ŁKS Commercecon Łódź wygrał u siebie pierwszy mecz Pucharu CEV z węgierskim zespołem Swietelsky Békéscsaba. Łodzianki w dużej mierze kontrolowały spotkanie, ale miały kilka przestojów w meczu. Jeden taki słabszy fragment kosztował je utratę seta. – Tanio skóry nie sprzedamy – zapowiada przed rewanżem trener Węgierek Gábor Tóth.
Różnica poziomów obu ekip była dość wyraźna w całym spotkaniu, ale Węgierki były bardzo mocno zdeterminowane i waleczne, co pozwalało im nawiązać walkę w trzech setach. Kiedy tylko Łódzkie Wiewióry wchodziły na wyższe obroty, rywalki były bezradne, ale każdy moment uśpienia wykorzystywały z kolei bezlitośnie, kończąc wiele długich akcji cierpliwością w obronie i ryzykiem w ataku. – Zmusiliśmy nasze bardziej utytułowane rywalki do poważnego zaangażowania – skomentował po meczu trener Swietelskiego.
– Reprezentowaliśmy nasz klub, nasze miasto Békéscsaba i węgierską siatkówkę i dlatego graliśmy na poziomie, który zmusił przeciwnika do walki. W czwartym secie popełniliśmy wiele błędów, które rywalki wykorzystały. W rewanżu gramy u siebie i tam tanio skóry nie sprzedamy – dodał węgierski trener.
Kibice ŁKS-u zaskoczyli drużynę gości prezentując oprawę „Polak, Węgier – dwa bratanki” opatrzone flagami obu państw, a także dziękując im za rywalizację okrzykami „Ria Ria Hungaria”. – Chciałbym podkreślić zachowanie i doping polskich kibiców, to była przyjemność grać w takiej atmosferze – skomentował widowisko Tóth.
źródło: BRSE - facebook, inf. własna