Reprezentacja Słowenii po zwycięstwie 3:0 z kadrą Czech w ćwierćfinale mistrzostw Europy siatkarzy awansowała do półfinału, w którym zagra z Polską. Na europejskim turnieju w 2019 roku na tym samym etapie rozgrywek w starciu tych ekip lepsi okazali się Słoweńcy. – To bardzo silny przeciwnik i zawsze trzeba się wznieść na wyżyny, żeby was pokonać. Taki jest nasz cel – zagrać mecz na wysokim poziomie – zapowiedział trener słoweńskiej kadry Alberto Giuliani.
Prowadzi pan Słoweńców od 2019 roku. Co się zmieniło przez ten czas?
Alberto Giuliani: – Znamy się coraz lepiej z zawodnikami. Oni wiedzą, czego się spodziewać po mnie, a ja czego oczekiwać od nich. Dzięki temu dużo łatwiej jest nam doskonalić taktykę. Dodatkowo przez ostatni sezon pracowałem w Asseco Resovii z Klemenem Cebuljem, który mocno poprawił się w przyjęciu, bo atak i zagrywka zawsze były u niego na wysokim poziomie. To są te detale, które doskonalone, przekładają się później na rezultaty.
W Asseco Resovii pracuje pan także Fabiana Drzyzgę. Znajomość rozgrywającego półfinałowych rywali może pomóc?
– Nie sądzę, by Fabian grał podobnie jak w Resovii, bo każda drużyna to oddzielna historia i ma swoją taktykę. Pół żartem mogę powiedzieć, że nie jestem do końca zadowolony, że gramy z Polską. W końcu to bardzo silny przeciwnik i zawsze trzeba się wznieść na wyżyny, żeby was pokonać. Taki jest nasz cel – zagrać mecz na wysokim poziomie. Ale uwielbiam wasz kraj, tutejszą atmosferę, która w Katowicach na pewno będzie gorąca dzięki kibicom.
Środkowy pana kadry – Alen Pajenk jako czołowe postaci polskiej drużyny wskazywał Wilfredo Leona i Bartosza Kurka, którego prowadził pan we włoskiej Maceracie. Ktoś jeszcze może wam zagrozić?
– Nie lubię wskazywać konkretnych zawodników. Wiadomo, że Kurek i Leon dominują w ataku i zagrywce, ale są też inni mający sporo walorów. Myślę, że Polska ma najmocniejszych zawodników na świecie i nie twierdzę tak tylko dlatego, że pracuję w PlusLidze. Choć to też nie oznacza, że zawsze będziecie wygrywać. Poziom dzisiejszej siatkówki się zmienił. W czwórce mistrzostw Europy nie już mistrzów i wicemistrzów olimpijskich – Rosji i Francji, bo nie da się dominować na wszystkich frontach. W poprzednich dekadach najpierw mieliśmy dominację Włochów, później Brazylijczyków, którzy wygrywali wszystko po kolei. Teraz to się zmienia i nie ma jednego dominatora. Nie tylko poziom wzrósł, ale też potrzeba sporo szczęścia i wiele kwestii musi się zgrać: warunki fizyczne, mentalność, aspekty techniczne. Na pewno obecna rywalizacja jest atrakcyjniejsza dla kibiców.
źródło: przegladsportowy.pl
