejskich zespołów, z kim by się nie grało, to nie można nikogo lekceważyć, każda drużyna wychodzi na boisko, żeby zagrać swoją najlepszą siatkówkę, tak samo my zrobimy w kolejnym meczu, bez znaczenia będzie, kto znajdzie się po drugiej stronie siatki. Każdy z nas da z siebie maksa, żeby realizować nasz system gry, który wprowadza trener Grbić. Miejmy nadzieję, że rezultat będzie odmienny niż ten w meczu z Italią.
źródło: inf. własna