– Wyszedł nam ten mecz. Myślę, że ustawiliśmy go sobie przede wszystkim zagrywką, dzięki temu łatwiej nam się grało – cieszył się z wygranej za trzy punkty libero bełchatowian Kacper Piechocki. Mimo nierównej gry w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi utytułowana Skra plasuje na wysokiej trzeciej pozycji w ligowej tabeli, zaraz za Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem.
Bełchatowianie z pełną koncentracją podeszli do spotkania w Lublinie, bowiem pierwszy pojedynek u siebie przegrali po tie-break’u. Czego więc się spodziewali przed spotkaniem?
– Spodziewałem się przed meczem ciężkiego spotkania. Zagraliśmy na tak wysokim poziomie, nie mieliśmy słabych punktów, w każdym elemencie zagraliśmy wyśmienicie. To cieszy, bo w tym sezonie zdarza nam się falować. A w tym pojedynku od pierwszej akcji do ostatniej byliśmy w gazie. Te trzy punkty są naprawdę bardzo ważne – komentował spotkanie w Lublinie Mateusz Bieniek. Zagrywka odegrała kluczową rolę w tym pojedynku. PGE Skra Bełchatów słynie z mocnego, agresywnego serwisu. – Myślę, że jesteśmy generalnie zespołem, który dysponuje dobrą zagrywką. Na tym elemencie opieramy swoją grę. W meczu z lublinianami zagrywka funkcjonowała naprawdę bardzo dobrze i przez to grało nam się łatwiej i w bloku, i w obronie – dodał środkowy.
Zadowolony z meczu był również Kacper Piechocki, który również uważa, że to zagrywka pomogła im wygrać spotkanie za trzy punkty. – Wyszedł nam ten mecz. Myślę, że ustawiliśmy go sobie przede wszystkim zagrywką, dzięki temu łatwiej nam się grało – ocenił. Libero zgodził się z Bieńkiem w kwestii stabilizacji gry. – Musimy ustabilizować swoją grę, bo potrafimy grać na fajnym, wysokim poziomie, ale też przytrafiają nam się te gorsze serie. Jak to wyeliminujemy, będziemy groźnym przeciwnikiem dla każdego – dodał.
Do Lublina PGE Skra Bełchatów przyjechała bez drugiego rozgrywającego. A na ostatnim treningu urazu doznał Milad Ebadipour. Podstawowego przyjmującego bełchatowskiej ekipy zastąpił Robert Taht, który zdobył dziesięć punktów. – Na pewno taka sytuacja, jaka przytrafiła się Mile (Mihajlo Mitic – przyp. red.), to nic przyjemnego. Nie było go z nami w Lublinie, wrócił do Serbii. Choć graliśmy w osłabieniu, bo Milad (Ebadipour – przyp. red.) odpadł na ostatnim treningu przed meczem. Mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko do nas wróci. Naszą siłą jest cała drużyna – zakończył Piechocki.
źródło: inf. prasowa