Sebastian Świderski po przejściu poważnej, jak się okazało, operacji wrócił do pracy. Kalendarz prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej zdążył się szybko wypełnić. Koniec roku zapowiada się więc pracowicie, nadszedł czas podejmowania ważnych decyzji. Jedną z nich jest to, czy Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wystąpi w Klubowych Mistrzostwach Świata. – Na podjęcie decyzji dano nam trzy dni, a jest to niewystarczający czas nawet na zorganizowanie takich podróży. Nie można zapomnieć też o konieczności przełożenia dwóch meczów PlusLigi, dla których będzie bardzo trudno znaleźć później dodatkowe terminy. Mocno zastanawiamy się nad sensem udziału w tej, mimo wszystko, prestiżowej imprezie – przyznał prezes PZPS-u i ZAKSY.
Jak udał się zabieg i jak twoje samopoczucie po pobycie w szpitalu?
Sebastian Świderski: Chyba nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Miał to być zabieg, a skończyło się na poważnej operacji. Wmontowano mi cztery śruby tytanowe, dwa druty stabilizujące kręgi i implant. W pierwszych dniach czułem się dobrze, ale chyba głównie dzięki środkom przeciwbólowym. Dzisiaj, w drugim tygodniu po operacji i po pierwszej podróży do Warszawy poczułem, że muszę jeszcze bardzo uważać.
Co zastałeś po powrocie na ulicę Puławską?
– Znalazłem na biurku pełną teczkę dokumentów do podpisu. Wiele tematów do rozstrzygnięcia. Analiza trwających konkursów na stanowiska trenerów obu reprezentacji, rozmowy z władzami samorządowymi, spotkania ze sponsorami. Kończy się rok, więc kończą się niektóre umowy z naszymi partnerami, trzeba wiele rzeczy przedyskutować i ustalić. Cały czas poznaję nowe rzeczy, wielu już się dowiedziałem, ale proces zbierania informacji trwa. Ze względu na natłok obowiązków po dziesięciu dniach nieobecności wróciłem do pracy. Wbrew zaleceniom mojego lekarza, który mam nadzieję że tego nie przeczyta, zalecił mi miesiąc przerwy na dojście do siebie. Mimo, że odczuwam bóle po podróży do Warszawy cieszę się, że tu jestem. Nie lubię leżeć bezczynnie, wolę spotykać się z ludźmi, a przede wszystkim stawiać czoła wyzwaniom. A tego nie da się zrobić nie będąc na miejscu.
Do tego dochodzą obowiązki związane z zarządzaniem klubem. Jak długo jeszcze będziesz łączył obie funkcje?
– Musimy ten temat finalizować. Jesteśmy po słowie z właścicielami klubu Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Chcemy płynnie przekazać stanowisko mojemu następcy. Sezon trwa, nadchodzi koniec roku i nie jest to najłatwiejszy moment na zmiany. Poszukiwania odpowiedniej osoby już trwają. Chcielibyśmy, aby kędzierzyńską siatkówką zajął się człowiek kompetentny, z doświadczeniem, ale jednocześnie związany z lokalnym środowiskiem. Przez lata udowadnialiśmy, że termin #ZAKSAfamily jest dosłowny. Stworzyliśmy jedną rodzinę i problemy rozwiązujemy razem, razem dążymy do celu. Jestem pewien, że już niebawem przekażę moje obowiązki prezesa Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w godne ręce i będę miał jedną funkcję.
Na odchodne z Kędzierzyna-Koźla masz trudny orzech do zgryzienia. Klub otrzymał zaproszenie na Klubowe Mistrzostwa Świata, które odbędą się w brazylijskim Betim.
– To faktycznie bardzo trudny temat. Termin zaproponowany przez międzynarodową federację rodzi olbrzymie trudności. Udział w turnieju rozgrywanego w dniach 7-11 grudnia jest dla nas praktycznie niewykonalny. Na 14 grudnia europejska federacja zaplanowała pierwszy mecz w Lidze Mistrzów w Nowosybirsku. Nie dość, że oba wydarzenia dzieli tylko kilka dni, to w grę wchodzi olbrzymia odległość do pokonania, różnica czasu i temperatury. Jak będzie wyglądać zespół po kilku trudnych meczach, dwóch dniach podróży, na drugim końcu świata, po pokonaniu wielu stref czasowych i z kilkudziesięciostopniową różnicą temperatur? Na podjęcie decyzji dano nam trzy dni, a jest to niewystarczający czas nawet na zorganizowanie takich podróży. Nie można zapomnieć też o konieczności przełożenia dwóch meczów PlusLigi, dla których będzie bardzo trudno znaleźć później dodatkowe terminy. Mocno zastanawiamy się nad sensem udziału w tej, mimo wszystko, prestiżowej imprezie. Jak widać na nudę nie mogę narzekać i chyba dobrze się stało, że skróciłem okres dochodzenia do siebie po operacji.
źródło: pzps.pl