Prezes PZPS Sebastian Świderski przywitał reprezentację Polski U-21 na lotnisku po wywalczeniu brązowego medalu mistrzostw świata. – Zrobili coś, czego na początku tej drogi nie spodziewało się wielu. Wielkie brawa dla nich. Pokazali, że sercem i wolą walki można osiągnąć bardzo dużo – powiedział.
Podopieczni trenera Daniela Plińskiego szli przez turniej jak burza. W kapitalnym stylu wdarli się do czołowej czwórki turnieju. Niestety kontuzji doznało dwóch liderów biało-czerwonych Michał Gierżot i Jakub Czerwiński. Rezerwowi wzięli jednak ciężar gdy na swoje barki, co w efekcie zaowocowało brązem światowego czempionatu.
– Zrobili coś, czego na początku tej drogi nie spodziewało się wielu. Wielkie brawa dla nich. Pokazali, że sercem i wolą walki można osiągnąć bardzo dużo, mimo problemów, które mieli na swojej drodze, kontuzji. Wypadło dwóch zawodników, ale dali radę. Pokazali, że nasze szkolenie jest dobre, a reprezentacja to nie tylko sześciu czy ośmiu zawodników, ale cała czternastka – skomentował Świderski.
– Oby jak najwięcej z tych chłopaków trafiło na plusligowe, a może nawet europejskie parkiety i walczyło o najwyższe cele. Myślę, że pracą, zaangażowaniem i sercem, zasługują na to, aby wkrótce znaleźć się w pierwszej reprezentacji z pożytkiem dla nas i bólem głowy dla pierwszego trenera, jak to ktoś ostatnio ładnie powiedział ostatnio – powiedział prezes PZPS.
Występ reprezentacji skomentował również Michał Gierżot. Przyjmujący nie mógł wystąpić w najważniejszych meczach, bo doznał kontuzji. – Łzy same cisnęły mi się do oczu, ale nie miałem siły płakać. Pierwszą rundę przeszliśmy jak burza. Nie przegraliśmy żadnego meczu. Wygraliśmy 3:1 z Brazylią po bardzo twardej walce, a potem zagraliśmy z Bułgarią, z którą wygraliśmy już wcześniej, więc mieliśmy przewagę emocjonalną i psychiczną nad nimi. W zasadzie wiedzieliśmy, że to jest mecz o wyjście. Ten rocznik jeszcze nigdy nie był tak blisko gry o jakieś medale, a teraz ta szansa stała przed nami otworem – powiedział Gierżot.
Zawodnik Cuprum Lubin nie będzie najlepiej wspominał tego spotkania, bo doznał w nim kontuzji, która wykluczyła go z dalszej gry.
– Zaczęliśmy pierwszy set, zawsze będę pamiętał wynik 9:7, kiedy skręciłem kostkę. Nigdy w życiu nie byłem „skręcony”, ale pech tak chciał, że stało się to akurat w meczu z Bułgarią, który miał wysoką rangę. Nie mówię tu o samym wyniku, ale pod siatką z Bułgarami nie żyło nam się najlepiej, dlatego ten mecz miał podwójną stawkę – ocenił przyjmujący.
Całość materiałów z Sebastianem Świderskim i Michałem Gierżotem w serwisie Polsat Sport
źródło: polsatsport.pl