Developres SkyRes Rzeszów kontynuuje informowanie o zmianach w swoim składzie przed sezonem 2021/2022. Rzeszowski zespół pożegnał Aleksandrę Rasińską. – Wiem, że to był świetny sezon, udany, ciężki, wymagający. Bardzo dziękuję za wszystko, czego się tutaj nauczyłam, doświadczyłam i jakich ludzi poznałam – powiedziała siatkarka.
Developres SkyRes Rzeszów zakończył sezon na 2. miejscu, w finale przegrywając z policzankami. – Założenia podzieliliśmy na drużynowe i indywidualne. Indywidualne myślę, że zostały zrealizowane. Gdybym podsumowała początki i to, jak teraz czuję się na boisku i jakie postępy zrobiłam, to myślę, że są zauważalne. Przeanalizowałam to, co tu się wydarzyło i jestem zadowolona jak w indywidualnych aspektach poszłam do przodu. Mogę tylko podziękować sobie za ciężką pracę a trenerom, że postarali się nam to ułatwić. Jeśli chodzi o założenia drużynowe, to mamy srebro, jest kawał ciężkiego medalu. Ciężkiego, bo sezon był naprawdę ciężki, inny, pełen niespodzianek, potyczek i wzlotów. Myślę, że COVID pokrzyżował wszystkim plany. Wiadomo, że sięgaliśmy po złoto, nie udało się, ale to co mamy w rękach, naprawdę to osiągnęłyśmy – podsumowała Aleksandra Rasińska.
Atakująca jest kolejną siatkarką, która w nadchodzącym sezonie nie będzie reprezentować barw rzeszowskiego klubu. Oprócz niej klub ogłosił zakończenie współpracy z Magdaleną Grabką i Kierą Van Ryk. To właśnie z Kanadyjką Rasińska walczyła o miejsce w składzie. – Wiedziałam, że będzie ktoś bardzo dobry na moją pozycję, wiedziałam, że będzie rywalizacja, ale wydaje mi się, że podpisałam kontrakt w ciemno. Przed podpisaniem kontraktu znałam nazwiska, nie wiedziałam z kim będę rywalizować. O Kierze dowiedziałam się chyba już po złożeniu podpisu – wspomina Rasińska.
Rzeszowianki miały trudniejsze momenty w sezonie związane z kwarantannami przez zakażenia koronawirusem. – Najgorszym czasem był powrót do formy po pierwszej kwarantannie. To jest coś takiego, na co nie mamy wpływu. Możemy starać się, ale siedzenie w domu utrudnia całemu organizmowi funkcjonowanie i taka niemoc, która dopada na treningach była dla mnie bardzo bolesna – przyznała atakująca. – Na początku byli kibice, było nam łatwiej. Przynosi nam to radość, bo jest dla kogo grać. Później było coraz ciężej, trybuny były puste. My już się do tego przyzwyczaiłyśmy, w tym momencie już zapomniałam, że może być tak głośno, że nie słuchać własnych głosów. Trochę żałuję, że w tym sezonie nie zaznałam tego dopingu na żywo, który są w stanie zapewnić rzeszowscy kibice – dodała.
Zobacz również:
Karuzela transferowa TAURON Ligi
źródło: Developres Rzeszów - Youtube, inf. własna