Gdańszczanie w niedzielne popołudnie stanęli przed szansą na pokonanie siatkarzy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Sztuka ta im się nie udała i mimo dwóch wyrównanych setów, musieli uznać wyższość swoich rywali przegrywając 0:3. W dwóch pierwszych partiach prezentowali dobry poziom sportowy, ale to okazało się zbyt mało na rozpędzonych kędzierzynian. Po ośmiu kolejkach zajmują dopiero dziewiąte miejsce w tabeli i chcąc powrócić do dyspozycji do jakiej nas przyzwyczajali w poprzednim sezonie, muszą zacząć wygrywać. Szansę na przełamanie będą mieli w starciu z Projektem Warszawa, który też znajduje się w minimalnym dołku.
Siatkarze Trefla maja czego żałować. Dwa pierwsze sety grali jak równy z równym, ale drobne błędy jakie przytrafiły im się w końcówkach plus zgubienie na moment koncentracji sprawiły, że je przegrali. Trzeci set był bez historii. Wyglądem bardzo to spotkanie przypominało ich poprzednie starcie z Jastrzębskim Węglem. – Czujemy, że możemy wygrać i mamy swoje szanse powiedzmy w dwóch setach i potem gdzieś ta wiara nam ucieka. Przeciwko jastrzębianom ten pierwszy set to my zagraliśmy słabiej, a potem dwie partie zaczęliśmy grać naprawdę dobrze. W meczu z kędzierzynianami było na odwrót. Dwa pierwsze sety zagrane dobrze i może troszeczkę w głowach siedziało nam to, że nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Szkoda kilku piłek, bo uważam, że przez dwie partie graliśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Jeżeli jednak takich szans się nie wykorzystuje z takim zespołem jak ZAKSA, to niestety się przegrywa – ocenił Michał Winiarski.
Patrząc w statystyki w oczy rzucała się jedna tabelka: zagrywka. Kędzierzynianie zanotowali aż dziesięć asów, przy zaledwie trzech gospodarzy. – Różnica na zagrywce była spora. My ryzykowaliśmy serwisem. Zrobiliśmy czternaście błędów przy trzech asach serwisowych. W przyjęciu niewielka jest różnica między zespołami, co oznacza, że zagrywaliśmy dobrze. Problem jest w tym, że bezpośrednio wzięliśmy asy, których myślę, że mogliśmy uniknąć. Ponadto przede wszystkim kędzierzynianie są zespołem, który mimo iż odrzuci się ich od siatki, to grają bardzo mądrze. Wygrali ze trzy, cztery akcje, które zagrali bardzo mądrze poprzez nabicie na blok, potem wyprowadzając kontratak. My też nie graliśmy przez te dwa pierwsze sety źle. Jeżeli jednak jest duża różnica punktowa, to po drugiej stronie jest gra na kompletnym luzie i tak to wyglądało – oceniał trener Gdańskich Lwów.
W trzecim secie trener Winiarski wprowadził szereg zmian, gdyż gra jego podopiecznych wyraźnie się załamała. Nie przyniosło to spodziewanego efektu, gdyż jego drużyna uzbierała tylko 14 ,,oczek”. – Nie mam pretensji do chłopaków, którzy weszli w trzecim secie, ponieważ każdy z nich chciał zagrać jak najlepsze spotkanie, natomiast nasi rywale grali już na pełnym luzie i ciężko było niektóre piłki przyjąć. Zmiany zacząłem przy 8:4 i szukałem nowego impulsu. Do samego końca wierzyłem w to, że każdy z zawodników, który wejdzie na boisko zmieni obraz gry. Jeżeli miałbym myśleć w innych kategoriach, to byłoby bez sensu – stwierdził.
Kalendarz nie jest teraz wielkim sprzymierzeńcem graczy Trefla. Po starciach z mistrzem i wicemistrzem Polski przychodzi czas na brązowego medalistę oraz zawsze groźną PGE Skrę Bełchatów. – Dwa ciężkie spotkania już za nami, w których przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o punkty. Teraz jedziemy na spotkanie z warszawianami, którzy także są trudnym rywalem. Przegrali w krótkim czasie dwa mecze z silnymi zespołami. Uważam, że w obu kolejnych spotkaniach, a szczególnie w tym następnym, jest szansa, aby zapunktować i na pewno z taką myślą wyjdziemy na boisko. Cały sezon pokazuje, że naprawdę nie ma zespołu z którym możemy łatwo wygrać albo szybko się poddać. W każdym meczu będziemy się bili o punkty – powiedział Winiarski. Jego podopieczni zanotowali gorszy start niż rok, czy dwa lata temu. Bolą szczególnie przegrane z katowiczanami oraz radomianami. – Na początku przegraliśmy dwa spotkania, które były dla nas bardzo ważne, dlatego ta runda jest dla nas trudna. Niemniej trzeba pamiętać, że to jest połowa pierwszej rundy dopiero. Wierzę w to, że ten zespół pokaże na co go stać i będziemy walczyć do samego końca – zakończył Michał Winiarski.
źródło: inf. własna