– Pokazaliśmy Włochom, że polska kultura siatkarska stoi na wysokim poziomie. Aczkolwiek nie wykrzesaliśmy z siebie jeszcze tyle, ile powinniśmy, żeby na tym turnieju osiągnąć sukces – stwierdził Piotr Nowakowski, środkowy reprezentacji Polski.
Po dwóch meczach grupowych igrzysk olimpijskich siatkarze reprezentacji Polski mają na swoim koncie zwycięstwo i porażkę. Najpierw przegrali z Iranem, by dwa dni później pokonać Włochów. – Poprzedni mecz pokazał, że igrzyska rządzą się swoimi prawami. Jest to jedyny w swoim rodzaju turniej, w którym udział biorą naprawdę mocne ekipy. Nawet te z mniejszymi tradycjami siatkarskimi mogą być groźne. My pokazaliśmy Włochom, że polska kultura siatkarska stoi na wysokim poziomie. Aczkolwiek nie wykrzesaliśmy z siebie jeszcze tyle, ile powinniśmy, żeby na tym turnieju osiągnąć sukces – stwierdził Piotr Nowakowski, środkowy reprezentacji Polski.
W meczu z Polakami Włosi dokonali dość istotnej zmiany w podstawowym składzie. Kontuzjowanego Simone Gianelliego zastąpił Ricardo Sbertoli, co nieco zaskoczyło biało-czerwonych. – To nas dosyć mocno zaskoczyło. W ogóle nie byliśmy na to przygotowani. Nie wiem, co było dokładnie powodem absencji podstawowego rozgrywającego włoskiej reprezentacji, ale o jego nieobecności dowiedzieliśmy się dopiero podczas rozgrzewki. Szybko musieliśmy dostosować się do drugiego rozgrywającego. Na szczęście wszelkie informacje o tym, co lubi grać, udało nam się wykorzystać – zaznaczył mistrz świata.
Przed podopiecznymi Vitala Heynena dzień przerwy, a następnie zmierzą się z reprezentacją Wenezueli, która w tych igrzyskach na razie nie ugrała żadnego seta, przegrywając z Japonią i Iranem. – Jest to dość egzotyczny zespół. Dane mi było być w Wenezueli bodajże w 2010 roku. Wtedy też ta drużyna była dosyć anonimowa, a pokazała, że potrafi grać w siatkówkę. Musimy wyjść na ten mecz, jakbyśmy grali z Brazylią, a nie z Wenezuelą – zakończył Piotr Nowakowski.
źródło: inf. własna