Lublinianie w piątkowym meczu musieli uznać wyższość rywali z Olsztyna. I choć to akademicy byli zdecydowanym faworytem meczu, gospodarze łatwo nie oddali punktów. Przyjezdni dopiero po zaciętym tie-breaku zdołali pokonać LUK Lublin. – Jestem zadowolony z walki, z tego, że w żadnym momencie nie odpuszczaliśmy. Nawet gdy uciekły nam dwa-trzy punkty, wracaliśmy do gry o zwycięstwo – powiedział szczęśliwy trener lublinian Dariusz Daszkiewicz.
W piątkowy wieczór lublinianie podejmowali Indykpol AZS Olsztyn. Beniaminek zdołał urwać punkt faworytom. Jak spotkanie ocenił trener Daszkiewicz? – Myślę, że zespół się rozwija i idzie w dobrą stronę. Zespół z Olsztyna jest bardzo mocny i to udowadniają ich wyniki w tym sezonie. Olsztynianie wygrywają mecze i mają dużo punktów w tabeli. Aktualnie zajmują wysokie miejsce. Dzisiaj graliśmy jak równy z równym. Niewiele brakło, byśmy rozstrzygnęli ten mecz na swoją korzyść. Choć mamy problemy kadrowe, na szczęście nie odbiły się one na naszej grze. Musimy je przezwyciężyć, byśmy mogli lepiej trenować.
Szkoleniowiec nie krył zadowolenia ze swoich podopiecznych, choć nie obyło się bez kłopotów. – Jestem zadowolony z walki, z tego, że w żadnym momencie nie odpuszczaliśmy. Nawet gdy uciekły nam dwa-trzy punkty, wracaliśmy do gry o zwycięstwo – mówił po meczu.
Mimo porażki siatkarze z Lublina oceniają swój występ na plus. – Udowodniliśmy, że potrafimy grać dobrą siatkówkę i sobie radzimy w przyjęciu w obecnym ustawieniu na boisku. Potrzeba nam więcej cierpliwości. Olsztynianie fantastycznie dziś bronili i troszkę nas tym deprymowali. W każdej kolejnej akcji chcieliśmy im szybciej wbić piłkę w boisko, a widać było, że musimy się więcej postarać, by tak się stało – skomentował spotkanie przyjmujący LUK Lublin Wojciech Włodarczyk.
Przyjmujący na cztery tygodnie wypadł z treningów, co niestety odczuwa do dziś. – Wciąż szukam optymalnej formy. Wypadnięcie na cztery tygodnie przed sezonem z treningów mi nie pomogło. Przegapiłem treningi z rozgrywającym i przez to wciąż szukamy zgrania tempa. W ostatnim meczu miałem skurcze, teraz ich na szczęście nie było. W pierwszym secie boleśnie przywitał mnie Karol Butryn. Mam nadzieję, że palec nie jest złamany. Byłem w stanie zagrać cały mecz i później już w ogóle o bólu nie myślałem. Potem dostałem w twarz w przyjęciu. Jestem poturbowany w tym sezonie, ale mam nadzieję, że to są złe miłego początki – dodał Włodarczyk.
źródło: LUK TV, opr. własne