– Nie mogłem się już doczekać powrotu na boisko i do rywalizacji. Uwielbiam taki styl życia. Kocham siatkówkę i każdy dzień bez niej jest trochę pusty – mówił po meczu GKS-u Katowice z Cerrad ENEA Czarnymi Radom przyjmujący, Tomas Rousseaux. Siatkarz opowiedział nam o trudnych ostatnich tygodniach, powrocie na boisko i zwycięstwie swojej ekipy.
Wracasz po kontuzji i nieprzyjemnym wypadku. Jak się czujesz?
– Czuję się świetnie. Wciąż muszę nosić maskę na meczach, by chronić niedawno zrośnięte kości, ale cieszę się, że znów mogłem czynnie wziąć udział w meczu. Ta cała sprawa jest już za mną. Mogę się skoncentrować na siatkówce. W ostatnim czasie było wiele zamieszania wokół mojej osoby i trudno było mi skoncentrować się na siatkówce.
Podczas przerwy od gry trenowałeś indywidualnie czy z drużyną?
– Zacząłem treningi w poniedziałek. Trenowałem już z drużyną, ale wciąż w masce. Nie mogłem się już doczekać powrotu na boisko i do rywalizacji. Uwielbiam taki styl życia. Kocham siatkówkę i każdy dzień bez niej jest trochę pusty. To było moje dopiero drugie spotkanie w tym sezonie. Pierwsze zawody rozegrałem w Zawierciu. Później musiałem pauzować. Mam nadzieję, że już nic się nie stanie i będę mógł wystąpić w kolejnych meczach.
Czy to trudne dla sportowca przyglądać się z boku rywalizacji i samemu nie móc wziąć w niej udziału?
– Oczywiście, było to dla mnie bardzo trudne, również na poziomie osobistym. W mediach huczało o sytuacji, która mnie spotkała. Nie było to przyjemne, bo to nie miało nic wspólnego z siatkówką. Do tego nie mogłem grać, musiałem zostać w domu.
Dziś zagraliście świetne zawody. Co było kluczem do wygranej?
– Myślę, że ten trzeci set był decydujący. Nie poddaliśmy się, choć Radom prowadził czterema punktami. Zaczęliśmy odrabiać spokojnie punkty, rywal troszkę się zdeprymował. My nabraliśmy dobrego rytmu i ostatecznie wygraliśmy tego seta. A później kontynuowaliśmy dobrą siatkówkę po naszej stronie. Według mnie to piękne, że drużyna, choć przegrywa sporo, nie poddaje się i jest w stanie odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Musimy w każdym spotkaniu tak właśnie się prezentować.
Więc wygraliście ten mecz swoją mentalnością?
– Myślę, że tak. Po ostatnich dwóch-trzech tygodniach trudno było przewidzieć, kiedy wrócimy do formy. Mieliśmy problemy zdrowotne, kilku chłopaków było chorych na covid, osłabionych po chorobie, kontuzjowanych. Dlatego dzisiejsze zwycięstwo jest dla nas bardzo cenne. Cieszę się, że wrócił nasz agresywny duch.
Kolejne spotkanie zagracie w Nysie. W poprzednim sezonie zwyciężyliście dopiero po tie-breakach. Jak będzie tym razem?
– Trudno powiedzieć, zobaczymy za tydzień (śmiech). Ta liga jest tak mocna, że w każdym meczu trzeba być skoncentrowanym i trudno przewidzieć, jaki będzie końcowy wynik rywalizacji. Jest tyle topowych drużyn, i nie mam na myśli tylko tych grających w Lidze Mistrzów. Dla nas najważniejsze teraz jest trzymanie się w zdrowiu. Musimy walczyć o każdy punkt tak jak dziś. Mam nadzieję, że koncentracja, nasza dobra siatkówka i walka wystarczą, by odnieść kolejne zwycięstwo w Nysie.
źródło: inf. własna