Pełne emocji i długie spotkanie wygrali siatkarze Aluronu CMC Warty Zawiercie. Podopieczni Igora Kolakovicia 3:2 pokonali PGE Skrę Bełchatów, w tie-breaku triumfując dopiero 26:24. Ważnym ogniwem zawiercian był Facundo Conte, który zdobył ostatni punkt w tym mecz. – Najważniejsze jest to, że w tym spotkaniu zrobiliśmy duży krok do przodu, bo nie przestaliśmy walczyć. Dla nas bardzo ważne, bo zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w stanie osiągnąć wielkie rzeczy, ale musimy dawać z siebie 120%. Być może jesteśmy trochę niżej notowani niż niektóre drużyny, mamy jednak potencjał, żeby być niesamowitym zespołem, ale musimy to wszystko zbudować – powiedział Argentyńczyk w rozmowie ze Strefą Siatkówki.
To był wasz najbardziej emocjonujący mecz w tym sezonie?
Facundo Conte: – Może tak być, chociaż nasze spotkanie z Jastrzębskim Węglem też było emocjonujące. To, coś, z czym mierzyliśmy się w dwóch poprzednich meczach, w których być może nie udało nam się zagrać naszej najlepszej siatkówki. Również w starciu z PGE Skrą w niektórych momentach nam się to nie udawało, ale najważniejsze, moim zdaniem jest to, że w tym spotkaniu zrobiliśmy duży krok do przodu, bo nie przestaliśmy walczyć. Dla nas bardzo ważne, bo zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w stanie osiągnąć wielkie rzeczy, ale musimy dawać z siebie 120%. Być może jesteśmy trochę niżej notowani niż niektóre drużyny, mamy jednak potencjał, żeby być niesamowitym zespołem, ale musimy to wszystko zbudować i wydaje mi się, że w tym meczu zrobiliśmy naprawdę milowy krok ku temu.
Przed startem PlusLigi nieśmiało stawiano was w tym samym rzędzie, co PGE Skrę Bełchatów. Możecie, ale nie musicie zakręcić się w okolicach podium PlusLigi. Po dwóch porażkach z czołówką, wygrana z bełchatowianami da wam trochę mentalnie?
– Możemy dużo mówić, rozmawiać na ten temat, ale ostatecznie liczy się tylko to, co robisz na boisku. Ta cała otoczka, kto jest faworytem, kto zajmie jakie miejsce po sezonie, ma miejsce poza parkietem, poza drużyną. Nie obchodzi mnie to. Wierzę w to, co robimy, jestem tutaj, żeby wygrywać i grać. Już wygrałem mistrzostwo Polski, wygrałem Puchar Polski i wróciłem do PlusLigi, żeby ponownie sięgać po te trofea. Wierzę w nasz potencjał, sezon jest bardzo długi, wiele może zdarzyć zarówno złego, jak i dobrego. Jestem szczęśliwy, bo jak już wspominałem jako zespół w tym spotkaniu zrobiliśmy naprawdę duży krok do tego, co jeszcze przed nami. Dopiero dobiega końca pierwsza runda, przed nami jeszcze faza rewanżowa, do tego dochodzi Puchar Polski, więc mamy sporo celów na ten sezon. Myślę, że cały czas budujemy naszą drużynę, wiele innych zespołów nie miało aż tylu zmian, grają razem drugi sezon. My dopiero do tego dążymy do tego i ważne jest, żebyśmy byli świadomi, że nie wygramy każdego meczu. Musimy po prostu zbudować się jako zespół najszybciej jak tyko się da.
Był to dla pana jakiś specjalny mecz, biorąc pod uwagę, że wcześniej występował pan w PGE Skrze, a teraz już z barwach klubu z Zawiercia udało się ją pokonać?
– Niespecjalnie. Jestem po prostu szczęśliwy, że miałem okazję spotkać kilku starych znajomych. Karol Kłos jest moim przyjacielem, bratem, którego znalazłem w Bełchatowie kilka lat temu. Walczyliśmy razem w tych samych barwach, oprócz tego jest również kilku członków sztabu szkoleniowego, ale cieszę się, że wygraliśmy z tak dobrym zespołem jak Skra i tylko to dla mnie się liczy.
W następnej kolejce czeka was wyjazd do Rzeszowa. Można powiedzieć, że zarówno oni, jak i wy przełamaliście się w tej rundzie PlusLigi. Możemy się spodziewać widowiska na tym samym poziomie, co z zespołem z Bełchatowa?
– Mam nadzieję, ale jak już wspominałem, możemy rozmawiać o tym wszystkim tyle, ile chcemy, ale tak naprawdę liczy się tylko to, co pokażemy na boisku. Zobaczymy, co stanie się w Rzeszowie. Dopiero co skończyliśmy naprawdę wymagający mecz, jestem wyczerpany, ale także bardzo szczęśliwy. Na razie musimy się cieszyć ze zwycięstwa, bo mogą zdarzyć się gorsze momenty. One były, będą, więc bardzo istotne jest, żeby cieszyć się także z tych dobrych rzeczy. To pozwoli nam utrzymać motywację, ducha zespołu i chęć do pracy.
źródło: inf. własna