– Potrzebujemy więcej pracy i więcej meczów, w których będziemy mogli sprawdzić to, co wypracowaliśmy na treningach. Chcemy znaleźć się w play-off w możliwie jak najlepszej formie. Wierzę w swój zespół i wiem, że stać go na bardzo dobrą grę – mówi trener Asseco Resovii Rzeszów Marcelo Mendez. – Tak naprawdę wciąż musimy poprawić wiele rzeczy i pracować jeszcze mocniej niż wcześniej, żeby osiągnąć nasze cele – dodaje szkoleniowiec.
W półfinale TAURON Pucharu Polski z Jastrzębskiem Węglem Asseco Resovia zdołała się podnieść po bardzo słabym początku i doprowadzić do tie-breaka, ale na końcu czegoś zabrakło do zwycięstwa. Jest pan zawiedziony takim obrotem sprawy?
Marcelo Mendez: – Oczywiście. Szkoda, że ten początek był taki straszny w naszym wykonaniu. W dwóch pierwszych setach graliśmy bardzo źle. Popełniliśmy sporo błędów w ataku i nadziewaliśmy się na blok rywali. Później jednak zaczęliśmy grać lepiej i doprowadziliśmy do tie-breaka. W piątym secie zagraliśmy źle w ważnych momentach i to zaważyło na wyniku meczu.
Największa różnica w tym meczu była w skuteczności skrzydłowych obu stron i w bloku?
– Na pewno nasz atak nie funkcjonował najlepiej i musimy mocno pracować nad poprawą jego efektywności. Bardzo ważne jest, żeby w momencie ataku zawodnicy podejmowali właściwe decyzje. Poza tym ten mecz pokazał, że w kluczowych akcjach, które decydują o losach setach czy meczu, nasz atak jest niewydajny. Oczywiście są też takie sytuacje, w których atakujący mają trudne piłki, ale wtedy trzeba podjąć dobrą decyzją o formie ataku i jeśli nie da się zaatakować tak, żeby piłka spadła z impetem na drugą stronę boiska, to trzeba zrobić wszystko, żeby piłka po ataku wróciła znów na naszą stronę i żebyśmy mieli kolejną szansę na zdobycie punktu. Potrzebujemy więcej równowagi w naszym ataku i w naszej grze.
W meczu z Jastrzębiem ponownie szukał pan optymalnej szóstki, zmieniając w trakcie spotkania przyjmujących i środkowego Timo Tammemę. Klemen Cebulj dał dobrą zmianę, a Nicolas Szerszeń po powrocie na boisko spisywał się lepiej niż na początku, ale zespół znów potrzebował dużo czasu, żeby grać na dobrym poziomie.
– Starałem się znaleźć optymalne zestawienie składu na daną sytuację boiskową. Wiadomo, że skład mamy szeroki i ogólnie mamy dobrą drużynę. Wciąż jednak musimy pracować nad tym, żeby lepiej grać w ataku i w bloku, a przede wszystkim, żeby podejmować lepsze decyzje w ważnych akcjach, które są kluczowe dla wyniku. Potrzeba na to więcej pracy i treningu. Tak naprawdę wciąż musimy poprawić wiele rzeczy i pracować jeszcze mocniej niż wcześniej, żeby osiągnąć nasze cele.
Dlaczego zawodnicy tak słabo weszli w mecz półfinałowy – czy to było wynikiem nerwów lub presji?
– Być może chodziło o nerwy. Żałuję, że tak to wyglądało, bo cały czas powtarzam zawodnikom, że musimy od początku meczu grać na możliwie jak najlepszym poziomie.
To była już druga z rzędu porażka Asseco Resovii po tie-breaku, kiedy wydawało się, że doprowadzając do piątego seta zespół jest na dobrej drodze. żeby wygrać mecz. Czego pana drużyna najbardziej potrzebuje, żeby wygrywać takie spotkania?
– Zawodnicy muszą podejmować lepsze decyzje i pracować więcej nad techniką indywidualną. Kiedy piłka jest bardzo trudna do ataku, to trzeba wykorzystać blok rywali i przynajmniej obić ją tak, żeby wróciła znów na naszą stronę, a nie nadziać się z impetem na blok. Trzeba wybierać możliwie najlepsze opcje w zależności od sytuacji, jaka jest na boisku i zrobić wszystko, żeby zdobyć punkt.
Czy Asseco Resovia zdąży jeszcze w tym sezonie grać bardziej regularnie i na miarę swojego potencjału?
– Jestem pozytywnie nastawiony i ta drużyna naprawdę mi się podoba. Potrzebujemy więcej pracy i więcej meczów, w których będziemy mogli sprawdzić to, co wypracowaliśmy na treningach. Chcemy znaleźć się w play-off w możliwie jak najlepszej formie. Wierzę w swój zespół i wiem, że stać go na bardzo dobrą grę.
Cały sportowy świat jest pod wrażeniem pana postawy i włączenia się w akcję pomocy argentyńskiemu piłkarzowi Claudio Spinelliemu, aby wydostał się z Ukrainy i dotarł w bezpieczne miejsce. Jak zakończyła się ta inicjatywa?
– Jestem szczęśliwy, że mogłem włączyć się do takiej akcji i pomóc swojemu rodakowi i jego rodzinie. Udało się go przetransportować do Polski i z tego co wiem, już w sobotę miał dotrzeć samolotem do Paryża, gdzie czekała na niego żona.
źródło: plusliga.pl