Siatkarze Cerrad Enei Czarnych Radom musieli w ostatniej kolejce przełknąć gorycz porażki i uznać wyższość LUK Lublin. Beniaminek triumfował 3:1. – Rywal złamał nas mentalnie i to najbardziej boli, bo przegrać możemy, ale pierwszy raz zostaliśmy tak złamani, że przeciwnik nas naciskał, a my pękaliśmy. Może zabraknąć umiejętności, a teraz nam zabrakło i charakteru, i walki. Pierwszy raz w tym sezonie, co jest dla mnie największym bólem – skomentował Jakub Bednaruk.
Z pewnością nie tak poczynania w tegorocznym sezonie PlusLigi wyobrażali sobie gracze Cerrad Enei Czarnych Radom. Wojskowi mają na swoim koncie 8 oczek, wygrali tylko trzy spotkania, co daje im dopiero dwunastą lokatę w tabeli. Tym razem musieli uznać wyższość LUK Lublin. – Żeby zbyt wielkich słów nie używać, to mogę powiedzieć, że nie czuję się dobrze, czuję wstyd. Dostaliśmy tak po głowie, że się nie spodziewaliśmy nawet po tym ostatnim tygodniu, gdzie część dobrego meczu była w Lubinie, gdzie dobrze prezentowaliśmy się na treningach. A beniaminek złamał nas mentalnie i to najbardziej boli, bo przegrać możemy, ale pierwszy raz zostaliśmy tak złamani, że przeciwnik nas naciskał, a my pękaliśmy. Może zabraknąć umiejętności, a teraz nam zabrakło i charakteru, i walki. Pierwszy raz w tym sezonie, co jest dla mnie największym bólem. Decydujący dla nas będzie następny tydzień, bo do Radomia przyjeżdża Stal Nysa, która gra już coraz lepiej – mówił po meczu Jakub Bednaruk. – LUK przegrywał na początku sezonu, ale grał bez podstawowego rozgrywającego. Teraz wywierali na nas ogromną presję na zagrywce, nie byliśmy w stanie przyjąć, do tego sami dokładaliśmy błędy. Ja mogę tylko przeprosić za szybkie złamanie nas – dodał szkoleniowiec.
W zupełnie innym nastroju halę w Lublinie opuszczał Jakub Wachnik. Przyjmujący w Radomiu występował pięć lat, wcześniej był związany z młodzieżową sekcją Czarnych. – Bardzo miło wspominam czas spędzony w Radomiu, ostatni raz grałem tam w sezonie 2014/2015, więc to już jest historia, ale bardzo mi się miło zrobiło, gdy kibice po meczu skandowali moje imię i nazwisko. W Lublinie tworzymy już nową historię – przyznał zawodnik.
Lubelski zespół jak na razie radzi sobie całkiem nieźle w PlusLidze, zajmując siódme miejsce. – Siatkówka w Lublinie na pewno była potrzebna, sądząc po liczbie kibiców na każdym meczu. Jesteśmy szczęśliwi i bardzo zadowoleni, że możemy grać przed taką publicznością. Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku, pierwszy set był bardzo dobry w naszym wykonaniu, wszystko było pod kontrolą. W drugiej partii Czarni się trochę odbudowali i mecz tak naprawdę zaczął się od początku, ale wiedzieliśmy, że musimy to wszystko kontrolować i być czujnym, bo radomianie w każdym momencie mogą nam odskoczyć. Przede wszystkim ryzykowaliśmy zagrywką i dobrze graliśmy blokiem w tym spotkaniu – powiedział Jakub Wachnik.
źródło: Czarni TV, opr. własne