– Jesteśmy bardzo zadowoleni, że z tak trudnego terenu wywozimy punkty, a przede wszystkim zwycięstwo. Jestem bardzo dumny z mojej drużyny, z moich kolegów. Daliśmy z siebie wszystko na boisku – mówił po sobotnim starciu w Jastrzębiu-Zdroju przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie Uros Kovacevic. Serb podsumował spotkanie, opowiedział o swojej roli w drużynie z Zawiercia i kolejnym rywalu w potyczkach ligowych.
Gratulacje. To był świetny mecz w waszym wykonaniu. Jesteś zadowolony z dwóch punktów zdobytych w Jastrzębiu-Zdroju?
Uros Kovacević: – Dziękuję za gratulacje. Oczywiście, że się cieszę ze zwycięstwa. Wygraliśmy z mistrzami Polski, a więc wspaniałą drużyną. Jastrzębski Węgiel to zespół składający się z wyśmienitych zawodników, również pod względem ich indywidualnych umiejętności. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że z tak trudnego terenu wywozimy punkty, a przede wszystkim zwycięstwo. Jestem bardzo dumny z mojej drużyny, z moich kolegów. Daliśmy z siebie wszystko na boisku. Przeciwko jastrzębianom nie można grać inaczej. Szczęśliwi wracamy do domu.
Spodziewałeś się zatem pięciu setów tutaj?
– Oczekiwaliśmy wspaniałej bitwy. Nie każdy wielki mecz kończy się pięcioma setami, choć rzeczywiście większość takich spotkań kończy się po tie-breaku. Nie wiedzieliśmy też, jak ta rywalizacja się potoczy. Jak się później okazało, zawody również skończyły się dopiero po zaciętej walce w piątej partii. Z tyłu głowy trzeba się jednak liczyć z takim obrotem spraw, tym bardziej przeciwko mistrzom Polski. Cieszę się bardzo, że rozstrzygnęliśmy to spotkanie na naszą korzyść.
Bardzo jesteś zmęczony po tym pojedynku?
– Jestem wykończony, ponieważ to był bardzo trudny mecz zarówno pod względem fizycznym jak i mentalnym. Ale wydaje mi się, że udało nam się stworzyć świetne widowisko. Mecz mógł się podobać. Dla takich spotkań codziennie stawiamy się na treningach i ciężko trenujemy.
Oba zespoły popełniły sporo błędów na zagrywce. Czy możecie poprawić się w tym elemencie w tydzień?
– Nie. Myślę, że nie musimy nic już poprawiać. Przeciwko takim ekipom jak Jastrzębski Węgiel musisz podejmować ryzyko w polu serwisowym. Oczywiście, błędy się pojawią, nawet dużo. Ale to nie znaczy, że serwowaliśmy źle. Jastrzębianie przyjmowali sporo piłek nad siebie, rozgrywający wystawiał z głębi boiska, a atakujący grali z wysokiej piłki. Według mnie to nie był nasz najgorszy mecz w tym elemencie, bo właśnie wywieraliśmy nacisk na rywalu.
Jaką rolę odgrywasz na boisku?
– Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Gram w siatkówkę i staram się pomagać drużynie w trudnych momentach. Lubię wyzwania, więc im trudniejsza piłka, tym ja jestem szczęśliwszy. Wielu graczy musi mierzyć się z trudnościami. Nie zawsze to ja dostanę wysoką piłkę na potrójnym bloku, czasem będzie to Dawid Konarski czy Facundo Conte. Dlatego uważam, że każdy zawodnik jest tak samo ważny. Jesteśmy jednym zespołem, siatkówka to sport drużynowy i choć czasem jednostki mogą zrobić różnicę, to nie da się w pojedynkę wygrać meczu.
Waszym kolejnym rywalem będzie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Zmotywowany na mecz z obecnym liderem PlusLigi?
– ZAKSA jest fantastycznym zespołem, co udowodniła swoim triumfem w Lidze Mistrzów w poprzednim sezonie. Trzon ZAKSY stanowią młodzi polscy siatkarze, reprezentanci kraju. Spodziewam się równie zaciętej walki. Nie możemy się jej już doczekać.
W Jastrzębiu-Zdroju pojawiło się wielu waszych fanów. Czy ich doping we własnej hali, gdzie będzie ich na pewno więcej, pomoże wam wygrać z wicemistrzem Polski?
– Zdecydowanie. Gramy u siebie, dobrze znamy naszą halę, kibice na pewno wspomogą nas swoim dopingiem. Przekonamy się już w sobotę, choć myślę, że ponownie będzie można obserwować wielkie widowisko. Mam nadzieję, że zagramy dobrą siatkówkę.
źródło: inf. własna
