Na zakończenie rywalizacji w Lidze Mistrzów Projekt Warszawa pokonał 3:1 Greenyard Maaseik. – Miło wrócić do tej hali, ponieważ mam tutaj dobre wspomnienia. To było niesamowite grać przeciwko mojemu byłemu koledze z drużyny Jolanowi Coxowi. Duża radość. Mimo to był to trudny mecz, bo Maaseik grało dobrze i świetnie walczyli. Naciskali do końca – przyznał po dwumeczu Jay Blankenau, rozgrywający Projektu Warszawa.
Ostatnie dwa mecze Ligi Mistrzów Projekt Warszawa rozegrał w Maaseik. Najpierw warszawianie wygrali zaległy mecz 3. kolejki a dzień później rozegrali starcie 6. kolejki.
W obu meczach polska drużyna triumfowała 3:1. Są to jedyne zwycięstwa Projektu w grupie B Ligi Mistrzów. Warszawianie zgromadzili 7 punktów i zakończyli rywalizację na 3. miejscu. Dla rozgrywającego warszawskiego zespołu był to powrót do Maaseik, którego barwy reprezentował w latach 2017-2019. – Miło wrócić do tej hali, ponieważ mam tutaj dobre wspomnienia. To było niesamowite grać przeciwko mojemu byłemu koledze z drużyny Jolanowi Coxowi. Duża radość. Mimo to był to trudny mecz, bo Maaseik grało dobrze i świetnie walczyli. Naciskali do końca – przyznał Jay Blankenau.
Greenyard Maaseik w tegorocznych rozgrywkach wygrali tylko jeden mecz – we własnej hali z Ziraatem Ankara. Belgowie po porażkach z Projektem zakończyli rywalizację na ostatnim miejscu z dwoma punktami na swoim koncie. – Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz i właściwie pozwoliliśmy, aby kilka okazji wyślizgnęło nam się z rąk. Pod koniec każdego seta zabrakło nam odrobiny instynktu, pewności, że każda piłka będzie trafiać w 100 procentach. A po drugiej stronie siatki oczywiście warszawianie mieli paru dużych facetów z ogromnym blokiem… – skomentował spotkanie w Maaseik kapitan gospodarzy Jolan Cox.
źródło: cev.eu, opr. własne