Nie tak spotkanie z GKS-em Katowice wyobrażali sobie gracze Cerrad Enei Czarnych Radom. W 7. kolejce goście remisowali 1:1 z katowiczanami i mieli ogromne szanse na to, aby objąć prowadzenie w całym meczu. – To było spotkanie na 3:1 dla nas. W trzecim secie mieliśmy wszystko pod kontrolą. Pojawiły się głupoty i techniczne błędy w końcówce tej partii. Przez to przegraliśmy ten mecz i wracamy do domu z zerowym dorobkiem, choć mieliśmy praktycznie trzy punkty w kieszeni – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Jakub Bednaruk, trener Czarnych Radom.
Czego najbardziej szkoda po takim meczu?
Jakub Bednaruk: – To było spotkanie na 3:1 dla nas. W trzecim secie mieliśmy wszystko pod kontrolą. Pojawiły się głupoty i techniczne błędy w końcówce tej partii. Przez to przegraliśmy ten mecz i wracamy do domu z zerowym dorobkiem, choć mieliśmy praktycznie trzy punkty w kieszeni. To pierwszy mecz w tym sezonie, który przegraliśmy tak, że powinniśmy sobie „baranka” w ścianę strzelić. W innych spotkaniach, które przegraliśmy, mocne zespoły nas lały, ale to co mieliśmy wygrać, wygraliśmy. Ten mecz przegraliśmy na własne życzenie. W trzecim secie wszystko mieliśmy pod kontrolą, tam się nic nie powinno stać. Dopiero w końcówce zaczęliśmy wycinać numery. Mamy w górze dwie piłki na wygranie partii, które wystawiamy na piąty metr i z nich ryzykujemy. Co prawda w tym meczu brakowało nam lewego skrzydła, a nasz rozgrywający też nie pomagał tym chłopakom na lewej stronie, więc to nam kulało. Kiedy ktoś spojrzy w statystyki, to te procenty były kiepskie, ale tych dobrych piłek nie było za dużo. Świetnie za to graliśmy pierwszym tempem, w zagrywce również było super. Nie był to mecz Lube – ZAKSA i ja to rozumiem. Można mówić, że tej jakości brakowało, że to nie był piękny mecz, ale to była ligowa walka o punkty. To jednak był mecz pod naszą kontrolą, który nam się wymknął. O to jestem wściekły, bo jechaliśmy tu po trzy oczka, a wyjeżdżamy z zerem.
Wydawało się też, że trochę kulało przyjęcie. Po tych niedokładnych piłkach było na boisku sporo chaosu.
– Nie dostarczaliśmy dobrych piłek i to jest problem. Kiedy mamy piłkę na czwartym metrze, to nie pomagamy atakującym i trudno jest z nich skończyć akcję. Z tego bierze się też ten chaos. Piłka ma stanąć na podwójnym czy potrójnym bloku, a nasi atakujący mają wykorzystywać swoje warunki fizyczne. My się z tym męczyliśmy i to jest nasz problem. To jest chaos raczej techniczny niż taktyczny. Chaos był i jeśli nie graliśmy naszym pierwszym tempem, to krwawiliśmy. Przy takiej naszej zagrywce, gdyby udało nam się utrzymać ten poziom do końca trzeciego seta, to teraz wychodziłbym z tej hali uśmiechnięty. Tymczasem wracam wkurzony, bo przegraliśmy mecz, który powinniśmy wygrać.
Cała rozmowa z Jakubem Bednarukiem w załączonym materiale wideo.
źródło: inf. własna