Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > siatkówka plażowa > WT Warszawa: Ćwierćfinał nie dla Florczyka i Nowaka, ani dla Kurowskiego i Miszczuka

WT Warszawa: Ćwierćfinał nie dla Florczyka i Nowaka, ani dla Kurowskiego i Miszczuka

fot. CEV

W pierwszej – po fazie grupowej – rundzie FIVB Beach Volleyball World Tour Warszawa presented by ORLEN Paliwa o prawo gry w ćwierćfinale walczyły dwie polskie pary. Mateusz Florczyk i Jakub Nowak swój mecz ma już za sobą. Niestety, w tie-breaku Polacy musieli uznać wyższość dwójki z Estonii. Duet Miszczuk/Kurowski w tym etapie zmierzył się z Holendrami, ale również musiał uznać zdecydowaną wyższość rywali.

Pierwszy mecz o ćwierćfinał duet Florczyk/Nowak rozpoczął prowadzeniem, głownie dzięki dobrym akcjom w ataku i w polu zagrywki (7:2). Taka przewaga utrzymywała się cały czas, tym bardziej, że Mateusz Florczyk najpierw udanie zagrał blokiem, a następnie dwa razy punktował zagrywką (11:4). Estończycy radzili sobie coraz gorzej, mimo że w jednym momencie po punktującej zagrywce zagrali też dobrą kontrę (7:11). Na przerwie technicznej reprezentanci Polski prowadzili 13:8, a od razu po nim dołożyli kolejne. Po uderzeniu Jakuba Nowaka, bloku Florczyka i błędzie rywali było 17:8, a biało-czerwoni mogli spokojnie zmierzać ku pewnej wygranej w partii. Piłkę setową Polakom dał atak Nowaka, do którego też należało ostatnie słowo w tej odsłonie.

Estończycy po chwili oddechu zaczęli dużo lepiej i objęli prowadzenie 2:0. Co prawda polska para od razu wyrównała, ale w kolejnych akcjach znowu to rywale byli lepsi i cały czas utrzymywali się na prowadzeniu (4:2). Polakom trudniej przychodziło zdobywanie punktów, ale gdy Florczyk ustrzelił rywala zagrywką, sytuacja zaczęła się zmieniać. Estończycy w kolejnej akcji uderzyli w aut, a biało-czerwoni przejęli prowadzenie (7:5). Po kolejnych akcjach różnica wzrosła do czterech punktów, a estońska dwójka poprosiła o czas. To przyniosło skutek, bowiem na przerwie technicznej Polacy prowadzili już tylko 11:10. Do remisu Estończycy doprowadzili przy stanie 12:12, a w kolejnych akcjach gra toczyła się atak za atak. Gdy jednak estońskiej zagrywki nie przyjął Florczyk, to rywale znowu byli na prowadzeniu (16:15), a polski duet od razu przerwał grę. Do końca seta trwała już zacięta walka, w której lepsi okazali się rywale, doprowadzając do tie-breaka.

Estończycy nabrali wiatru w żagle, a co najważniejsze – pewności w swoich działaniach. Florczyk i Nowak musieli mocno napracować się, by zdobywać punkty. Rywale natomiast sprytnymi zagraniami budowali przewagę. Gdy odskoczyli na 6:3, o czas poprosili reprezentanci Polski. Po nim gra akcja za akcję była wodą na młyn dla estońskiej pary, która cały czas prowadziła trzema punktami (10:7). Sytuacja stała się już bardzo trudna, gdy różnica wzrosła do 4 oczek (12:8). Wtedy jednak biało-czerwoni poderwali się do walki i po autowym zbiciu Estończyków i bloku Florczyka przegrywali tylko 12:13. Rywale od razu przerwali grę, prosząc o chwilę na oddech. Powrót na boisko nic jednak nie zmienił, a dwójka z Estonii dograła mecz do końca, utrzymując przewagę.

W ćwierćfinale Estończycy trafili na kolejny polski duet – Miłosz Kruk i Jakub Szałankiewicz.

Lõhmus/Korotkov EST [6] – Florczyk/Nowak POL [10] 2:1
(13:21, 21:19, 15:13)


W drugim meczu Polaków blok Mikołaja Miszczuka dał reprezentantom naszego kraju prowadzenie 2:0, ale szybko zostało ono zniwelowane – autowym atakiem. Kolejną wygraną akcją Holendrzy wyszli na prowadzenie. To zwiększyło kolejne autowe zbicie biało-czerwonych (5:3). Polacy szybko poprosili o czas, bowiem kolejną wymianę wygrali też rywale. Kolejne piłki biało-czerwonych lądowały poza polem gry. Dopiero atak na 8:4 Kurowskiego przerwał nieudaną serię. Jakub Kurowski nadal jednak miał ogromne problemy z atakiem, co ułatwiało sprawę dwójce z Holandii (11:6). Po przerwie technicznej rywale zagrali też blokiem i prowadzili 14:8, natomiast as serwisowy po siatce zwiększył ich przewagę do 17:9. Holendrzy nie mieli najmniejszych problemów w tym secie i po udanej kontrze mieli pierwszą szansę na jego zakończenie (20:10). Polacy obronili jedną piłkę setową, ale po kolejnej akcji partia padła łupem „Oranje”.

Druga partia rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza i po bloku Miszczuka Polacy prowadzili 2:0. Tym razem utrzymywali je trochę dłużej, ale Holendrzy jednak doszli ich z wynikiem. Natomiast po udanej kontrze wyszli na prowadzenie 5:4 i zaczęli od razu budować swoją przewagę. Po kolejnych udanych zagraniach zza linii końcowej i na siatce Holendrzy odskoczyli na 7:4. Cały czas to oni rozdawali karty na boisku, utrzymując bezpieczny dystans punktowy. Sprytna kiwka za blok i udany atak zwiększyły go do pięciu punktów (11:6). Cały czas bolączką biało-czerwonych był atak, a ich nieskończone akcje od razu na punkty w kontrze zamieniali rywale (14:7). Po przerwie technicznej cały czas trwało punktowanie strony holenderskiej (17:8). Reprezentanci Polski w samej końcówce starali się jeszcze napsuć krwi rywalom, ale różnica punktowa była za duża, by móc myśleć o odwróceniu losów seta i spotkania. Cały mecz zakończył natomiast nieudany atak biało-czerwonych.

Luini/Nijeboer, T. NED [16] – Miszczuk/Kurowski POL [4] 2:0
(21:11, 21:12)

źródło: inf. własna

nadesłał:

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved