Zespół GKS-u Katowice zaskoczył we własnej hali siatkarzy PGE Skry Bełchatów. Gospodarze wygrali do 21, jednak to było wszystko, na co było ich stać w piątkowy wieczór. W kolejnych dwóch setach bełchatowianie kontrolowali przebieg gry, zaś w czwartej partii, mimo wahań wyniku, postawili kropkę nad i, inkasując komplet punktów.
Jako pierwsi na dwa oczka odskoczyli gospodarze (4:2), ale szybko ich autowe zagranie wyrównało stan rywalizacji (4:4). Katowiczanie nie odpuszczali, Jakub Szymański skończył długą wymianę i przywrócił wyraźne prowadzenie swojej ekipie (7:4). GKS lepiej prezentowały się na siatce, wynik poprawił atak z piłki przechodzącej Gonzalo Quirogi (12:8). Przez dłuższą chwilę utrzymywał się rezultat korzystny dla miejscowych (17:13), ale przy zagrywkach Milada Ebadipoura PGE Skra Bełchatów złapała kontakt punktowy (16:17). Nie na długo, GKS wykorzystał dwie kontry i ponownie zbudował sobie dość swobodną zaliczkę (19:16) i po błędzie rywali był coraz bliżej zwycięstwa w premierowej odsłonie (23:19). Podopieczni Grzegorza Słabego tego nie wypuścili i pomyłka w szeregach bełchatowian zakończyła premierową odsłonę.
Podrażnieni goście dobrze rozpoczęli kolejną partię (4:1) i tym razem to podopieczni Slobodana Kovaca lepiej prezentowali się na siatce, budując sobie sporą zaliczkę (9:5). Mocne zagrywki i udane ataki pozwoliły PGE Skrze zdominować wydarzenia na boisku, do tego sporo błędów własnych popełniali gospodarze (12:19). Na lewej flance nie zawodził Dick Kooy (21:13) i jego zespół pewnie zmierzał do tego, aby doprowadzić do remisu w całym meczu. Piłkę setową mocnym atakiem dał Kooy (24:18), a Ebadipour dokończył dzieła.
Po krótkiej grze punkt za punkt inicjatywę zaczęli przejmować goście, na środku siatki nie zawodził Mateusz Bieniek (8:5), kolejne zagrania środkowego powiększały prowadzenie bełchatowian (11:6). Co prawda ekipa prowadzona przez Grzegorza Słabego punktowała po przyjęciu, ale nie potrafiła zmniejszyć strat dzielących ich od wyraźnie lepiej dysponowanych na tym etapie meczu rywali (14:20). Udało się to dopiero przy serwisach Piotra Haina (16:20), ale Skra nie oddała inicjatywy, szybko doprowadzając do piłki setowej (24:19). Dwie z nich obronili jeszcze gospodarze, między innymi dzięki kontrze z VI strefy Jakuba Szymańskiego (21:24), ale atak po bloku Ebadipoura zakończył tę część meczu.
W czwartego seta lepiej weszli siatkarze z Bełchatowa (4:2), ale do remisu doprowadziła punktowa zagrywka Micah Ma’a (5:5). Przez chwilę walka toczyła się punkt za punkt, ale potem swoje w polu serwisowym zaczął robić Bieniek i PGE Skra prowadziła 10:8. Katowiczanie byli stanie odrobić straty (11:11), w na parkiecie nie brakowało przedłużonych wymian (13:12). Całą serią skutecznych kontr popisali się przyjezdni i mogli cieszyć się z trzypunktowego prowadzenia (16:13), które powiększył autowy atak GKS-u (17:13). Kooy’owi w skutecznych atakach nie przeszkadzało jego słabsze przyjęcie (19:15), ale odpowiedzią katowickiego zespołu były trudne serwisy Jakuba Jarosza i po odważnym ataku Tomasa Rousseaux GKS miał kontakt punktowy (18:19). Na niewiele się to zdało, w polu zagrywki ręki nie zwalniał Aleksandar Atanasijevć (22:18). Kiedy kuriozalną akcję przebiciem oburącz zakończył Grzegorz Łomacz, jego drużyna była coraz bliżej zainkasowania kompletu punktów (23:18). Atanasijević z prawe flanki dał PGE Skrze meczbola (24:19), a Kooy dokończył dzieła asem.
MVP: Grzegorz Łomacz
GKS Katowice – Skra Bełchatów 1:3
(25:21, 19:25, 21:25, 19:25)
Składy zespołów:
GKS: Szymański (11 pkt.), Jarosz (18), Kania (1), Ma’a (2), Hain (8), Quiroga (14), Mariański (libero) oraz Lewandowski (4), Nowosielski, Domagała, Drzazga, Rousseaux (4) i Ogórek (libero)
Skra: Kłos (13), Kooy (18), Ebadipour (9), Atanasijevic (16), Łomacz (1), Bieniek (14), Piechocki (libero) oraz Sawicki, Schulz (1), Mitić
Zobacz również:
Wyniki i tabela PLusLigi
źródło: inf. własna