GKS Katowice dopisał do swojego dorobku trzy punkty. Gospodarze w sobotnim meczu sprawili sporą niespodziankę, bowiem ograli Asseco Resovię Rzeszów, która przez wielu stawiana jest w roli faworyta do mistrzostwa kraju. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie wiem, jak tego dokonaliśmy. Przed meczem każdy chciał takiego wyniku – powiedział po meczu przyjmujący katowickiej ekipy Jakub Szymański.
Katowiccy siatkarze nie boją się konstelacji gwiazd, która po raz kolejny zawitała do stolicy Śląska. Podopiecznym trenera Grzegorza Słabego trudno opisać sobotnie spotkanie. – Szczerze powiem, że nie wiem, co się dziś podziało na boisku. Myślę, że nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie wiem, jak tego dokonaliśmy. Przed meczem każdy chciał takiego wyniku. Bardzo ważne jest to, że tego meczu nie przegraliśmy w szatni. Podeszliśmy do niego z chłodną głową i zaangażowaniem – komentował Jakub Szymański.
Co jest największą siłą gospodarzy? – Myślę, że każdy podchodzi z ogromnym zaangażowaniem do tych spotkań. To wychodzi już w trakcie meczu. Widać, jak każdemu zależy na boisku. Wspieramy się wzajemnie. W drużynie panuje wyśmienita atmosfera i to nam bardzo pomaga. A takie zwycięstwa na pewno budują – dodał przyjmujący.
Jak to spotkanie wyglądało z drugiej strony siatki? – Niestety katowiczanie okazali się dla nas za mocni. Spodziewaliśmy się tutaj trudnego meczu. Widzieliśmy, jak zagrali z Gdańskiem. Wiedzieliśmy, że Gdańsk przed sezonem wyglądał bardzo dobrze, a oni mimo wszystko z nimi wygrali. Wychodzi z nich duże doświadczenie i przede wszystkim siła fizyczna. Na pewno lepiej zagrali od nas zagrywką. Mimo że później w dalszej części meczu nie mieliśmy problemów z side-out’em, to jednak my ich nie mogliśmy ich odrzucić naszym serwisem. Micah Ma’a miał piłkę przy siatce i mógł rozgrywać, mieliśmy więc problemy i w bloku, i obronie. Jest dużo do poprawy, ale mamy też ogromny potencjał i wierzę w każdego z naszych chłopaków. Mam nadzieję, że ta praca będzie się przekładała na dobre wyniki – powiedział libero rzeszowskiej drużyny Paweł Zatorski.
W sobotnim spotkaniu nie mógł wystąpić Jakub Bucki. W pierwszym składzie wyszedł Maciej Muzaj, jednak potrzebne były zmiany. Na boisku pojawiali się więc przyjmujący. Jak duże znaczenie zatem miała absencja Buckiego? – Mieć a nie mieć takiego zawodnika jak Kuby Buckiego to jest duża różnica. Klemen (Cebulij – przyp. red.) dał nam dużo oddechu swoją grą. Skończył kilka trudnych piłek. Mam nadzieję, że w pełni zdrowia będziemy pracowali wspólnie, po to żebyśmy z meczu na mecz prezentowali się lepiej. Będę do tego dokładał dużo starań – zakończył libero.
źródło: opr. własne, Polsat Sport