Cuprum Lubin pokonał w trzech setach Stal Nysa w Turnieju o Puchar Złotego Kiwona, a w meczu o trzecie miejsce GKS Katowice w takim samym stosunku pokonał LUK Politechnikę Lublin.
Mecz finałowy zaczął się po myśli lubinian, którzy wygrali cztery pierwsze akcje, ale Stal szybko opanowała nerwy i doprowadziła do remisu 8:8. Później to podopieczni Krzysztofa Stelmacha przejęli inicjatywę i wysunęli się na prowadzenie 14:11. Gra obu drużyn mocno falowała. Najpierw lubinianie doszli rywali, by chwilę później objąć prowadzenie 16:14, później Stal miała swoją serię, osiągając przewagę 18:16. W końcówce mecz się wyrównał i Cuprum wygrało jedynie dwoma punktami (25:23).
W drugą partię znów lepiej weszli siatkarze Cuprum, którzy przez dłuższy czas utrzymywali dwupunktową przewagę. W środkowej fazie seta podkręcili jeszcze tempo i odskoczyli na cztery oczka (16:12). Stal nie potrafiła skutecznie odpowiedzieć na dobrą grę lubinian. Siatkarze Stelmacha próbowali co prawda gonić, ale wciąż utrzymywał się przynajmniej dwupunktowy dystans między drużynami. Ostatecznie lubinianie wygrali tę odsłonę 25:22.
Cuprum nie zamierzało zwalniać tempa. Trzeciego seta lubinianie rozpoczęli od komfortowego prowadzenia 9:3 i zwycięstwo w turnieju było coraz bliżej. Stal miała momentami dobre fragmenty, ale wystarczało to tylko do delikatnego zmniejszania przewagi rywali. Realna szansa na przedłużenie meczu pojawiła się, kiedy nysanie doszli przeciwników na dwa punkty (19:21), ale nie potrafili pójść za ciosem i Cuprum się obroniło, kończąc tę partię wynikiem 25:22, a tym samym zdobywając Puchar Złotego Kiwona.
Cuprum Lubin – Stal Nysa 3:0
(25:23, 25:22, 25:22)
W meczu o 3. miejsce Turnieju o Puchar Złotego Kiwona w Kobylance koło Gorlic GKS Katowice zmierzył się się z beniaminkiem PlusLigi – LUK Lublin. W ekipie rywali, prowadzonej przez Dariusza Daszkiewicza, gra obecnie kilku siatkarzy znanych z występów w śląskim klubie, natomiast przeciwko GKS-owi w tym spotkaniu w podstawowej szóstce wyszedł jedynie libero Szymon Gregorowicz. Trener Grzegorz Słaby zdecydował się na zmiany w wyjściowym zestawieniu, dając szansę na grę Damianowi Domagale i Gonzalo Quirodze.
GKS zaczął mecz od czteropunktowego prowadzenia 8:4 i spokojnej realizacji planu na to spotkanie. Widać było wyraźną poprawę w organizacji gry w porównaniu do starcia z Cuprum Lubin; po wzorowych akcjach Domagały i Quirogi prowadził już 17:8, a po punkcie Piotra Haina spokojnie i zasłużenie triumfował do 15.
Lublinianie wrócili do lepszej gry na starcie kolejnej partii, którą zaczęli od prowadzenia 5:3, ale tego dnia katowiczanie mogli liczyć na skuteczność Jakuba Szymańskiego i presję na zagrywce. Po autowej zagrywce przeciwników prowadzili 19:16, by chwilę później stracić przewagę po autowym ataku Quirogi. Nie pozwolili sobie na odebranie kontroli i po raz kolejny spokojnie doprowadzili do finiszu seta, wygranego po ataku lublinian poza boisko (21:25).
Po starcie trzeciej odsłony meczu mogliśmy być pewni, ze GKS nie da się łatwo wytrącić z równowagi. W pełni skoncentrowani podopieczni trenera Słabego zaczęli od wyniku 9:6, a Micah Ma’a miał pełen komfort w dogrywaniu piłek do swoich partnerów z parkietu. Po dwóch asach z rzędu Amerykanina GKS wypracował sobie przewagę 16:7 i właściwie nic nie stało na przeszkodzie do domknięcia spotkania. Domagała znów dokazywał w polu serwisowym, siatkarze GieKSy bez kłopotów obijali ręce graczy LUK w bloku i zakończyli spotkanie po dotknięciu siatki przez oponentów, a tym samym zajęli trzecie miejsce w turnieju w Kobylance.
LUK Politechnika Lublin – GKS Katowice 0:3
Składy zespołów:
LUK: Stajer, Sobala, Pająk, Katić, Peszko, Romać, Gregorowicz (libero) oraz Nowakowski
GKS: Kania, Ma’a, Hain, Domagała, Quiroga, Szymański, Marański (libero) oraz Drzazga
źródło: inf. własna, siatkowka.gkskatowice.eu
