GKS Katowice miał szansę na zakończenie meczu ze Stalą Nysa w trzech setach. Tak się jednak nie stało i w tym pojedynku miał miejsce podział punktów. Trener zespołu z Katowic zdaje się jednak cieszyć z wygranej i ze zdobyczy w postaci dwóch oczek.
Ten mecz dostarczył bardzo dużo emocji i ostatecznie chyba zwyciężył charakter?
Grzegorz Słaby: – Tak, ponieważ pierwszy set był bardzo ciekawy, bo znowu z wysokiego prowadzenia Nysy udało nam się zagrywką dogonić przeciwnika i przeważyć serwisem losy pierwszego seta na swoją stronę. Myślę, że drugi set był konsekwencją tego pierwszego. W trzecim secie bardzo dobrze Nysa zagrywała i budowała kontrataki dzięki temu. No niestety, trzeci, czwarty set była duża dominacja ze strony Nysy jeżeli chodzi o samą zagrywkę. Mimo że staraliśmy się trzymać piłkę trochę bliżej siatki to nie zawsze nam się to udawało. Przez cztery sety też w bloku chodziliśmy, ale nie zapunktowaliśmy w tym elemencie w żaden sposób. Myślę, że kluczowe w dalszym ciągu są wejścia z ławki, bo Gonzalo Quiroga bardzo pomagał w każdym z setów w przyjęciu wchodząc za Tomasa. Jak wystartował tie-breaka z bardzo trudną zagrywką, która była trudna sama w sobie przez prędkość, ale także przez zmienność tej zagrywki. Więc bardzo się cieszymy, bo początek tie-breaka ustawił go na dalszą część. Nie mieliśmy takiego ciśnienia w graniu po własnym przyjęciu. Natomiast bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo jest ono dla nas kluczowe. To są zespoły, które przed sezonem były uznawane (tak samo jak my) do grania w tej dolnej części tabeli i myślę, że tylko się cieszyć, że dzisiaj wywozimy te dwa cenne punkty.
W kolejnym meczu mierzycie się z mistrzami Polski. Czy przebieg tego meczu i ostateczny wynik może być budujący w kontekście tego starcia, które was czeka za tydzień?
– Oczywiście, bo schodzi z nas presja związana z graniem z zespołami na zbliżonym poziomie do nas i teraz dochodzi przyjemność, granie z mistrzem Polski i z zawodnikami tej klasy. Na pewno będziemy się chcieli pokazać z jak najlepszej strony. Na pewno będziemy mieć dużo więcej luzu w graniu, co może przełożyć się (a niekoniecznie musi) na to, że będziemy walczyć i dobrze grać z Jastrzębiem. Natomiast niczego z góry nie można zakładać, bo dzisiaj po dwóch setach może część ludzi już myślała, że mecz zakończy się naszą wygraną. Po następnych dwóch pewnie wszyscy myśleli, że Nysa odniesie zwycięstwo w tie-breaku. Jak widać sport jest nieprzewidywalny, przez co jest piękny i dzisiaj możemy się z tego cieszyć.
źródło: GKS Katowice, opr. własne