– Cały czas musimy walczyć. Jeśli w kolejnych meczach będziemy zdobywali punkty, to wtedy będziemy mogli być spokojniejsi. Na pewno w tym momencie nie możemy myśleć, że już mamy zapewnioną grę w play-off – powiedział Jan Tomczak, rozgrywający Lechii Tomaszów Mazowiecki.
Za wami wygrany mecz z SMS-em Spała. Rywale tylko w jednej partii przekroczyli barierę 20 punktów. Czy z perspektywy boiska był to tak łatwy pojedynek jak wskazywałby na to jego wynik?
Jan Tomczak: – Często tak bywa, że wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. W dwóch setach były takie momenty, w których wynik zakręcił się wokół remisu. Zespół ze Spały bardzo dobrze grał w obronie. Ciężko nam było dobić się do boiska, szczególnie w trzeciej odsłonie. W poprzednich meczach, w których walczyliśmy z ligową czołówką, dużo łatwiej nam się grało w ataku niż w ostatnim spotkaniu z SMS-em.
Dużym problemem w tym meczu było chyba to, że traciliście punkty seriami?
– Zdarzyły nam się chyba dwa takie momenty. Wiadomo, że grając z przeciwnikiem niżej notowanym, trudniejsze jest utrzymanie pełnej koncentracji niż grając z rywalami z czuba tabeli. Nie wiem jednak czy do końca z tego to wynikało, bo na ten mecz byliśmy bojowo nastawieni. Mieliśmy do zdobycia ważne punkty, szczególnie w końcówce rundy zasadniczej. Nie mniej jednak gra w obronie chłopaków ze Spały była ponadprzeciętna.
A zaskoczyło was to, że liderem SMS-u w tym meczu był Przemysław Peryt?
– Ciężko było nam przygotować się do tego meczu, bo nie wiedzieliśmy, jakim składem może zagrać zespół ze Spały. Wyszedł jeszcze innym niż się spodziewaliśmy, który odbiegał od jego standardowego zestawienia. Tak naprawdę więc nie mieliśmy oczekiwań, co do personalnych wyników poszczególnych zawodników.
Czyli w tym meczu najważniejsze są trzy zdobyte punkty, które przybliżają was do fazy play-off?
– Zdecydowanie tak. Takie było założenie na ten mecz, że mamy zdobyć w nim trzy punkty, bez względu na to, kto będzie stał po drugiej stronie siatki. Jeśli chcemy liczyć się w grze w play-off, to musimy wygrywać takie mecze. Oczywiście, przed spotkaniem nie można sobie dopisywać punktów, ale nie można sobie pozwolić na ich utratę.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozegrane mecze, macie 6 punktów przewagi nad dziewiątą Legią. Czy zatem można powiedzieć, że już jesteście jedną nogą w play-off?
– Znając tę ligę, powiedziałbym, że nie ma nic pewnego. Sześć punktów to zarówno dużo, ale też mało. Nie ma w lidze zespołów, które nie przegrały teoretycznie łatwych meczów albo nie wygrały teoretycznie niemożliwych. Uważam więc, że nic nie mamy jeszcze zapewnionego, cały czas musimy walczyć. Jeśli w kolejnych meczach będziemy zdobywali punkty, to wtedy będziemy mogli być spokojniejsi. Na pewno w tym momencie nie możemy myśleć, że już mamy zapewnioną grę w play-off. Ważne też jest miejsce, z którego się do nich przystąpi. Musimy więc walczyć o to, aby być w nich możliwie jak najlepiej rozstawieni.
A przed wami trudny okres, bo zagracie dwa wyjazdowe mecze w krótkim odstępie czasu.
– Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, ale inne zespoły mają podobnie. Musimy zagrać dwa mecze w jednym tygodniu, choć są to dwa wyjazdy. Musimy lepiej siły rozłożyć, co widać było już w ruchach trenera, który w spotkaniu z zespołem ze Spały niektórym chłopakom dał odpocząć. Chodziło o to, aby na najbliższe mecze być w pełni sił. Nie będą one łatwe, ale chcemy z nich przywieźć punkty.
Szczególnie z KPS-em mogą być one ważne, bo macie do niego niedużą stratę…
– W tabeli są niewielkie różnice punktowe, więc takie mecze jak z KPS-em są za sześć punktów. Jeśli wygramy, to możemy dogonić albo przeskoczyć rywala, a w przypadku porażki rywale będą nam się oddalać. To będzie ważny mecz, ale tak samo istotne będą kolejne. Im szybciej uda nam się zdobyć punkty, to może potem będzie nam się grało łatwiej, bo głowa będzie lżejsza ze względu na to, że będziemy mieli zapewniony udział w play-off. Jeśli nie będziemy zdobywać punktów, to presja będzie większa.
źródło: inf. własna
