– Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie ciężki mentalnie. Staraliśmy się bawić siatkówką. Nasza przewaga była wyraźna, a dzięki temu łatwiej nam się grało – powiedział po nietypowym meczu w Katowicach rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn Jan Firlej.
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn pokonali w Katowicach miejscowy GKS bez straty seta. Goście od początku do końca kontrolowali mecz, a gospodarze w ośmioosobowym składzie nie byli w stanie im się przeciwstawić. – Najważniejsze, że mamy trzy punkty. Każdy sam powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ten mecz powinien się odbyć. Według mnie nie do końca, chociaż regulamin jest regulaminem. Pod tym względem wszystko się zgadzało, ale trzeba było wziąć pod uwagę, ile siatkarzy rywale mieli w składzie i jak ten mecz wyglądał – powiedział Karol Butryn, atakujący Indykpolu AZS.
Został on wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. W meczu w Katowicach zgromadził na swoim koncie 16 punktów, a jego skuteczność w ataku wyniosła 90%. Widać było, że dobrze czuje się w hali, w której grał przez kilka lat. – Dobrze czułem się w tej hali, ponieważ kilka lat w niej spędziłem. Mam nadzieję, że było to widać. Statuetka MVP nie ma dla mnie większego znaczenia. Cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie i dopisaliśmy do swojego dorobku kolejne trzy punkty – dodał ofensywny zawodnik drużyny z Olsztyna.
Podopieczni Marco Bonitty musieli odpowiednio skoncentrować się przed tym spotkaniem, aby nie dać rozwinąć skrzydeł przeciwnikom. – Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie ciężki mentalnie. Muszę docenić wolę i ducha walki zawodników GKS-u. Niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znaleźli, walczyli do końca. Natomiast ciężko, aby w ośmiu mogli coś zwojować. Taka była decyzja ligi i trzeba było zagrać. Staraliśmy się bawić siatkówką. Nasza przewaga była wyraźna, a dzięki temu łatwiej nam się grało – ocenił rozgrywający gości, Jan Firlej.
Przed olsztynianami kolejne wyjazdowe spotkanie. Tym razem zmierzą się z beniaminkiem z Lublina, który także ma kłopoty z koronawirusem. Dopadł on jego podstawowego rozgrywającego Grzegorza Pająka. – Terminarza nie śledzę. Skupiam się na najbliższym meczu. Będzie to ciężkie spotkanie. LUK Lublin pokazał już u siebie czy w Warszawie, że potrafi grać w siatkówkę. Mimo że brakuje mu obecnie pierwszego rozgrywającego, ale ten drugi młody rozgrywający nie boi się grać, więc na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, szczególnie, że przede wszystkim u siebie zespół z Lublina jest groźny – zakończył olsztyński rozgrywający.
źródło: opr. własne, uwm.fm