9. kolejka PlusLigi pod względem sportowym odrobinę zawiodła. Doszło w niej do dwóch tie-breaków, a najciekawiej zapowiadające się mecze zakończyły się w trzech setach. Nie zmienił się lider tabeli, nadal niepokonana jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a bez zwycięstwa pozostaje Stal Nysa. W tej rundzie triumfowali głównie przyjezdni, tylko Indykpol AZS Olsztyn jako gospodarz mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
9. kolejkę zainaugurował pojedynek Ślepska Malow Suwałki z Projektem Warszawa. Podopieczni Andrzeja Kowala nadal nie są w stanie znaleźć odpowiedniego rytmu. Co prawda udało im się przechylić na swoją szalę drugiego seta, ale pozostałe partie padały łupem warszawian, którzy w kluczowych momentach grali po prostu skuteczniej i lepiej prezentowali się między innymi w polu zagrywki. Co prawda stołeczni do Suwałk przyjechali bez Dusana Petkovicia i Piotra Nowakowskiego, ale nie przeszkodziło im to w wywiezieniu kompletu punktów. Liderami byli przyjmujący: Bartosz Kwolek oraz Igor Grobelny zdobyli odpowiednio 22 i 20 punktów. – Wygrywamy kolejny mecz, ale nasz styl jeszcze nie powala, wciąż mamy dużo do poprawy jeszcze. Na pewno jest nad czym pracować i ja się z tego bardziej cieszę – mówił po meczu Kwolek, którego zespół jest na 3. miejscu w tabeli, natomiast Ślepsk spadł na przedostatnią lokatę.
Hitem tej rundy miał być pojedynek Aluronu CMC Warty Zawiercie z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. I był, ale tylko w pierwszym secie. W nim zawiercianie wypuścili kilkupunktowe prowadzenie i po długiej grze na przewagi 38:36 triumfowali wicemistrzowie Polski, którzy w kolejnych odsłonach zdecydowanie poszli za ciosem, nie pozostawiając złudzeń w następnych częściach meczu, wygranych do 13 i do 14. 22 punkty zdobył Łukasz Kaczmarek, a solidnie spisał się także Norbert Huber, 4 razy zatrzymując ataki rywali. – Ciężko gonić taki zespół jak ZAKSA. Tym bardziej jak jeszcze nie funkcjonuje serwis, że nie robimy bezpośrednich punktów albo nie odrzucamy ich daleko od siatki to ciężko coś zrobić – przyznał Dawid Konarski. Tylko on w szeregach zawiercian mógł pochwalić się dwucyfrową zdobyczą punktową.
Z roli faworytów wywiązali się mistrzowie Polski, którzy w Katowicach pokonali miejscowy GKS 3:0. Pierwszy set przebiegał pod dyktando jastrzębian, w dwóch kolejnych gospodarze próbowali walczyć, ale na próżno. Podopiecznym Andrei Gardiniego nie przeszkodziły w wygranej nawet kłopoty kadrowe. Dobrze kontuzjowanego Stephen’a Boyera zastąpił Jan Hadrava. zdobywca 15 punktów został wyróżniony tytułem MVP. – W minionym tygodniu mieliśmy kilka trudnych momentów, brakowało nam zawodników. Jestem naprawdę szczęśliwy, że wywozimy z Katowic trzy punkty. Szopienice to bardzo trudny teren, hala jest specyficzna, inna niż wszystkie. To spory atut katowiczan. Jednak udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, nawet jeśli siatkówka z naszej strony nie wyglądała idealnie – mówił atakującego. Jastrzębski Węgiel jest wiceliderem tabeli PlusLigi, a GKS Katowice jest tuż poza czołową ósemką – na 9. miejscu..
