– Na tak dużych turniejach już ciężko jest nauczyć czegoś graczy, dlatego dużo ważniejsze jest stworzenie dobrej atmosfery do pracy. Nasz zespół zgromadził podobnie myślących ludzi, którzy w trosce o sukces zespołu są gotowi przekroczyć samych siebie, stłumić swoje ego. Wszystkie osoby w zespole z tytułami, z nagrodami, ale w interesie zespołu były gotowe do wykonywania konkretnych, węższych zadań – powiedział po igrzyskach olimpijskich w Tokio na łamach rosyjskich mediów Maksim Michajłow.
Rosjanie zakończyli igrzyska w Tokio na drugim miejscu. Był to trzeci raz, kiedy Maksim Michajłow sięgnął po medal igrzysk olimpijskich. Wcześniej siatkarz zdobył brązowy medal w Pekinie w 2008 roku i złoto w Londynie w 2012. Który był najtrudniejszy do zdobycia? – Londyński. Tam było szczególnie ciężko, bo na początku turnieju musiałem grać z kontuzją. Ogólnie w zespole było pełno urazów. Wszystko było przeciwko nam, ale wygraliśmy – to sprawia, że to zwycięstwo ma swoje znaczenie – powiedział Michajłow. – To była zupełnie inne drużyna, różne generacje zawodników. Dziewięć lat temu sama siatkówka była zupełnie inna, jak przyznaje wielu mistrzów z Londynu. Gra stała się bardziej agresywna – dodał atakujący.
Reprezentacja Rosji w półfinale wyeliminowała Brazylijczyków. W finale po tie-breaku musieli jednak uznać wyższość Francuzów. Kiedy Michajłow nabrał pewności, że zespół wyjedzie z Tokio z medalem? – Dopiero, gdy wygraliśmy półfinał. Wierzyłem w nasz zespół, rozumiejąc, że mamy doskonały skład, który trzeba tylko zjednoczyć. Zrobiliśmy to. Jednak mało która drużyna na świecie w siatkówce może być pewna wyniku . Te igrzyska przyniosły wiele niespodzianek – przyznał. W rosyjskiej drużynie była bardzo dobra atmosfera. – Przede wszystkim to zasługa Tuomasa Sammelvuo i innych trenerów. Na tak dużych turniejach już ciężko jest nauczyć czegoś graczy, dlatego dużo ważniejsze jest stworzenie dobrej atmosfery do pracy. Nasz zespół zgromadził podobnie myślących ludzi, którzy w trosce o sukces zespołu są gotowi przekroczyć samych siebie, stłumić swoje ego. Wszystkie osoby w zespole z tytułami, z nagrodami, ale w interesie zespołu były gotowe do wykonywania konkretnych, węższych zadań – wyjaśnił Michajłow.
Siatkarz nie wykluczył, że wystąpi w kolejnych igrzyskach. Podczas turnieju w Paryżu będzie miał 36 lat. – Czuję się dobrze, gdy jestem zdrowy i zmotywowany. Jeśli będę potrzebny, to czemu nie. Igrzyska nie mogą się znudzić, ale nie chcę jeszcze myśleć o tak odległych rzeczach. Wolę żyć nadchodzącym sezonem – przyznał zawodnik Zenitu Kazań. Siatkarz w ostatnim czasie otrzymał propozycji gry w Japonii. – To byłoby interesujące. Japonia to ciekawy kraj do życia, siatkówka tam jest bardzo popularna. W związku z tym szkoda, że graliśmy na igrzyskach przy pustych trybunach. Jestem pewien, że bilety zostałyby wyprzedane. W przyszłości nie wykluczam takiej możliwości, ale też do tego nie dążę. Wciąż wiążę swoją przyszłość z Zenitem Kazań. Zobaczymy, jak wszystko pójdzie: czy wystarczy mi sił na grę dla takiej drużyny i czy klub mnie potrzebuje – wyjaśnił.
Maksima Michajłowa nie zobaczymy podczas mistrzostw Europy. Wszystko przez problemy zdrowotne. – To nie jest odpoczynek, ale wymuszona pauza. Już podczas zgrupowania przed igrzyskami olimpijskimi było jasne, że po powrocie z Tokio będę musiał się leczyć – odpowiedział o swojej absencji atakujący.
źródło: opr. własne, sport.business-gazeta.ru