– Jesteśmy faworytami do tego, żeby bić się o awans – to nie ulega wątpliwości. Pamiętajmy tylko o tym, że nie jesteśmy jedynymi, którzy są chętni do wyjścia z zaplecza ekstraklasy. Jest dużo innych zespołów, które też wzmocniły swoje szeregi i będą walczyły o jak najlepszy wynik – mówi Paweł Gryc, atakujący BBTS-u Bielsko-Biała.
Byłeś chyba jednym z pierwszych zawodników, który po zakończeniu rozgrywek spakował najpotrzebniejsze rzeczy i ruszył w rodzinne strony. Jak spędzasz czas z rodziną?
Paweł Gryc: – Czy jeden z pierwszych to nie wiem, ale być może tak było. Po tak ciężkim sezonie przyda się trochę odpoczynku fizycznego i psychicznego, a gdzie najlepiej można tego doświadczyć, jak nie w domu rodzinnym i w gronie najbliższych.
Jako jeden z wybrańców zostałeś powołany do rozgrywek plażowych. Czy przygotowujesz się już w jakiś sposób do plażówki?
– Przyznam szczerze, że nie jestem zbytnio fanem i miłośnikiem siatkówki plażowej (śmiech). Chodzę regularnie na siłownię oraz organizuję sobie wycieczki rowerowe.
Planujesz jeszcze jakiś urlop przed powrotem na Podbeskidzie?
– Nie planuję już żadnego urlopu. Pora zacząć wracać powoli do pracy na siłowni. Sezon zapowiada się cięższy niż miało to miejsce rok temu. Z tego co mi wiadomo, to dwie drużyny awansują do PlusLigi – przy czym jedna po starciu barażowym z drużyną z ekstraklasy, więc nie ma czasu już na odpoczywanie.
Nie sposób zapomnieć o minionym sezonie, który ponownie o włos pozbawił wasz klub awansu do siatkarskiej ekstraklasy. Zdołałeś już zostawić miniony rok za sobą? Jesteś gotów na nowe otwarcie?
– To prawda. Nie ma sposobu, żeby zapomnieć o poprzednim sezonie. Mimo wszystko głowa podpowiada, żeby zostawić to za sobą i szykować się na nowe otwarcie. Prawdą jest, że byliśmy o włos od upragnionego celu. Nikt nam nie zarzuci tego, że nie walczyliśmy do ostatniego gwizdka. Każdy z nas dał tyle, na ile było go stać. Zapominamy o tamtym sezonie i w tym trzeba powtórzyć wszystko raz jeszcze, tylko ze szczęśliwym zakończeniem na naszą korzyść.
Ostatni fragment minionego roku to było dla ciebie wyzwanie, bo pod nieobecność dwóch przyjmujących zmuszony byłeś zmienić nominalną pozycję. Jak odnalazłeś się na parkiecie jako przyjmujący i czy bierzesz pod uwagę możliwość gry w tej strefie? Czy jednak wolałbyś pozostać atakującym?
– Czy to było wyzwanie? Nie sądzę. Już wcześniej miałem styczność z tą pozycją. Prawdą jest, że nie trenowałem na niej od dłuższego czasu. Owszem, były „prześwity” na treningu, że trener kazał mi stawać na przyjęciu i miał jakąś wizję mojej osoby na tej pozycji. Po rozmowach z prezesem i trenerem zgodziłem się i być może nadarzy się kolejna okazja zobaczenia mnie na pozycji przyjmującego. Jestem zatem otwarty na taką możliwość.
W tym roku – jak już wspomnieliśmy – znowu weźmiecie udział w plażowych rozgrywkach w Krakowie. Czy uważasz, że taka forma rozrywki na początku sezonu przygotowawczego jest problematyczna dla odpowiedniego przygotowania się do rozgrywek ligowych? Czy wręcz przeciwnie i to dobre urozmaicenie?
– Tak jak wspomniałem – ja osobiście nie jestem fanem plażówki. Jak najbardziej jest to dobry sposób na przygotowanie do sezonu, gdyż jest to inna forma pracy. Nie da się ukryć, że jest też dobrą opcją dla kibiców, którzy będą mogą zobaczyć na żywo rozgrywki po tak długiej przerwie, jaka miała miejsce z powodów pandemii.
Jesteś zawodnikiem, którego w przeszłości kontuzje nie oszczędziły. Dwie poważne rekonstrukcje więzadeł krzyżowych, w tym sezonie kilka drobnych urazów i skręcenia – odczuwasz jakieś przewlekłe dolegliwości czy problemy z tym związane?
– Te pytania towarzyszą mi od momentu kontuzji. Na szczęście nie, nie odczuwam żadnych problemów z tym związanych. To prawda, miałem w sezonie przygotowawczym skręcenie kostki, lecz szybko o tym zapomniałem. Jak to się mówi – „sport to zdrowie”, ale nie zawodowy… (śmiech) Nie ma na świecie zawodnika, którego omijają kontuzje. Jednego dopadają mniejsze i mniej poważne w skutkach, a drugiego większe. To jest sport i trzeba się z tym liczyć.
Kiedy planujesz pojawić się w Bielsku-Białej? To chyba miasto, w którym poniekąd już się dobrze zadomowiłeś…
– Bielsko-Biała to bardzo dobrze znane mi miasto. Czuje się w nim poniekąd jak w domu, ale czy mógłbym zamieszkać w tym mieście na stałe, to szczerze mówiąc na ten moment nie mam pojęcia. Planuje zjawić się w Bielsku 24 lipca, z uwagi na fakt, że 26 zaczynamy pierwsze treningi na plaży.
Kolejny rok, kolejna odsłona – jak oceniasz szanse swojego zespołu na awans do PlusLigi?
– Kolejny rok, kolejna szansa. Jesteśmy faworytami do tego, żeby bić się o awans – to nie ulega wątpliwości. Pamiętajmy tylko o tym, że nie jesteśmy jedynymi, którzy są chętni do wyjścia z zaplecza ekstraklasy. Jest dużo innych zespołów, które też wzmocniły swoje szeregi i będą walczyły o jak najlepszy wynik. My na pewno mamy najlepszych kibiców, którzy wspierają nas jeśli nie na hali, to przed ekranami telewizorów. Jeśli będziemy się wspierać bez względu na wszystko, to mamy dużą szansę na awans.
źródło: bbtsbielsko.pl