Sobota zakończyła się małą niespodzianką. LUK Lublin wygrał w Rzeszowie 3:1. Wszystkie cztery sety były wyrównane, ale tylko w drugim lepsi okazali się rzeszowianie. W ważnych momentach mieli oni problem ze skończeniem sytuacyjnych piłek, a od tego po drugiej stronie siatki był Jakub Wachnik, który nie zawodził właśnie w takich momentach. – To był bardzo wyrównany mecz, zespół z Rzeszowa postawił bardzo wysokie warunki. Cieszę się, że graliśmy jako zespół. We wszystkich setach były trudne momenty, wszystkie grane na pełnych obciążeniach. Cieszę się, że to my wygrywaliśmy te decydujące akcje – mówił trener LUK Lublin Dariusz Daszkiewicz. Jego zespół wskoczył na 8. miejsce w ligowej klasyfikacji, do 7. Asseco Resovii traci tylko 2 punkty.
Zwiódł również ciekawie zapowiadający się mecz Trefla Gdańsk z PGE Skrą Bełchatów. Gdańszczanie nadal nie są w stanie znaleźć odpowiedniego rytmu swojej gry. Kuleje ich ofensywa, co skrzętnie wykorzystali bełchatowianie, nie pozwalając gospodarzom wygrać chociażby jednego seta. PGE Skra skończyła za to 56% swoich akcji w ataku, a do solidnie prezentujących się skrzydłowych: Aleksandara Atansijevicia oraz Milada Ebadipoura dołączył Karol Kłos. Środkowy zdobył 11 oczek, z czego 4 blokiem, 6 atakiem i 1 zagrywką, która z resztą zakończyła całe spotkanie. – Drugi taki mecz, gdzie w pełni panowaliśmy nad sytuacją na boisku to był ten z Projektem Warszawa. Cieszy nas, że forma powoli się stabilizuje, bo wcześniej falowaliśmy, a teraz już drugi weekend z rzędu zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle. Mam nadzieję, że tak pozostanie – powiedział Grzegorz Łomacz, MVP spotkania. Podopieczni Slobodana Kovaca są 6. zespołem w tabeli, a kolejna porażka Trefla bez zdobyczy punktowej sprawiła, że spadł on na 12. miejsce.
Jedynym zespołem, który wygrał spotkanie w tej rundzie jako gospodarz jest Indykpol AZS Olsztyn. Siatkarze z Warmii i Mazur rywalizowali z ostatnią w ligowej klasyfikacji Stalą Nysa i chyba nie spodziewali się, że przeciwnicy tak wysoko postawią poprzeczkę. Gracze Daniela Plińskiego prowadzili już 2:1, choć musieli radzić sobie bez dwóch nominalnych przyjmujących w składzie meczowym. Ostatecznie jednak przegrali w tie-breaku i był to 12 z rzędu tie-break przegrany przez tę drużynę. Standardowo już liderem Stali był Wassim Ben Tara. Po stronie akademików kolejne dobre zawody rozegrał Torey DeFalco. Trochę w kratkę grał Karol Butryn, ale miał na swoim koncie 6 asów serwisowych. – Nie jest łatwo grać z takimi rywalami, szczególnie jeśli podchodzi się do meczów z nimi w taki sposób, że jest to ostatni zespół w tabeli i jakoś to będzie. Wydaje mi się, że źle podeszliśmy do tego spotkania i przez to tak długo ono trwało – powiedział po wygranej ze Stalą atakujący Indykpolu AZS Karol Butryn.
Również ostatni mecz 9. rundy zakończył się podziałem punktów. Cuprum Lubin podejmowało Cerrad Eneę Czarnych Radom. Gospodarze prowadzili już 2:1, ale końcówka czwartej, a potem także i piątek odsłony padła łupem zespołu z Radomia. 28 punktów i 53% skuteczności zanotował atakujący radomian Rafał Faryna, wybrany MVP spotkania. Po stronie Cuprum nie ustępował mu Remigiusz Kapica z 27 oczkami. Zwycięstwo sprawiło, że ekipa prowadzona przez Jakuba Bednaruka uciekła z przedostatniego miejsca w tabeli i awansowała na 11. Cuprum Lubin znajduje się o oczko wyżej, na 10. lokacie.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna