Ze świetnej strony pokazała się Słowenia, która nie przestraszyła się Brazylii i prowadziła już 2:1. Canarinhos doprowadzili jednak do tie-breaka, w którym trwała walka punkt za punkt. Ostatecznie to Brazylijczycy mogli się cieszyć ze zwycięstwa. W meczu kończącym 10. kolejkę Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn Holandia co prawda przegrywała 0:2 z Francją, ale po wygraniu trzeciej partii na przewagi poszła za ciosem i chociaż w końcówce tie-breaka Francuzi wyszli ze stanu 10:14, to po walce na przewagi lepsi okazali się podopieczni Roberto Piazzy.
Choć to Canarinhos byli faworytami tego pojedynku, to zdecydowanie lepiej na początku premierowej odsłony radzili sobie gracze Słowenii (7:4). To oni dzięki swoim skutecznym atakom utrzymywali dystans (12:8). Gra Brazylii całkowicie załamała się przy serwisach Jana Kozamernika, kiedy to ekipa Alberto Giullaniego zbudowała już sobie solidną zaliczkę (18:9). Brazylia miała spore problemy z przyjęciem, piłkę przechodzącą wykorzystał Klemen Cebulj, dając swojej drużynie piłkę setową (24:14) i to jego zespół pewnie triumfował w premierowej odsłonie.
Druga partia rozpoczęła się od wyrównanej walki, w której jednak nie brakowało małych dyskusji (6:6). Nikt nie zamierzał odpuszczać, cały czas trwała zacięta rywalizacja (12:12). Dopiero błąd Tine Urnauta dał Brazylii dwa oczka zaliczki (14:12), potem gracze z Ameryki Południowej zaczęli „odjeżdżać”, w ofensywie nie zawodził Wallace (17:13). Z wysokiej przewagi niewiele zostało po pewnym ataku Tonceka Sterna (16:18), a kontakt punktowy Słowenia złapała po kontrze Cebulja (18:19). Douglas przywrócił swojej ekipie wysoką zaliczkę (21:18), ale tym samym ponownie odpowiedział przyjmujący Asseco Resovii (21:22). W końcówce na prawym skrzydle nie zawodził Wallace i to on atakiem po prostej dał remis w całym spotkaniu.
Potężny blok Alana Pajenka dał jego drużynie wyraźne prowadzenie 5:1, a do tego doświadczony środkowy dołożył asa serwisowego (7:2). Słowenia na tym nie poprzestała, kiwka Gregora Ropreta dała im wynik 13:5. Udane i widowiskowe akcje ze środka Isaca to było za mało (8:15), bowiem to Słowenia nieustannie kontrolowała wydarzenia w tej odsłonie. Kozamernik swoim serwisem jedynie powiększył zaliczkę (21:12) i jego zespół pewnie zmierzał po triumf w tym secie (24:18), którego pewnie zakończył atakiem z prawej flanki Stern.
Kolejna odsłonę lepiej zaczęli gracze z Ameryki Południowej (5:2), rywalom udało się zmniejszyć dystans (7:8), a nawet doprowadzić do remisu po 10. W połowie seta to jednak Canarinhos ponownie zbudowali sobie solidną zaliczkę, a świetny blok dał im już pięciopunktowe prowadzenie (16:11). Za linią 9. metra, a także w ofensywie nie zawodził Douglas (20:12). Wynik tej partii wydawał się rozstrzygnięty, zwłaszcza kiedy dwa kolejne błędy pogrzebały szanse ekipy ze Słowenii.
Decydującą odsłonę po kontrze Sterna lepiej zaczęli gracze z Europy (2:0). Podopieczni Carlosa Schwanke się nie poddali i doprowadzili do remisu, a przytomny skrót zza linii 9. metra Wallace’a dał im oczko przewagi (6:5). Równie przytomnie na lewej flance zachował się Yoandy Leal, powiększając zaliczkę Canarinhos (10:8). Słowenia się nie poddawała (12:12), ale wreszcie w polu zagrywki zameldował się Ricardo Lucarelli (13:12), natomiast blok dał jego drużynie piłkę meczową. Całe spotkanie zakończyła długa akcja, którą blokiem na środku dopieścił Douglas.
Brazylia – Słowenia 3:2
(15:25, 25:22, 19:25, 25:13, 15:12)
Składy zespołów:
Brazylia: Wallace (18), Leal (17), Flavio (9), Souza (3), Lucarelli (2), Bruno (1), Thales (libero) oraz Douglas (11), Isac (8), Alan (1), Mauricio, Fernando, Vaccari
Słowenia: Cebulj (16), Stern (15), Pajenk (13), Kozamernik (12), Urnaut (9), Ropret (3), Kovacić (libero) oraz Mozić (2), Sket, Vincić, Videcnik
Reprezentacja Francji już na początku spotkania odskoczyła rywalom na dwa oczka (9:7), a jej przewagę powiększył as serwisowy Theo Fuare (12:8). Trójkolorowi bez większych problemów utrzymywali zaliczkę (18:14). Końcówka również należała do Francuzów (24:15), a premierową odsłonę zakończył błąd Holendrów.
Druga część pojedynku rozpoczęła się od wyrównanej walki, ale już potężny atak Nimira Abdel-Aziza dał holenderskiej kadrze dwa oczka zaliczki (8:6). Na tablicy wyników szybko pojawił się remis i gra oscylowała właśnie w tych okolicach (12:12). Kontra Barthelemy’ego Chinenyeze sprawiła, że to Francuzi byli o dwa punkty lepsi (16:14), ale ich niefrasobliwość odwróciła sytuację na korzyść rywali (17:16). W kluczowym momencie seta podopieczni Laurenta Tillie wrzucili wyższy bieg, nie zawodził Earvin N’Gapeth, a także Fuare. Na to odpowiedział kontrą Nimir (22:23), ale blok Chinenyeze zakończył tę partię na korzyść Francji.
Początek trzeciej części spotkania stał pod znakiem równej gry (8:8), przy serwisach asa Holendrów jego zespół wyszedł na prowadzenie 15:12, ale błyskawicznie, między innymi dzięki świetnej grze blokiem graczy z Francji najpierw pojawił się remis, a potem to gracze trenera Tillie mieli o oczko więcej (16:15). Podopieczni Roberto Piazzy się nie poddawali, a raczej nie poddawał się Nimir, który znów dał o sobie znać potężnymi zagrywkami (20:19). Końcówka zapowiadała się na zaciętą (23:23), atak z prawego skrzydła Thibaulta Rossarda dała Francji piłkę meczową (24:23). Sytuację na korzyść Holendrów odwrócił potężny serwis Robberta Andringi (25:24), a dzieła dokończył klasycznie już Abdel-Aziz.
Podrażnieni Francuzi już w pierwszej połowie kolejnej odsłony odskoczyli od rywali, po dwóch asach serwisowych Rossarda mieli już pięć punktów przewagi (12:7). Prawie nic z niej nie zostało, kiedy ponownie zameldował się Nimir, a Andringa skończył kontrę (15:15). Na prowadzenie holenderski team wyprowadził Twan Wiltenburg (16:15) i zaczęła się kolejna zacięta walka (20:20). Z tej obronną ręką wyszli gracze trenera Piazzy i doprowadzili do tie-breaka.
Ten rozpoczął się od równej walki, cały czas mocno kulał serwis Francuzów (5:5), którzy całkowicie się pogubili, a swoje na prawej flance robił Nimir Abdel-Aziz (8:5). Trójkolorowi do tego zgubili swoją skuteczność (7:11), a jak po swoje szli gracze z Królestwa Niderlandów (14:10). Szczęśliwym serwisem popisał się jeszcze Fuare, Nimir posłał piłkę w aut, a Kevin Tillie w kontrze doprowadził do remisu po 14. Nikt nie zamierzał odpuszczać, pojedynczym blokiem został zatrzymany N’Gapeth (16:17) i to on wyrzucając piłkę w aut zakończył to długie spotkanie.
Holandia – Francja 3:2
(15:25, 22:25, 28:26, 25:23, 19:17)
Składy zespołów:
Holandia: van Zeist (3), Tuinstra (14), Abdel-Aziz (42), Parkinson (5), Andringa (9), de Weijer (1), Ottevanger (libero) oraz Ter Horst, van Solkema, van Tiburg I Wiltenburg (2)
Francja: Chinenyeze (13), N’Gapeth (7), Brizard (3), Le Goff (15), Louati (11), Faure (30), Grebennikov (libero) oraz Tillie (2) I Rossard (10)
Zobacz również:
Wyniki i tabela Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna