Olsztynianie byli murowanym kandydatem do zwycięstwa z osłabionym zespołem Grzegorza Słabego. Z tej roli wywiązali się znakomicie, pewnie inkasując komplet punktów. Imponowali szczególnie w bloku oraz w polu serwisowym, co pozwalało im w decydujących momentach budować sobie przewagę. Ich gra z meczu na mecz wygląda coraz lepiej i wszystko wskazuje na to, że mają realną szansę powalczyć o play-off. Po meczu porozmawialiśmy z Jędrzejem Gruszczyńskim, który opowiedział o swoich wrażeniach ze spotkania z GieKSą.
Łatwiej, czy trudniej się zmobilizować i przygotować kiedy gra się taki mecz, gdzie wygrana inna niż 3:0 byłaby zaskoczeniem?
Jędrzej Gruszczyński: – Ciężko się jest przygotować do takiego meczu, bo tak na dobrą sprawę nie mamy za dużo informacji i materiałów wideo, aby zanalizować jak chłopaki grają ze sobą, gdyż wszystkie mecze grali innym składem. Byliśmy zdecydowanym faworytem, ale od samego początku mówiliśmy sobie, że to może być bardzo ciężki mecz, bo katowiczanie będą mieli czyste głowy i oni mogą zrobić wszystko, a my musimy wygrać. Staraliśmy się od samego początku nakręcić pozytywnie, żeby narzucić swoje tempo i rytm, aby mieć bezpieczną przewagę, gdyż wtedy wiadomo, że jest troszeczkę łatwiej.
Sztuka ta się wam udała. Nawet jak sety były grane po równo to następował taki moment, że odskakiwaliście w jednym ustawieniu na kilka punktów i pewnie zwyciężaliście w każdej z partii. Zagrywka odegrała w tym kluczową rolę…
– Bardzo dużo daje nam zagrywka zawodników, którzy potrafią bardzo mocno serwować. W każdym secie przy kimś innym zrobiliśmy tę serię, więc to też na pewno cieszy, że nie musimy polegać na jednym zawodniku, który wejdzie i zaserwuje mocno. Taki był plan na ten mecz.
Zaczęliście sezon nie najlepiej, ale z każdym meczem widać, że wasza forma rośnie. To efekt lepszego zgrania zwłaszcza z nowym rozgrywającym?
– Z każdym kolejnym meczem przyzwyczajamy się do siebie, uczymy się siebie. Wchodzą pewne nawyki i stajemy się pewniejsi na boisku. Wiemy, czego możemy się spodziewać. Tak że mam nadzieję, że ta forma będzie przynajmniej stabilna, a chciałbym, żeby jeszcze rosła z meczu na mecz.
Czego zatem oczekujecie w tym sezonie od siebie?
– Grania bardzo dobrej siatkówki. Nieodpuszczania w żadnym meczu i pokazywania charakteru. Myślę, że to może nas zaprowadzić do miejsca w pierwszej ósemce. Na to liczymy, że tam się znajdziemy. Myślę, że nie tylko ja, ale i cała drużyna mamy taką nadzieję. Wiadomo, że musimy utrzymywać swoją dobrą grę, bo liga jest bardzo wyrównana. Każdy chce wygrać z każdym, każdy może wygrać z każdym, dlatego najważniejsze będzie utrzymanie wysokiego poziomu swojej gry i nie odpuszczanie żadnej piłki w meczu.
W spotkaniu z lublinianami także będziecie stawiani w roli faworyta. Patrząc na waszą grę i dyspozycję musicie powoli nauczyć się odnajdywać w tej roli.
– Może są jacyś faworyci w tej lidze i będzie to wynikało z przebiegu sezonu, kto ile meczów wygra, ale każde spotkanie jest ciężkie. Do każdego przeciwnika trzeba się przygotowywać tak samo. Każdy ma swój dom, swoją halę, w której czuje się dobrze i żadne z tych spotkań nie będzie łatwe. Na pewno nie będziemy podchodzić do tego spotkania, że jesteśmy faworytem i jedziemy tam zgarnąć łatwe trzy punkty. Podchodzimy do każdego meczu, że musimy zagrać swoją siatkówkę, żeby to miało ręce i nogi.
A czy wy już przyzwyczailiście się do tego swojego nowego domu?
– Myślę, że tak. Ostatni mecz pokazał, że dobrze się tam czujemy. Nie trenujemy tam na co dzień. W PlusLidze jest parę drużyn, które też tak ma, jak choćby warszawianie, którzy grają czasami na Torwarze, a czasami na Ursynowie. Myślę, że będzie lepiej, ale już jest ok.
źródło: inf. własna
