– Jestem chłopakiem, który na wszystko musiał sobie zapracować sam, nikt nie utorował mi drogi do klubu. Nie miałem znajomości. Musiałem udowadniać, że zasługuję na kolejne kontrakty. Może właśnie dlatego tak późno pojawiłem się w PlusLidze – mówi w TVPSPORT.PL Karol Butryn, siatkarz Indykpolu AZS Olsztyn, obecnie trzeci najczęściej punktujący zawodnik PlusLigi.
Vital Heynen powiedział przed igrzyskami, że jeśli patrzyłby tylko na sam występ w pojedynczym sezonie, to powinieneś być w reprezentacji. Pamiętasz to?
Karol Butryn: – Coś mi się obiło o uszy. Nie dostałem jednak powołania, więc trochę się od tego odciąłem. Nie wziąłem tego do siebie. Chciałem zagrać dobry kolejny sezon, by może przy nowym selekcjonerze zasłużyć na zaproszenie na zgrupowanie.
Masz rocznikowo 29 lat. Rozumiem, że marzenie o kadrze nigdy nie ustało.
– Od małego chciałem grać w PlusLidze. Nie spodziewałem się, że będę mógł myśleć o reprezentacji. Jest to marzenie. Może się uda je spełnić. Nie tracę nadziei, choć wiem, że jest dużo innych, młodszych kolegów, którzy zasługują na to, by trenować i grać w kadrze.
W rankingu najczęściej punktujących PlusLigi jesteś trzeci. W meczu osiągałeś już ponad 90 procent skuteczności ataku. Nadzieja w tym roku jest?
– Zobaczymy, czy mi się uda. Staram się nie patrzeć na to, czy udaje mi się osiągnąć dobrą skuteczność. Wszystko przecież zależy od tego, w jakim składzie wystąpił nasz rywal. Twardo stąpam po ziemi. Chcę dalej się rozwijać. Najważniejsze jest to, by było zdrowie. Kiedy ono jest, chęć do trenowania będzie duża.
Robiłeś już rekonesans odnośnie do Nikoli Grbicia?
– Nie, aż tak się na tym nie skupiałem. Wchodzimy w najważniejszy okres w PlusLidze i koncentruję się na nim.
Z Indykpolem AZS Olsztyn obecnie zajmujecie szóste miejsce, ostatnio długo byliście na piątym. Na co stawialiście przed sezonem?
– Nikt nie mierzył tak wysoko. Kiedy rozpoczynaliśmy sezon, chcieliśmy po prostu wygrać tyle, ile się da. Później pojawiła się możliwość walki o play–off i finalnie zadomowienie się w najlepszej ósemce. Za nowego trenera gramy coraz lepiej. Chcemy się utrzymać w szóstce, żeby być dobrze rozstawionymi przed play–off. Siódme, ósme miejsce skazuje nas na grę z Jastrzębskim Węglem czy ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a to bardziej wymagający rywale niż PGE Skra Bełchatów czy Aluron CMC Warta Zawiercie.
Co zmienił trener Javier Weber?
– Przede wszystkim treningi. Zaczęliśmy ćwiczyć bardziej intensywnie. Natchnął nas swoją taktyką, podejściem do meczów. Każdy poszedł za nim i mu zaufał. Powoli przynosi to efekty.
Czyli Marco Bonitta trenował was lekko?
– Można powiedzieć, że mieliśmy mało jednostek treningowych. Były one krótkie. W przygotowanie fizyczne szkoleniowiec nie ingerował, cedował to na kogoś innego.
Co ma Weber czego nie ma Bonitta?
– Javier Weber ma większe doświadczenie. Jest bardziej opanowany i próbuje nas zarazić pozytywnym myśleniem. Nie zdarzyło się, by wytykał błędy i nie zaznaczał, że może być jeszcze lepiej. Trudno go porównać do trenera Bonitty.
Co pomyślałeś, kiedyś zgłosiła się do ciebie Asseco Resovia Rzeszów?
– Był to dla mnie po prostu kolejny krok. Chciałem sprawdzić się w bardzo dobrym zespole, z lepszymi zawodnikami, o topowej organizacji w Polsce. Wiedziałem, że mam szanse tam dłużej pograć. Wyszło jednak jak wyszło.
Po złym sezonie, w którym Resovia zajęła trzynaste miejsce w lidze, zespół był jednak niewiadomą. Nie bałeś się tego?
– Chcieliśmy po prostu grać jak najlepiej, odcinając się od przeszłości. Nie starczyło to na medal, więc nasz wynik nie był odebrany w rzeszowskim środowisku najlepiej, ale cieszyła nas wspólna gra. Życzę wszystkiego dobrego temu klubowi. Niech wreszcie sięgnie po krążek.
Z kim ci się lepiej gra – z Firlejem czy Jankiewiczem?
– Janek Firlej gra szybciej. Z Fabianem Drzyzgą też tak graliśmy. Z drugiej strony wiem, że jak dostanę spokojniejszą piłkę, odpowiednio do niej najdę i sobie poradzę. Zagrałem dwa dobre mecze z Karolem i wszyscy pytają o to, z kim gra mi się lepiej (śmiech). Nie przywiązywałbym do tego uwagi.
Który rozgrywających, z którym grałeś, był dla ciebie najlepszy?
– Fabian Drzyzga. Nieźle też z Michałem Kędzierskim.
Cała rozmowa Sary Kalisz w serwisie TVP Sport.
źródło: sport.tvp.pl