– Nie znam planów trenera Grbicia. To nie ja o tym decyduję, ale ja jestem gotowy. Jeśli dostanę powołanie, to pojadę na zgrupowanie. Wciąż czuję się młody. Chciałbym spróbować. Być może to jest ostatnia szansa na taką próbę, bo zdrowie może później nie pozwolić – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Karol Kłos. Środkowy PGE Skry Bełchatów skomentował spotkanie w Katowicach i zakończenie kariery reprezentacyjnej przez Michała Kubiaka oraz złożył jasną deklarację dotyczącą jego osoby w drużynie narodowej.
Zacznijmy od pierwszego seta. Co tam się stało? Spóźniliście się jak wasi kibice, czy to może jednak GKS Katowice tak świetnie zaczął?
Karol Kłos: – (śmiech) Oczywiście, Gieksa świetnie zagrała w tej premierowej partii, ale myślę, że to jednak my też troszeczkę przysnęliśmy. Popełnialiśmy za dużo błędów, szczególnie tych bezpośrednich w ataku lub na zagrywce czy też dotknięcia siatki. To spowodowało, że to rywale cieszyli się z wygranej w pierwszej partii.
Chyba dobrze wam się gra z katowiczanami w tym sezonie. Leży wam ten zespół?
– Leży i nie leży, bo fajnie, że wygraliśmy z GKS-em Katowice dwa razy po 3:1, ale trzeba przyznać, że grając u nas, też się z nimi męczyliśmy. Tak naprawdę katowiczanie wówczas pękli dopiero w tym czwartym secie. Z nimi się ciężko gra, bo oni dużo bronią. Naprawdę trzeba się mocno napocić, by zdobyć punkt. Te akcje trwały bardzo długo. Cieszę się, że my odpowiedzieliśmy tym samym i też broniliśmy. Na szczęście to nam się udało dowieźć wynik i to my się cieszymy z trzech punktów.
Tym zwycięstwem umocniliście się na trzeciej pozycji w tabeli PlusLigi. Na ten moment wydaje się, że zagracie z Indykpolem AZS Olsztyn w play-off. No chyba że wskoczycie na drugie miejsce, to wówczas z Projektem Warszawa. Spoglądacie na te drużyny pod kątem rywalizacji w ćwierćfinale?
– Myślę, że może być ciężko w ogóle wskoczyć na drugą lokatę. Największe szanse są na to, by zostać na tym trzecim miejscu. Natomiast co do pytania, trudno powiedzieć, z kim zagramy, bo rywalizacja o miejsce w fazie play-off jest zacięta i tam wszystko się może jeszcze pomieszać. Gramy do końca. Został nam jeden mecz rundy zasadniczej. Fajnie by było go zakończyć zwycięstwem. Gramy u siebie, więc mam nadzieję, że w dobrym nastroju wkroczymy w ćwierćfinał.
Ostatnie spotkanie zagracie z Radomiem. To trochę nieprzewidywalna drużyna, która w tym sezonie urywała punkty topowym zespołom. Czego się spodziewacie?
– Nieprzewidywalna drużyna jak ich trener – pozdrowienia dla Jakuba (Bednaruka – przyp. red.). My na luzie podejdziemy do tego spotkania. Punkty zdobyte bądź stracone nie zmienią naszej pozycji w tabeli – nie spadniemy na czwarte ani też nie wskoczymy na drugie miejsce. Takie mecze są zawsze niebezpieczne, dlatego wydaje mi się, że podkręcimy „śrubkę” na treningu, zresztą jak w tym tygodniu. Zawsze trzeba mieć rękę na pulsie. Ta runda była w naszym wykonaniu naprawdę niezła. Zwycięstwo na koniec byłoby postawieniem kropki nad „i”.
Nie mogłabym przejść obojętnie wobec ostatnich wydarzeń związanych z reprezentacją Polski. Michał Kubiak zakończył karierę reprezentacyjną. To chyba będzie inna kadra bez kapitana?
– Można powiedzieć, że to był news dnia. Na pewno bez Michała Kubiaka to będzie zupełnie inna kadra. Młodzi chłopcy, którzy nie są już tacy młodzi, bo już są ograni, a niejeden z nich wygrał więcej niż stary kadrowicz, przejmują powoli pałeczkę. To, że Michał ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej, wydaje się symbolicznym przekazaniem tej pałeczki. Zobaczymy, jaką koncepcję drużyny narodowej ma trener Grbić.
Jak pan wspomniał, luk nie będzie, bo są już w miejsce Kubiaka zawodnicy, którzy są gotowi do gry.
– Ja pamiętam takie czasy, że płakało się, że nie ma młodych przyjmujących, a teraz jest ich aż nadto. Naprawdę można by stworzyć dwie reprezentacje. I to jest fajne. Nie zazdroszczę bólu głowy naszemu nowego trenerowi kadry.
A czy w reprezentacji możemy liczyć na osobę Karola Kłosa? Jaka jest deklaracja z pana strony?
– Nie znam planów trenera Grbicia. To nie ja o tym decyduję, ale ja jestem gotowy. Jeśli dostanę powołanie, to pojadę na zgrupowanie. Wciąż czuję się młody. Chciałbym spróbować. Być może to jest ostatnia szansa na taką próbę, bo zdrowie może później nie pozwolić. Przyjdzie również czas dla mojej rodziny. Bo ile czasu można poświęcać na siatkówkę – cały rok grać i być poza domem? Cieszę się, że moi bliscy to rozumieją, wspierają i wspomagają mnie na każdym kroku, a w szczególności moja żona Ola, którą też bardzo serdecznie pozdrawiam. Tak, jak mówię, to może być moja ostatnia szansa. Też nie łudzę się, znam swój wiek, swoje możliwości. Pożyjemy, zobaczymy. Decyzja ta należy do trenera.
Ale chyba swoją dobrą grą w tym sezonie puka pan do drzwi drużyny narodowej?
– Odpukać bez kontuzji i gram cały czas od deski do deski, więc człowiek się fajnie czuje. Cieszę się z tego sezonu, ale wiadomo, że nie ma co się cieszyć przedwcześnie, bo sezon jeszcze nie jest skończony i te najważniejsze cele, które sobie postawiliśmy przed rozpoczęciem rozgrywek, są jeszcze przed nami. Nie będę więc oceniał tego sezonu. Do tej pory jest OK i jestem bardzo zadowolony.
Czyli Skra bije się o mistrzostwo Polski?
– Jak zawsze, ale myślę, że nie będzie łatwo. Myślę, że nie jesteśmy stawiani w gronie faworytów. Tym lepiej. Po cichutku zobaczymy, jak daleko dojdziemy.
źródło: inf. własna