– To była drużyna, która była przygotowana, żeby sięgnąć po sukces w igrzyskach olimpijskich. Dawno nie mieliśmy tak mocnego zespołu. Jest to strasznie trudny moment, bo byłem przygotowany na inną wersję – powiedział Damian Dacewicz, były środkowy reprezentacji Polski.
Po raz kolejny siatkarze reprezentacji Polski nie przebrnęli przez ćwierćfinał olimpijskich zmagań. W Tokio musieli uznać wyższość Francuzów. Choć prowadzili 2:1, ale przegrali 2:3. – Ciężar gatunkowy tego spotkania był widoczny zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Było to świetne widowisko. Ale niestety ten dzień nie należał do nas. Część mojego serca płacze i nie są to łzy szczęścia – powiedział Damian Dacewicz, były reprezentant Polski.
Nie ukrywał on rozczarowania po porażce podopiecznych Vitala Heynena w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich. Polscy siatkarze byli stawiani w roli jednego z faworytów do medali, ale po raz kolejny musieli obejść się smakiem olimpijskiego podium. – To była drużyna, która była przygotowana, żeby sięgnąć po sukces w igrzyskach olimpijskich. Dawno nie mieliśmy tak mocnego zespołu po takim sukcesie jak w mistrzostwach świata. Jest to strasznie trudny moment, bo byłem przygotowany na inną wersję – dodał obecny komentator Polsatu Sport.
Według niego jednym z problemów biało-czerwonych w tym meczu był brak skuteczności na jednym skrzydle. – W tym meczu była lekkość, ale w tak ważnym spotkaniu na każdej pozycji każdy zawodnik musi zagrać na 100%, a nam jedno skrzydło nie funkcjonowało. Michał Kubiak został zmieniony przez Aleksandra Śliwkę, ale on też nie grał dobrze w ofensywie. Heynen spróbował jeszcze z Kamilem Semeniukiem, ale brakowało nam jednego mocnego skrzydła. Francuzi mieli równo i dobrze grający zespół. Tym nas pokonali – ocenił Dacewicz, który zwrócił uwagę na to, że blok również nie był domeną mistrzów świata w tych igrzyskach. – Przewaga w bloku była również niezwykle istotna. Nie mieliśmy nie tylko jednego skrzydła, ale także środkowi byli mało widoczni – zakończył.
źródło: opr. własne, Polsat Sport
