– Myślę, że w kolejnym sezonie, w którym nasz zespół będzie bardzo podobny do tego z ostatniej edycji PlusLigi, nasze notowania wśród ekspertów mogą nieco wzrosnąć, ale nie wiem, czy to dla nas ma jakiekolwiek znaczenie. W poprzednim sezonie udowodniliśmy swoją jakość, ale już niedługo trzeba będzie zacząć ciężką pracę, by potwierdzić swoje możliwości. My jako GKS musimy być przede wszystkim gotowi na to, by pokazywać nasz charakter i utrzymać kierunek, w jakim idziemy. Istotne jest, żebyśmy byli głodni progresu i z każdym sezonem walczyli o coś więcej – powiedział Jakub Jarosz, atakujący GKS-u Katowice.
Przyszły sezon będzie dla ciebie czwartym z rzędu w barwach GKS-u Katowice.
Jakub Jarosz: Taka sytuacja mówi sama za siebie. Nie muszę wymyślać czegoś na nowo ani szukać, bo jest mi tutaj, w Katowicach bardzo dobrze i tak samo czuję się w klubie. Jeśli jestem zadowolony z dotychczasowej współpracy z GKS-em, a klub z mojej postawy, to mamy mocne podstawy do kontynuacji obranego kierunku.
Jak ocenisz swoją postawę w minionym sezonie PlusLigi? Statystycznie rozegrałeś jeden z najlepszych sezonów w całej dotychczasowej karierze.
– Gdybym miał sam sobie wystawić ocenę za ten sezon – chociaż wiadomo, że sportowcy tego nie lubią, bo od oceniania są inni – to byłaby to ocena bardzo dobra. Ale nie ze względu na to, że zdobyłem więcej punktów niż w poprzednich sezonach albo z powodu innych czynników niezależnych ode mnie. Taka ocena wynika z faktu, że jako drużyna osiągnęliśmy więcej, niż można było przypuszczać przed samym startem rozgrywek. Wynik drużyny był bardzo dobry, bo historyczny dla siatkarskiej sekcji Klubu, a ocena zespołu wpływa na moją.
Osiągnęliście świetny rezultat na koniec sezonu, tym bardziej, że po drodze napotkaliście dużo trudności i nie byliśmy typowani do realizowania wyższych celów w lidze.
– Bądźmy szczerzy: nie tylko eksperci w mediach i ludzie bawiący się w typowanie końcowej klasyfikacji ligi, ale my sami także zakładaliśmy na samym początku, jeszcze przed rozpoczęciem ligi, że naszym celem będzie utrzymanie w lidze. Kiedy w zespole zmienia się tylu zawodników naraz, jego postawie w lidze zawsze towarzyszy mniejsza czy większa niewiadoma. Kiedy zobaczyliśmy, że grupa dobrze współpracuje ze sobą i to, co sobie założyliśmy przed sezonem, po prostu działa, zaczęliśmy stawiać sobie odpowiednio wyższe cele. Wszyscy możemy być zatem zadowoleni z końcowego rezultatu.
A że w trakcie sezonu przychodzi wiele różnych trudności albo słyszy się rożne opinie i przewidywania dotyczące drużyn do spadku z ligi – to na pewno wpływa motywująco na postawę na boisku. Czytałem zresztą wywiad trenera Gheorghe Cretu, który powiedział, że najlepsze, co mogło przydarzyć się dla ZAKSY przed sezonem, to opinie osób, które nie wierzyły w tę drużynę. W naszym przypadku mogło być podobnie.
Kiedy przyszedł moment, kiedy powiedzieliście sobie: stać nas na zdecydowanie więcej niż walkę o utrzymanie?
– Określenie wyższych celów dla naszej grupy przyszło później, ale pierwsze dwa mecze w sezonie i spektakularna wygrana z Asseco Resovią dały nam sporo wiary, że jesteśmy w stanie dobrze grać. Kiedy szybko dopadł nas trudny moment naznaczony kłopotami zdrowotnymi, my wracaliśmy wtedy pamięcią właśnie do dwóch pierwszych meczów w sezonie, by pamiętać o tym, że zdążyliśmy pokazać swoją jakość w lidze i po prostu musimy do niej na spokojnie, cierpliwie wrócić. Mieliśmy bardzo dobry start, który był bardzo pomocny dla nas w dalszej części sezonu pod względem mentalnym.
Zaraz po dobrym rozpoczęciu ligi przyszedł mecz w Zawierciu, którego nie będziesz wspominał wyjątkowo dobrze…
– Zaraz po świetnym meczu z Asseco Resovią zagraliśmy w sumie dobry mecz w Zawierciu, ale tam przydarzyła mi się kontuzja kciuka. Pamiętam, że po tamtej sytuacji było mi przede wszystkim przykro, że po naprawdę fajnym początku sezonu odniosłem uraz, który może dużo pokrzyżować całej drużynie i trudno powiedzieć, co będzie dalej. Ostatecznie po naszych poszukiwaniach ze sztabem medycznych znaleźliśmy rozwiązanie i grałem do końca sezonu w specjalnej ortezie kciuka. Z początku nie było to dla mnie naturalne, ale z biegiem sezonu przyzwyczaiłem się do nowej sytuacji i nie przeszkadzało mi to w jakimkolwiek stopniu.
O waszym awansie do play-off decydowało ostatecznie ratio setów, co pokazuje, jak zażarta była walka o miejsce w ósemce.
– Nie da się wyróżnić jednego spotkania, które zaważyło o naszym miejscu w ósemce, bo jak się okazało na sam koniec rundy, o naszym awansie do play-off decydował właściwie każdy set i każdy punkt, jaki wywalczyliśmy wcześniej. W sezonie, by osiągnąć swoje cele, trzeba grać możliwie jak najrówniej i najlepiej, to daje wtedy efekty. Kiedy tylko byliśmy zdrowi i gotowi w stu procentach do rywalizacji, stać nas było właśnie na tę regularność. O naszym sukcesie nie zadecydował jeden mecz, tylko cały sezon.
Powołanie do kadry narodowej dla Jakuba Szymańskiego sprawiło ci dużo radości? Sam Kuba mówił o tobie we wcześniejszym wywiadach jako siatkarskim mentorze, z którym ma bardzo dobry kontakt.
– Kiedy dołączałem do GKS-u trzy lata temu jako zawodnik z kręgu tych bardziej doświadczonych, starałem się wspierać młodszych zawodników i wspierać ich na tyle, na ile mogłem. Od samego początku widziałem w Kubie Szymańskim spory potencjał sportowy, tym bardziej cieszy mnie, że nawiązaliśmy tak dobry kontakt i koleżeństwo. Mam nadzieję, że wszystkie historie z siatkarskiego doświadczenia i rady, jakie mu przekazuję, pomagają mu i bardzo cieszę się z jego rozwoju oraz sukcesu, jakim było powołanie do reprezentacji Polski. Czuję, że taka pomoc jest konieczna z mojej strony jako kapitana drużyny i jeżeli ona miała jakikolwiek wpływ na to, że Kuba robi kroki do przodu w karierze, to bardzo się z tego powodu cieszę.
Od lat docenia się waleczność i boiskowy charakter siatkarskiego GKS-u Katowice. Myślisz, że w kolejnym sezonie zostanie doceniona także sportowa jakość tej grupy?
– Myślę, że w kolejnym sezonie, w którym nasz zespół będzie bardzo podobny do tego z ostatniej edycji PlusLigi, nasze notowania wśród ekspertów mogą nieco wzrosnąć, ale nie wiem, czy to dla nas ma jakiekolwiek znaczenie. W poprzednim sezonie udowodniliśmy swoją jakość, ale już niedługo trzeba będzie zacząć ciężką pracę, by potwierdzić swoje możliwości. My jako GKS musimy być przede wszystkim gotowi na to, by pokazywać nasz charakter i utrzymać kierunek, w jakim idziemy. Istotne jest, żebyśmy byli głodni progresu i z każdym sezonem walczyli o coś więcej.
Wspomniałeś o stabilizacji, na jaką postawiono w kolejnym sezonie. Co stanowi twoim zdaniem o wewnętrznej sile drużyny?
– Przed sezonem mówiłem, że do właściwego funkcjonowania grupy potrzebne jest wzajemne zadowolenie z wykonywanej pracy. Zawsze jest tak, że ktoś gra mniej lub więcej albo ktoś jest mniej czy bardziej doceniany, ale kluczowe jest to, by każdy zawodnik w grupie czuł się potrzebny, miał swoją określoną rolę i nie wpływał na grupę swoim niezadowoleniem czy rozczarowaniem. U nas nie było osób, które psioczyłyby na kogoś z zespołu lub na za mało czasu spędzanego na boisku. Stanowimy bardzo fajną grupę ludzi idącą w jednym kierunku i cel drużyny był nadrzędny.
Jakie masz osobiste oczekiwania związane z kolejną ligową kampanią?
– Najważniejsze jest zdrowie i jeżeli tylko ono mi dopisze w wieku 35 lat, wszystko będzie w porządku. Na tę chwilę fizycznie czuję się doskonale i mam nadzieję, że tak jak w ostatnim sezonie będę mógł wspierać zespół w jak największej liczbie spotkań.
źródło: siatkowka.gkskatowice.eu