BBTS Bielsko-Biała to aktualny lider tabeli TAURON 1. Ligi Mężczyzn. Bielszczanie w ostatniej serii spotkań pauzowali, ale aktualnie przygotowują się do sobotniego wyjazdowego meczu z ZAKSĄ Strzelce Opolskie. Kilka dni temu podopieczni Harry’ego Brokkinga świętowali kolejne zwycięstwa za trzy punkty. We własnej hali pokonali MKS Będzin 3:1. Nagrodę MVP, czwartą już w tym sezonie odebrał Jarosław Macionczyk. – Muszę zastanowić się, żeby oddać kilka z tych statuetek na szczytny cel – powiedział rozgrywający BBTS-u.
BBTS Bielsko-Biała kontynuuje dobrą passę, ostatnio pokonał 3:1 MKS Będzin, a kolejną statuetkę dla najlepszego zawodniczka otrzymał Jarosław Macionczyk. – Muszę zastanowić się, żeby oddać kilka z tych statuetek na szczytny cel. Myślę, że może ktoś się ucieszyć, chociaż nie są to dla mnie nagrody, które biorę do siebie, bo to zespół wygrywa, a nie tylko ja sam. Wygraliśmy zespołem. Każdy grał na tyle, na ile mógł – przyznał rozgrywający.
Zawodnik dodał, że kluczem do zwycięstwa okazała się walka do końca. – Fajnie pokazał to czwarty set. W połowie wpadliśmy w dołek, z którego po raz drugi w tym meczu wyszliśmy. W pierwszym secie będzinianie nas trochę zaskoczyli, trochę mieliśmy pecha, bo kontuzji doznał nasz libero. Po raz pierwszy z dołka wyszliśmy w drugim secie, a po raz drugi w czwartej partii. Cieszę się, że zespół zareagował na lepszą grę przeciwnika. To jest budujące. Ta współpraca nam bardzo fajnie funkcjonowała. Każdy może być zadowolony z takiego ważnego meczu z zespołem, który będzie na pewno wysoko w tabeli na koniec sezonu. Tym bardziej fajnie, że po tej sobotniej porażce w Tomaszowie Mazowieckim odbudowaliśmy się i zdobyliśmy trzy punkty. Przeciwnicy byli troszkę inni, to była inna siatkówka. Zespół z Będzina postawił się w tym meczu. W trzecim secie graliśmy praktycznie to, co mamy najlepszego. Do połowy czwartego było podobnie, bo tam było 15:10 i wydawało się, że spokojnie dowieziemy to do końca. Zrobiła się nerwowa końcówka, w której pokazaliśmy charakter i troszkę dopomogło nam szczęście. Nie możemy zapominać o tym, że udało nam się skończyć, czy zablokować jakieś piłki. Cieszymy się ze zwycięstwa. Mamy teraz trochę odpoczynku, bo gramy dopiero w następną sobotę, jedziemy do Strzelec Opolskich. Tam z ZAKSĄ zagramy następną kolejkę – uzupełnił Macionczyk.
W związku z kontuzją Bartosza Fijałka w pierwszym secie, Kacper Ledwoń dokończył mecz zarówno na przyjęciu, jak i w obronie. – Weszliśmy w ten mecz zbyt spięci, bo wiedzieliśmy, z kim gramy i dlatego tak wyglądał ten pierwszy set. Z seta na set czuliśmy się pewniej i graliśmy coraz lepiej. Odrobinkę się stresowałem. Cały ten sezon gram w obronie, nie miałem okazji grać w przyjęciu. Przez pewien moment przeciwnicy zaczęli mocno zagrywać, wpadło kilka asów, troszkę gorzej przyjmowaliśmy i zaczęliśmy grać na wyższej piłce. Poskutkowało to tym, że nas dogonili, graliśmy set na przewagi, ale na szczęście dowieźliśmy ten czwarty set do końca i udało się bez tie-breaka – ocenił siatkarz.
Daniel Wolny uspokoił, że kontuzja Fijałka nie jest groźna. – Mecz dla kibiców bardzo fajny do oglądania, emocje od początku do końca, chociaż wydawało się, że w czwartym secie postawimy kropkę nad i. Do połowy partii nie było żadnych wątpliwości, ale wiedzieliśmy, że to jest drużyna, która może przebudzić się w każdym momencie i trzeba być czujnym. Dwa czy trzy punkty z rzędu i zrobiło się nerwowo, ale ostatecznie dowieźliśmy wynik do końca. Jeśli prowadzi się 15:10 w połowie seta, to z tyłu głowy pojawia się rozluźnienie. Trzeba oddać będzinianom, że do końca grali z wiarą, że mogą ten mecz wygrać. To drużyna złożona z bardzo doświadczonych zawodników, można było się tego spodziewać. Trzy punkty w tym meczu są najważniejsze. Co do kontuzji Bartka – przy jednej z akcji próbował z miejsca wykonać szybki doskok i coś się stało z mięśniem dwugłowym. Na szczęście ze wstępnych informacji wynika, że to nie jest nic poważnego – skomentował II trener BBTS Bielsko-Biała.
źródło: opr. własne, tauron1liga.pl